Piechociński wszedł w buty Pawlaka

Dodano:
Janusz Piechociński i Donald Tusk stracili doskonałą okazję aby już teraz przewietrzyć rząd. Sam Piechociński, wchodząc w buty Waldemara Pawlaka, szybko nabawi się bolesnych odcisków
Janusz Piechociński nie umiał wymusić na premierze i swoich partyjnych kolegach przeprowadzenia jakichkolwiek zmian w rządzie. Mógł przecież nalegać na powierzenie mu stanowiska ministra transportu, bo na infrastrukturze się zna, zwłaszcza że obecny szef tego resortu, Sławomir Nowak, zadeklarował gotowość odejścia, jeżeli będzie tego wymagać dobro koalicji.

Premier mógł wykorzystać okazję, aby już teraz dokonać oceny pracy ministrów i doprowadzić do rekonstrukcji rządu, pozbywając się tych, którzy się średnio sprawdzają. Mógł targować się z Piechocińskim, np.w sprawie obsady resortu rolnictwa. Mógł, ale nie chciał.

Przyjęte rozwiązanie – Janusz Piechociński wicepremierem i ministrem gospodarki – zapewnia spokój premierowi a prezesa PSL skazuje na czasochłonne zaangażowanie się w kierowanie wielkim resortem, czyli poznawanie go, uczenie się administrowania, urzędniczą mordęgę.

Skazuje się też na porównywanie go do jego poprzednika, Waldemara Pawlaka. Uwzględniając, że Piechociński nie ma doświadczenia w administrowaniu, zwłaszcza tak wielkimi strukturami, porównania mogą być przez długi czas mało pochlebne.

Nowy wicepremier i minister nie będzie już miał czasu aby jeździć po kraju i spotykać się z partyjnymi działaczami. Teraz to Waldemar Pawlak będzie miał czas na takie spotkania. I teraz to Pawlak będzie recenzować poczynania prezesa PSL i szefa resortu gospodarki.

Janusz Piechociński tak dalece wskoczył w buty Waldemara Pawlaka, że aż ciśnie się na usta pytanie, czy będzie też, jak Pawlak, dojeżdżać do pracy pociągiem z Żyrardowa?
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...