Puszka Owsiaka

Dodano:
Przeczytałam w dniu finału Wielkiej Orkiestry, że Owsiak służy złu. Że jest wytworem planowanej i przemyślanej inżynierii społecznej. Że tworzy „antykościół”. Że wyręcza państwo w wydatkach, czym legitymizuje antynarodową władzę. Przeczytałam to na kolejnych portalach, z moim „wprostowym” włącznie. Jak już przeczytałam, to  chciałam Pań i Panów publicystów zapytać językiem moich małoletnich dzieci: „Czy Was pogięło”?
Spytam jednak językiem Państwu bliższym: Pamiętają Państwo, że „cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych Mnieście uczynili”? I zapytam Pań i Panów, co Państwo takiego zrobili dla innych, że uzurpujecie sobie Państwo prawo do plucia na tego człowieka? I w końcu, czy wykazali Państwo tyle konsekwencji, by zabronić badać słuch waszym świeżo narodzonym dzieciom orkiestrowym sprzętem? Czy zaprotestują Panie i Panowie, gdy orkiestrowy defibrylator będzie ratował Państwu życie? Nie położą Państwo starych rodziców na orkiestrowych łóżkach, w których - mam nadzieję - będą przeciwodleżynowe materace, jakich dziś w państwowych szpitalach nie uświadczysz? I czy w ogóle wiedzą Państwo, co to jest taki materac, i jakie ma znaczenie, dla kogoś kto bez niego staje się kawałkiem skrwawionego ciała z duszą i rozumem człowieka?

Owsiak nie jest moim bohaterem. Denerwuje mnie swoim popkulturowym wizerunkiem, który w przypadku człowieka w jego wieku jest bardziej żałosny, niż zabawny. Nie podoba mi się historia jego firmy producenckiej. Nie lubię ogólnonarodowych zrywów, które gasną zaraz po tym jak wybuchły. Drażni mnie, gdy ktoś wita mnie zwrotem „sie ma” i gdy dorośli panowie na to „sie ma” pozują. Mogę wymienić jeszcze tysiące rzeczy, które mnie w „owsiakiźmie” denerwują. Tylko po co? I jakie to ma znaczenie? Co ja takiego dałam ludziom chorym i potrzebującym wsparcia? Ile wydałam ostatnio na charytatywne cele? Ilu ludzi zmobilizowałam, żeby innym pomogli? Jak tak sobie podliczę, to kiepściutko przy tym niefajnym Owsiaku wypadam. Tak jak kiepsko wypadam przy Janinie Ochojskiej, księdzu Stryczku od „Szlachetnej Paczki”, czy wspaniałych ludziach z Caritasu. Tych wszystkich postaciach, o których moje dzieci czytają i słuchają, że promują się na pomaganiu, że zarabiają kokosy na pracy charytatywnej, że ich ego sięga Antarktydy.

Chciałabym więc Państwu Publicystom wytłumaczyć fenomen Owsiaka tak, jak moim dzieciom. Przekonać ich, że pomaganie jest dobre. Że sprzęt Orkiestry uratował niejedno życie. Niejednemu pomógł wygramolić się z choroby, albo wyłapać tę chorobę we wczesnym stadium. A teraz ten sprzęt ma pomóc ludziom starym i chorym zachować godność i minimum dobrego samopoczucia. Może sprzęt ten spowoduje, że nie będą cierpieli, nie będzie się ich woziło jak jakiś towar wystawiony na publiczny widok, z oddziału na odział, tylko po to, by zrobić najprostsze badanie. Może Owsiak i jego Orkiestra doprowadzą do tego, że w szpitalach wanny do mycia chorych starych ludzi będą lepsze, że baseny będą wygodniejsze, że cewniki zakupi się nowocześniejsze. Że wózki inwalidzkie nie będą pamiętały czasów Bieruta, a pościel i koce nie będą dziurawe. Że pampersy i podkłady będą zmieniane nieco częściej.

Nieprzyjemnie się czyta? Pewnie tak. Bo bardzo nieprzyjemna jest polska szpitalna starość. Starość, o którą mało kto się w Polsce dotychczas upominał. Mało kto z Panów i Pań publicystów. Mało kto z nas dziennikarzy. Teraz upomniał się o nią ten facet, którego nie lubię. Ten w czerwonych okularach. I dzięki mu za to. Dzięki, bez względu na wszystko co mówi. W końcu już raz zostało napisane chyba tak: „Nie po słowach, lecz po czynach ich poznacie".
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...