Marchewka zamiast kija!

Dodano:
- Chcę, żeby mnie uczył pan logopeda, nie głupia pani! - krzyknął Maciuś (5) i schował się pod stół.
Stałam bezradna, było mi wstyd, za każde słowo!
Pani Bożenka (logopeda) była zahartowana. To nie pierwszy taki incydent przed lekcją.

- Maciuś wyjdź spod stołu. Kto pierwszy na górze?! - próbowałam podstępem.
- Nigdzie nie idę! Sama ćwicz! Chcę z panem! - upierał się.
- Czy widział ktoś kiedyś pana logopedę?! Ja nie! Zresztą w przedszkolu też same przedszkolanki!

W szkole nauczycieli (męskich) jak na lekarstwo! Kobiety mają monopol na wychowywanie! Jaka szkoda! O ile byłoby nam łatwiej! - myślałam.

- Pani Bożenka spieszy się do swoich dzieci, przyjeżdża tu specjalnie, żebyś pięknie mówił! - byłam bezradna!
- Nie chcę pięknie mówić!

Traciłam cierpliwość. Schyliłam się pod stół i ... sama nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Starsi chłopcy włączyli się do negocjacji!

- Maciuś, ja też kiedyś ćwiczyłem z logopedą. Strasznie sepleniłem, nikt mnie nie rozumiał - próbował Jasiek (11)
- A ja nie będę ćwiczyć! - buntował się jeszcze bardziej.
- W takim razie muszę Cię zanieść na górę na plecach! - chciałam złapać Maćka ale był szybszy.

Uciekł do piwnicy.
Istny cyrk. Przecież nie będę się z nim szarpać!

- Nie będziesz za karę grał w sobotę na komputerze! - powiedziałam stanowczo.
- I co z tego! - usłyszałam.

Wiedziałam, że przegrałam.

- Pani Joasiu może zrobimy do końca roku przerwę z zajęciami? Spróbujemy od stycznia? - włączyła się do gry logopedka.
- Co to to nie! - pomyślałam.

Jak mu teraz odpuszczę, zawsze będzie tak samo!
Nigdy nie poddaję się tak łatwo!
- Ostatnia próba - poprosiłam.

I nagle oświeciło mnie!:
- Maciuś jak ładnie poćwiczysz z panią będziesz mógł przez całą godzinę pograć na komputerze! - zarzuciłam przynętę.
- W poniedziałek?! - dopytał Maciuś.
- Tak zaraz po lekcji! Możemy zawrzeć układ: zawsze w poniedziałki po ćwiczeniach masz ekstra prezent: godzinę grania!
- A Antek (7) będzie mógł ze mną pograć? - był niezły.

Próbował jeszcze ugrać coś dla dla brata!

- Umowa stoi. Pod warunkiem, że jak policzę do pięciu ty będziesz na górze!
To był przełom! Lekcja nie była idealna, bo Maciuś myślami był już w Minecrafcie. Ale to był dobry początek!

Tydzień później (pierwszy raz w poniedziałek) spieszył się do domu:
- Dzisiaj przychodzi logopeda! - cieszył się jak dziecko! :-)
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...