Umarł Szczecin…

Dodano:
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak świetnie zlokalizowane na mapie Europy miasto jak Szczecin, powinno już dawno odnieść gospodarczy sukces. Bliskość granicy niemieckiej, a przez to dostęp do sieci autostrad w całej Europie, położenie na skrzyżowaniu linii kolejowych, bliskość trzech portów lotniczych, dostęp do morza, dodatkowo pięć działających w mieście uczelni wyższych, w tym dwie techniczne – to wszystko stanowi przecież łatwy do pomnożenia kapitał.
Jednak w Szczecinie przez długi czas nie znalazł się nikt, kto umiałby ten kapitał wykorzystać. Zamiast cieszyć się z rozwoju, którego doświadczały prawie wszystkie duże miasta w Polsce przez ostanie kilkanaście lat, Szczecin grzązł w marazmie i stagnacji. Firmy upadały, pociągając za sobą kolejne firmy, rosło bezrobocie. Młodzi ludzie (autor niniejszego tekstu także), nie widząc dla siebie perspektyw, wybierali życie w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, czy nawet odległym Krakowie. Dlaczego tak się działo? Skąd miejsce Szczecina wśród miast kategorii B? Dlaczego biznes omijał i nadal omija nasze miasto szerokim łukiem? Skąd malkontentyzm i niewiara Szczecina i szczecinian w osiągnięcie sukcesu?

Tu jest Polska!

W lipcu 1959 roku Nikita Chruszczow w czasie wizyty w Szczecinie ogłosił, że Szczecin należy i będzie należał do Polski. Tak naprawdę dopiero wówczas, Polska, jej PRL-owskie władze i sami Szczecinianie dostali gwarancję, że Szczecin jest i będzie polski. Stało się to ponad dekadę po tym, jak inne polskie miasta zaczęły odbudowywać się po wojennych zniszczeniach. Mniej więcej tyle lat dzieli dzisiaj gospodarczo-polityczno-kulturalną odległość Warszawy, Krakowa, Poznania, Gdańska, Wrocławia od Szczecina. Do tego, na nasze nieszczęście, dzieli nas od stolicy jeszcze prawdziwa odległość - ta wyrażona w kilometrach i czasie podróży. Samolotem podróżuje się do stolicy 4 godziny (licząc czas potrzebny do przyjazdu na lotnisko), pociągiem 6 godzin, tyle samo samochodem. Z perspektywy Warszawy Szczecin nadal wygląda niczym kolonia, do której podróż to swoista wyprawa, która musi być poprzedzona solidną analizą warunków organizacyjno – logistycznych.

Dlaczego?

Dzieje się tak m.in. dlatego, że Szczecin nie wytworzył elit (bo skąd je miał wziąć?). Przesiedleńcy przybyli do Szczecina po 1946 roku to dość przypadkowe grupy osób, dla których Szczecin nie był miastem ich marzeń, a raczej powojenną koniecznością. Szczecin zasiedlili Sybiracy, Zabużanie, repatrianci z Rosji Radzieckiej, etc. Do tego w latach późniejszych dołączyła „elita” byłych pracowników m.in. z urzędów bezpieczeństwa i innych podobnych organizacji, które dzisiaj bez większego trudu nazwalibyśmy organizacjami przestępczymi. Szczecin przez lata kojarzony był z miastem cinkciarzy, ciemnych interesów, przemytu, handlu amfetaminą etc. - a taki PR szalenie trudno jest zneutralizować w kilka, a nawet w kilkanaście lat. Dlatego m.in. powojenny Szczecin zawsze był (i często nadal bywa) daleki. Po upadu Stoczni Szczecińskiej i wyborze na prezydenta Szczecina Mariana Jurczyka stał się jeszcze dalszy.

Gospodarcza katastrofa Mariana Jurczyka!

18 listopada 1998 roku Prezydentem Szczecina został Marian Jurczyk. Była to jego pierwsza przygoda na stanowisku prezydenta Szczecina - i niestety dla Szczecina, nie ostatnia. Swoje urzędowanie Jurczyk zakończył w styczniu 2000 r., by ponownie powrócić na fotel prezydenta już jako zwycięzca w wyborach bezpośrednich, w listopadzie 2002 r., Już w połowie grudniu 2002 roku ukazał się w „Newsweeku” artykuł zatytułowany „Świat według Jurczyka”. Tak jak Nikita Chruszczow w 1959 roku swoiście „przyśpieszył” rozwój Szczecina, tak Marian Jurczyk i „Newsweek” w roku 2002 opóźnili jego rozwój o kolejna dekadę. A 10 lat w dzisiejszej biznesowej rzeczywistości oznacza czas, którego nadrobienie wymagać będzie co najmniej kilku dekad.

Bezmyślne, krótkowzroczne a często i absurdalne działania Jurczyka i jego ekipy doprowadziły Szczecin na skraj biznesowego ostracyzmu i kapitałowego wyalienowania. Kwintesencją i swoistym gwoździem do trumny rozwoju Szczecina, było unieważnienie przez Jurczyka wygranego przez Euroinwest Saller przetargu na budowę hipermarketu. Miasto przegrało sprawę przed sądem i musiało zapłacić 8,5 mln kary. Do tego wspomniany wcześniej artykuł skutecznie odstraszył kapitał i poszukujący nowych miejsc na inwestycje biznes na kolejne lata.

Ostatnie osiem lat spędziłem pracując w Warszawie, skąd dość obiektywnie, bo z większym dystansem, widziałem jak marazm i niemoc drążą moje miasto. Inwestorzy, których zachęcałem do zainwestowania w tej części Polski, powtarzali, że Szczecin umiera, że w Szczecinie nikt poważny nie inwestuje, że to „zapomniane miasto”. Większość z nich wspominało także, na szczęście już tylko z uśmiechem i politowaniem, że chyba nie mamy już pomysłów w stylu Jurczyka i że faktycznie być może nastał czas aby pomyśleć o zainteresowaniu się Szczecinem.

Być może nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę ale to właśnie rządy Mariana Jurczyka skutecznie „zamroziły” rozwój Szczecina. Nikt nie wyrządził tyle szkody Szczecinowi
w jego historii najnowszej co rządy tego prezydenta. Warto pamiętać o tej lekcji i umieć wyciągać z niej właściwe wnioski.

cdn.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...