Autodenuncjacja przestępców
Dodano:
Wczoraj w Janowie Podlaskim pewien młody człowiek usiłował się włamać do sklepu. Gdy mu się nie udało rozżalony opowiedział o tym policji. Przypomina to inne historie: jak mężczyznę, który okradł kobietę a potem przyprowadził ją na komisariat, czy burdelmamę, która poskarżyła się policji, że klient nie chce zapłacić za usługi 14-latki.
Wieczorem w centrum Janowa Podlaskiego 28-latek usiłował się włamać do sklepu odzieżowego. Brakło mu umiejętności, albo łom miał za mały i drzwi nie sforsował. Więc wybił okno. Ale ku jego zaskoczeniu za szybą była krata. Tej też nie udało mu się wyłamać.
Pi… takie życie - pomyślał i poszedł poskarżyć się na swój los policjantom. Gdy dotarł na odległy o kilkaset metrów komisariat, zastał drzwi zamknięte. Dobijanie się nie dało żadnego rezultatu.
Rozżalony zadzwonił, więc na 112. Odebrała dyżurna w komendzie w Białej Podlaskiej. Nieszczęśnik wyjaśnił jej, że chciał włamać się do sklepu, ale mu nie wyszło i chciał się przyznać do tego policji, a tej nie ma. Zszokowana dyżurna odzyskała głos i wyjaśniła, że komisariat nie ma całodobowej obsady, ale patrol zaraz podjedzie.
Policjanci zastali pechowego złodzieja pod komisariatem. Opowiedział im historię włamania. Noc spędził na policyjnym dołku, bo był pijany i nie można go było przesłuchać, ani postawić mu zarzutów.
W jeszcze większe zdumienie może wprawić historia 46-latka, który zgłosił się, we wrześniu zeszłego roku, na komendę w Hajnówce. Ten był zupełnie trzeźwy.
Jegomość ten przyszedł z kobietą. Poskarżył się, że został pobity przez dwóch młodych mężczyzn. Zabrali mu portfel i komórkę. W następnym zdaniu poprosił, żeby go zamknąć, bo jest poszukiwany przez gdański sąd. Drugi powód, dla którego należy go zamknąć to kradzież laptopa i aparatu fotograficznego – oświadczył. A ukradł te rzeczy kobiecie, którą właśnie przyprowadził.
Policjanci wedle życzenia zamknęli mężczyznę za kratkami. Znaleźli się tam tez dwaj mieszkańcy Hajnówki, którzy na niego napadli.
O ile dwaj opisani panowie, z niewiadomych powodów sami chcieli za kratki, to 18-latka z Wałcza zupełnie nie przewidywała takiego obrotu sprawy. Zadzwoniła na policję z głupoty.
18-latka była, mimo młodego wieku burdelmamą. Zatrudniała trzy 14-letnie koleżanki. Umawiała je z klientami i dowoziła na miejsce.
Któryś z kolejnych klientów nie chciał zapłacić z seks z nieletnią. Więc 18-latka niewiele myśląc, a chyba wcale nie myśląc, zadzwoniła na policję. Poprosiła o pomoc w wyegzekwowaniu pieniędzy.
Policjanci, i owszem, zainteresowali się sprawą. Klient i burdelmama trafili za kratki.
Gdyby tak działali wszyscy przestępcy cała policja poszłaby na bruk.
Pi… takie życie - pomyślał i poszedł poskarżyć się na swój los policjantom. Gdy dotarł na odległy o kilkaset metrów komisariat, zastał drzwi zamknięte. Dobijanie się nie dało żadnego rezultatu.
Rozżalony zadzwonił, więc na 112. Odebrała dyżurna w komendzie w Białej Podlaskiej. Nieszczęśnik wyjaśnił jej, że chciał włamać się do sklepu, ale mu nie wyszło i chciał się przyznać do tego policji, a tej nie ma. Zszokowana dyżurna odzyskała głos i wyjaśniła, że komisariat nie ma całodobowej obsady, ale patrol zaraz podjedzie.
Policjanci zastali pechowego złodzieja pod komisariatem. Opowiedział im historię włamania. Noc spędził na policyjnym dołku, bo był pijany i nie można go było przesłuchać, ani postawić mu zarzutów.
W jeszcze większe zdumienie może wprawić historia 46-latka, który zgłosił się, we wrześniu zeszłego roku, na komendę w Hajnówce. Ten był zupełnie trzeźwy.
Jegomość ten przyszedł z kobietą. Poskarżył się, że został pobity przez dwóch młodych mężczyzn. Zabrali mu portfel i komórkę. W następnym zdaniu poprosił, żeby go zamknąć, bo jest poszukiwany przez gdański sąd. Drugi powód, dla którego należy go zamknąć to kradzież laptopa i aparatu fotograficznego – oświadczył. A ukradł te rzeczy kobiecie, którą właśnie przyprowadził.
Policjanci wedle życzenia zamknęli mężczyznę za kratkami. Znaleźli się tam tez dwaj mieszkańcy Hajnówki, którzy na niego napadli.
O ile dwaj opisani panowie, z niewiadomych powodów sami chcieli za kratki, to 18-latka z Wałcza zupełnie nie przewidywała takiego obrotu sprawy. Zadzwoniła na policję z głupoty.
18-latka była, mimo młodego wieku burdelmamą. Zatrudniała trzy 14-letnie koleżanki. Umawiała je z klientami i dowoziła na miejsce.
Któryś z kolejnych klientów nie chciał zapłacić z seks z nieletnią. Więc 18-latka niewiele myśląc, a chyba wcale nie myśląc, zadzwoniła na policję. Poprosiła o pomoc w wyegzekwowaniu pieniędzy.
Policjanci, i owszem, zainteresowali się sprawą. Klient i burdelmama trafili za kratki.
Gdyby tak działali wszyscy przestępcy cała policja poszłaby na bruk.