7 powodów, dla których nie warto jechać do Chin 4 czerwca
Dodano:
1. W gospodarce nie mamy Chinom prawie nic do sprzedania. Dobitnie ilustruje to bilans wymiany handlowej. Od Chińczyków kupujemy za 20 mld USD a oni od nas za 2 mld. Jeśli mówimy o ciepłej wodzie w kranie, to kran jest "Made in China”. Jeśli chcemy to zmienić – a powinniśmy – to zmieniać, trzeba w Polsce, a nie w Chinach. Nawet z grubsza wiadomo, co powinniśmy robić.
2. 18 mld naszego deficytu (ROCZNIE!!!) oznacza, że Polska do Chin eksportuje przede wszystkim MIEJSCA PRACY. Mówiąc oględnie, nie jest to eksport, którym polscy parlamentarzyści powinni być zainteresowani. Byłoby wspaniale, gdyby temu przeciwdziałali, ale w kraju, bo tu mają narzędzia poprawy sytuacji, z których zresztą nie chcą skorzystać.
3. Co może Polska ze swoimi 38 milionami i gospodarką o PKB ok. 470 mld dolarów wobec Chin, które mają 1,354 miliarda ludności i PKB 5926 mld dolarów? Może nie przeszkadzać. Co innego Unia Europejska; przy wszystkich swoich kłopotach sama strefa euro ma PKB dwa razy większy od Chin. Prawda jest taka, że jak chcemy coś z Chinami załatwić a powinniśmy głównie załatwić zatrzymanie odpływu miejsc pracy z Polski ( i całej Europy) do Chin – to przez Brukselę. To będzie piekielnie trudne, jak zawsze między wielkimi blokami w ramach WTO ale tylko taka polityka coś znaczy. Reszta to symbole, w których się specjalizujemy.
4. No właśnie, symbole. Polska marszałek Sejmu musi z pewnością poruszyć sprawę masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 roku. Zapewne zrobi to w trakcie seminarium nt. rynków finansowych, bo taki jest plan spotkań na 4 czerwca. Radziłbym jednak przy tej okazji nie zachwalać polskich reform, bo choć jesteśmy z nich dumni nad Wisłą, to nasze dokonania bledną na tle chińskich. Od końca lat 70’ (reformy Denga) i początku zmian w Polsce (1980 – powstanie Solidarności) Chiny osiągnęły światowy sukces, stając się drugą potęgą świata i wydźwignęły ze skrajnej nędzy 680 milionów swoich obywateli. Są głównym beneficjentem globalizacji.
5. Oczywiście gospodarka to nie wszystko ale jaką atrakcyjność ma polski model zmian dla miliardowego państwa - narodu? Może dla zachęty warto na spotkanie z odpowiednikiem pani Kopacz zabrać jakiegoś prelegenta z IPN, który opowie ile procesów mają Jaruzelski i Kiszczak - architekci Okrągłego Stołu ze strony władzy. No i na czym polega zbrodnia komunistyczna i propagowanie symboli komunistycznych, którymi zapewne zapełniona będzie sala spotkań z polskimi gośćmi. Z pewnością perspektywa lustracji, dekomunizacji i wiecznych procesów zachęci do wzięcia pod uwagę polskich doświadczeń Chińczyka, któremu dziś wśród szefów parlamentów równać się może jeszcze dwóch, może trzech na świecie. Gdyby Chiny poszły polską drogą, Chińczyk ów mógłby liczyć na los Stanisława Gucwy, jeśli jeszcze ktoś, poza mną, pamięta takiego marszałka Sejmu.
6. "Przepraszam, że przeze mnie premier robi z siebie idiotę” powinna powiedzieć za Jerzym Urbanem Ewa Kopacz. Co takiego wydarzyło się między 2008 a 2013 rokiem, że Donald Tusk, który chciał bojkotować Olimpiadę w Pekinie dziś zżyma się na pięknoduchostwo? Nie wiem ale chyba nic co by zmuszało polityka europejskiego formatu do takiej wolty. Chyba, że przyjmiemy, że się premier douczył, dojrzał. Ale i ten wniosek mi nie odpowiada, bo oznaczałoby to, że po 20 latach demokracji, premierem rządu może w Polsce zostać, ktoś, kto nie jest do takiej funkcji przygotowany. Opowiedzcie to Chińczykom, którzy skrupulatnie przygotowują każdą zmianę na kierowniczym stanowisku, słusznie bowiem zakładają, że to decyzja, która decyduje o losie wspólnoty.
7. I na koniec pytanie do dziedziców solidarnościowej tradycji z 1980 roku: a co będzie, jak wbrew wszelkim kalkulacjom i opiniom uczonych sinologów, wbrew rozsądkowi, Chiny pójdą nową drogą i zdecydują, że wolność i prawa człowieka są najważniejsze? Wyobrażacie sobie hołd oddany studentom i byłemu szefowi chińskiej partii komunistycznej ZhaoZyi Yang, który te protesty popierał? Wyobrażacie sobie to święto 4 czerwca na Placu TienAnMien? Jeśli nie, to się nie martwcie. Kopacz wam opowie. Prawie tam będzie.
2. 18 mld naszego deficytu (ROCZNIE!!!) oznacza, że Polska do Chin eksportuje przede wszystkim MIEJSCA PRACY. Mówiąc oględnie, nie jest to eksport, którym polscy parlamentarzyści powinni być zainteresowani. Byłoby wspaniale, gdyby temu przeciwdziałali, ale w kraju, bo tu mają narzędzia poprawy sytuacji, z których zresztą nie chcą skorzystać.
3. Co może Polska ze swoimi 38 milionami i gospodarką o PKB ok. 470 mld dolarów wobec Chin, które mają 1,354 miliarda ludności i PKB 5926 mld dolarów? Może nie przeszkadzać. Co innego Unia Europejska; przy wszystkich swoich kłopotach sama strefa euro ma PKB dwa razy większy od Chin. Prawda jest taka, że jak chcemy coś z Chinami załatwić a powinniśmy głównie załatwić zatrzymanie odpływu miejsc pracy z Polski ( i całej Europy) do Chin – to przez Brukselę. To będzie piekielnie trudne, jak zawsze między wielkimi blokami w ramach WTO ale tylko taka polityka coś znaczy. Reszta to symbole, w których się specjalizujemy.
4. No właśnie, symbole. Polska marszałek Sejmu musi z pewnością poruszyć sprawę masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju w 1989 roku. Zapewne zrobi to w trakcie seminarium nt. rynków finansowych, bo taki jest plan spotkań na 4 czerwca. Radziłbym jednak przy tej okazji nie zachwalać polskich reform, bo choć jesteśmy z nich dumni nad Wisłą, to nasze dokonania bledną na tle chińskich. Od końca lat 70’ (reformy Denga) i początku zmian w Polsce (1980 – powstanie Solidarności) Chiny osiągnęły światowy sukces, stając się drugą potęgą świata i wydźwignęły ze skrajnej nędzy 680 milionów swoich obywateli. Są głównym beneficjentem globalizacji.
5. Oczywiście gospodarka to nie wszystko ale jaką atrakcyjność ma polski model zmian dla miliardowego państwa - narodu? Może dla zachęty warto na spotkanie z odpowiednikiem pani Kopacz zabrać jakiegoś prelegenta z IPN, który opowie ile procesów mają Jaruzelski i Kiszczak - architekci Okrągłego Stołu ze strony władzy. No i na czym polega zbrodnia komunistyczna i propagowanie symboli komunistycznych, którymi zapewne zapełniona będzie sala spotkań z polskimi gośćmi. Z pewnością perspektywa lustracji, dekomunizacji i wiecznych procesów zachęci do wzięcia pod uwagę polskich doświadczeń Chińczyka, któremu dziś wśród szefów parlamentów równać się może jeszcze dwóch, może trzech na świecie. Gdyby Chiny poszły polską drogą, Chińczyk ów mógłby liczyć na los Stanisława Gucwy, jeśli jeszcze ktoś, poza mną, pamięta takiego marszałka Sejmu.
6. "Przepraszam, że przeze mnie premier robi z siebie idiotę” powinna powiedzieć za Jerzym Urbanem Ewa Kopacz. Co takiego wydarzyło się między 2008 a 2013 rokiem, że Donald Tusk, który chciał bojkotować Olimpiadę w Pekinie dziś zżyma się na pięknoduchostwo? Nie wiem ale chyba nic co by zmuszało polityka europejskiego formatu do takiej wolty. Chyba, że przyjmiemy, że się premier douczył, dojrzał. Ale i ten wniosek mi nie odpowiada, bo oznaczałoby to, że po 20 latach demokracji, premierem rządu może w Polsce zostać, ktoś, kto nie jest do takiej funkcji przygotowany. Opowiedzcie to Chińczykom, którzy skrupulatnie przygotowują każdą zmianę na kierowniczym stanowisku, słusznie bowiem zakładają, że to decyzja, która decyduje o losie wspólnoty.
7. I na koniec pytanie do dziedziców solidarnościowej tradycji z 1980 roku: a co będzie, jak wbrew wszelkim kalkulacjom i opiniom uczonych sinologów, wbrew rozsądkowi, Chiny pójdą nową drogą i zdecydują, że wolność i prawa człowieka są najważniejsze? Wyobrażacie sobie hołd oddany studentom i byłemu szefowi chińskiej partii komunistycznej ZhaoZyi Yang, który te protesty popierał? Wyobrażacie sobie to święto 4 czerwca na Placu TienAnMien? Jeśli nie, to się nie martwcie. Kopacz wam opowie. Prawie tam będzie.