Epitafium Pana Teleranka
Dodano:
Kilkadziesiąt lat temu były już w Polsce gwiazdy. Nie zapominajmy o tym.
Polska kultura popularna, szołbiznes, media – jakie by nie były ich historia nie zaczęła się kilka lat temu. A im więcej czasu mija tym trudniej będzie odtworzyć szczegóły, atmosferę, nawet fakty sprzed kilkudziesięciu lat. Cały czas czekam, szukam książek na ten temat i czasem coś znajduję - wspomnienia Stanisława Mikulskiego, monografię „Czterech Pancernych i Psa”, książkowy wywiad z jakąś gwiazdą telewizji. Zwykle te pozycje są ułomne, laurkowe, pisane zbyt sztywno, albo zbyt amatorsko, przerażająco przemilczające część tematów, ale są. I czasem dla dwóch, trzech anegdot warto przez nie przebrnąć. Natychmiast więc nabyłem książkę o Tadeuszu Brosiu, nieżyjącej już dość kontrowersyjnej gwieździe telewizji z lat osiemdziesiątych. Tak, to właśnie Pan Teleranek – każde dziecko z tamtej epoki zna tę twarz, choć może nie każdy pamięta nazwisko. Życiorys Brosia to modelowy przykład losów PRL-owskiej popkultury – łobuz z rozbitej rodziny, który zostaje prowincjonalnym aktorem a potem robi karierę jako estradowy konferansjer (od nocnych klubów po Opole), by trafić do telewizji i stać się twarzą redakcji dziecięcej i młodzieżowej. Po latach z mocno zaawansowaną chorobą alkoholową zwolniony z telewizji za czasów władania tam PiS błyskawicznie popada w długi i praktycznie nie ma środków do życia. I o tym wszystkim jest ta opowieść. Para dziennikarzy nagrała długą i pełną anegdot spowiedź życia Brosia (a anegdoty to on umiał opowiadać) i wydała w wersji książkowej. Niestety na długo przed skończeniem tej książki Tadeusz Broś umarł. Dziś już nie dowiemy się, czy opowiedziałby drugie tyle, czy stonowałby podczas redakcji część swych co pikantniejszych opowieści, czy żali do konkretnych ludzi, którzy mu nie pomogli. Ale mamy co mamy – grubo ponad dwieście stron (trochę oszukanych, bo marginesy na nich wielkie) historii człowieka, który tworzył fundamenty pod współczesną telewizję. To na jego programach wychowały się miliony młodych Polaków, to on wprowadził do telewizji dziesiątki nastolatków, którzy dziś tam pracują, a dla wielu innych był wzorem twórcy nowoczesnego programu telewizyjnego. A przy tym mnóstwo przeżył i mnóstwo narozrabiał – od podpuszczenia dzieci, które niemal zniszczyły teatr w Wałbrzychu po wywołanie pożaru na Batorym. I o wszystkim tym lekko i sympatycznie opowiada. Tak jak o swych późniejszych kłopotach i kolejnych nieudanych próbach powrotu do branży. Nieudanych z nieznanych przyczyn – przynajmniej z jego perspektywy.
I jak samej konstrukcji tej książki można trochę zarzucić (po śmierci Brosia jej autorzy musieli jakoś poskładać istniejący materiał i te szwy mocno widać – zwłaszcza w ich pytaniach, wyraźnie dopisywanych do odpowiedzi) to genialnym pomysłem było posłowie napisane przez Majkę Jeżowską. Oto gwiazda, która wiele Brosiowi zawdzięcza – to dzięki niemu zaczęła się jej kariera piosenkarki dla dzieci – opowiada jego historię ze swojej perspektywy. Z przyjaźnią, szacunkiem, ale też uczciwie. Jak wielkim pasjonatem był Broś, jak wielce pomysłowym twórcą, ale też jak z czasem jego alkoholizm sprawiał, że nie sposób było mu zaufać i pracować z nim na pełnych obrotach. Pan Teleranek to skomplikowana postać zasługująca na wielki uczciwy portret. Ta książka to bardziej autobiograficzny szkic, ale to dobrze, że mamy chociaż ją.
A że przy okazji dowiedziałem się, że mój kolega Wojtek Jeżowski (syn Majki) w dzieciństwie z pasją śpiewał przeboje Heleny Vondrackovej po czesku, to już mój czysty zysk.
„Tadeusz Broś. Sorry Batory czyli przypadki Pana Teleranka” Anita Czupryn, Paweł Brzozowski; Replika 2013
I jak samej konstrukcji tej książki można trochę zarzucić (po śmierci Brosia jej autorzy musieli jakoś poskładać istniejący materiał i te szwy mocno widać – zwłaszcza w ich pytaniach, wyraźnie dopisywanych do odpowiedzi) to genialnym pomysłem było posłowie napisane przez Majkę Jeżowską. Oto gwiazda, która wiele Brosiowi zawdzięcza – to dzięki niemu zaczęła się jej kariera piosenkarki dla dzieci – opowiada jego historię ze swojej perspektywy. Z przyjaźnią, szacunkiem, ale też uczciwie. Jak wielkim pasjonatem był Broś, jak wielce pomysłowym twórcą, ale też jak z czasem jego alkoholizm sprawiał, że nie sposób było mu zaufać i pracować z nim na pełnych obrotach. Pan Teleranek to skomplikowana postać zasługująca na wielki uczciwy portret. Ta książka to bardziej autobiograficzny szkic, ale to dobrze, że mamy chociaż ją.
A że przy okazji dowiedziałem się, że mój kolega Wojtek Jeżowski (syn Majki) w dzieciństwie z pasją śpiewał przeboje Heleny Vondrackovej po czesku, to już mój czysty zysk.
„Tadeusz Broś. Sorry Batory czyli przypadki Pana Teleranka” Anita Czupryn, Paweł Brzozowski; Replika 2013