Syryjska destabilizacja
Dodano:
Kilka tygodni temu Rada Bezpieczeństwa ONZ umieściła na liście organizacji terrorystycznych syryjską grupę Jabhat al-Nusra, organizację walczącą z reżimem prezydenta Asada. Oficjalnie uznano ją za część irackiej Al-Kaidy.
Decyzja ta może mieć decydujące znaczenie przy ewentualnym głosowaniu nad interwencją społeczności międzynarodowej w Syrii. Al-Nusra jest jedną z najskuteczniej walczących sił z prezydentem Baszarem al-Asadem, która jednocześnie wyraziła lojalność wobec Al-Kaidy i jej lidera Aymana al-Zawahiriego.
Gen. Idriss, lider Wolnej Armii Syrii (FSA) poinformował, że al-Nusra kontroluje w Syrii kluczowe tereny związane z wydobyciem i dystrybucją ropy naftowej. Generał jednocześnie zaapelował do "Zachodu” o pomoc w odzyskaniu wspomnianych rejonów. Apelem tym wprawił wielu ekspertów i komentatorów w osłupienie, gdyż do tej pory FSA współpracowała z al-Nusrą w walce z reżimem.
Syria nigdy nie zaliczała się do gigantów w produkcji ropy, ale ponad 300 tys. baryłek w okresie wojny jest ilością kluczową dla mieszkańców. Problem ten pośrednio dotyka także Unię Europejską będącą za złagodzeniem embarga na syryjską ropę.
Stolicą wspomnianego regionu jest miasto Rakkah nad którym od pewnego czasu dumnie powiewa flaga al-kaidy. Szacuje się, że do odzyskania wspomnianych terenów potrzeba 30 tys. dobrze uzbrojonego, regularnego wojska.
Syria coraz bardziej zaczyna przypominać Afganistan, ten z lat ’80, gdzie Stany Zjednoczone wspierały mudżahedinów walczących z sowietami, ale wrogo nastawionych do "Zachodu”. Tam rodziło się oblicze współczesnego terroryzmu. Dziś różnicę możemy mierzyć w liczbie kilometrów, Afganistan jest daleko, Syria natomiast leży nad Morzem Śródziemnym, u bram Europy.
Opieszałość prezydenta Obamy i brak jego jasnego stanowiska, zarówno w czasie szczytu G8, jak i wizyty w Berlinie, nie wróży szybkiego rozwiązania "syryjskiego węzła".
Gen. Idriss, lider Wolnej Armii Syrii (FSA) poinformował, że al-Nusra kontroluje w Syrii kluczowe tereny związane z wydobyciem i dystrybucją ropy naftowej. Generał jednocześnie zaapelował do "Zachodu” o pomoc w odzyskaniu wspomnianych rejonów. Apelem tym wprawił wielu ekspertów i komentatorów w osłupienie, gdyż do tej pory FSA współpracowała z al-Nusrą w walce z reżimem.
Syria nigdy nie zaliczała się do gigantów w produkcji ropy, ale ponad 300 tys. baryłek w okresie wojny jest ilością kluczową dla mieszkańców. Problem ten pośrednio dotyka także Unię Europejską będącą za złagodzeniem embarga na syryjską ropę.
Stolicą wspomnianego regionu jest miasto Rakkah nad którym od pewnego czasu dumnie powiewa flaga al-kaidy. Szacuje się, że do odzyskania wspomnianych terenów potrzeba 30 tys. dobrze uzbrojonego, regularnego wojska.
Syria coraz bardziej zaczyna przypominać Afganistan, ten z lat ’80, gdzie Stany Zjednoczone wspierały mudżahedinów walczących z sowietami, ale wrogo nastawionych do "Zachodu”. Tam rodziło się oblicze współczesnego terroryzmu. Dziś różnicę możemy mierzyć w liczbie kilometrów, Afganistan jest daleko, Syria natomiast leży nad Morzem Śródziemnym, u bram Europy.
Opieszałość prezydenta Obamy i brak jego jasnego stanowiska, zarówno w czasie szczytu G8, jak i wizyty w Berlinie, nie wróży szybkiego rozwiązania "syryjskiego węzła".