Na ochłodę

Dodano:
Największa porażka brytyjskiej marynarki w fascynującej i niesamowicie mroźnej wizji.
Czy jakaś fabuła może być równocześnie „na faktach” oddanych z precyzją, pietyzmem, realizmem i horrorem z potworem nie z tego świata? Jest kilku twórców na świecie, którzy potrafią sprostać takiemu wyzwaniu. I jednym z nich jest z pewnością Dan Simmons. Powieść „Terror” wydano co prawda po polsku pięć lat temu, ale dopiero teraz miałem okazję ją dokończyć (ot, pożyczyłem przed przeczytaniem, a potem odłożyłem na złą półkę). Ale ostatnio znalazłem i nie potrafiłem się oderwać.
To opowieść o dwóch statkach „Erebus” i „Terror”, które w 1845 r. wyruszyły na poszukiwanie Przejścia Północno-Zachodniego (czyli jak by tu Amerykę od góry opłynąć by dostać się do Azji). Grubo ponad stu ludzi popłynęło i nikt ich już nigdy nie zobaczył. To jedna z największych tajemnic brytyjskiej historii – co stało się podczas tej wyprawy, że zakończyła się tak wielką tragedią.

Ekspedycja była przygotowana na spędzenie kilku lat w drodze, wielu miesięcy na lodzie (gdy morze zamarznie), doświadczeni oficerowie wiedzieli o przetrwaniu w ciężkich warunkach nieomal wszystko. I nikt nie wrócił. I nikt nie przeżył. Dlaczego?

Simmons na blisko sześciuset stronach snuje swoją wizję tej wyprawy. Jest tam miejsce na lata spędzone w statkach uwięzionych przez lód, na ludzkie podłości i chwile triumfu ducha nad zmrożoną materią, na pięknie skrojone charaktery i autentyczny terror. I horror. Bowiem Simmons do pieczołowicie oddanych realiów historycznych(podobnie jak w opisywanej już na tym blogu powieści „Drood”) dodał fantastyczne monstrum. Śnieżną bestię, która morduje marynarzy, bawi się z załogami statków i w sporym stopniu odpowiada za ich zgubę (bo oczywiście nie tylko ona). I bestia ta pięknie komponuje się z resztą opowieści. „Terror” to z jednej strony świetna współcześnie napisana historyczna powieść marynistyczna a z drugiej fabuła niczym z Lovecrafta. A skonstruowana tak misternie, że nie sposób zauważyć szwów łączących te dwa gatunki. Simmons już wiele razy udowadniał swój talent do literackiego eklektyzmu („Hyperion”, „Ilion”) i tym razem poradził sobie świetnie.

Przeczytajcie. A chłód, który bije z tej opowieści - większość fabuły dzieje się grubo poniżej 0 stopni Celsjusza - zostanie z Wami na długo. Na kolejne fale wakacyjnych upałów będzie jak znalazł.

„Terror” Dan Simmons; PW Rzeczpospolita 2008
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...