Filipinki Giertycha. Co w tym złego

Dodano:
Dlaczego o tym piszemy? Cóż w tym zaskakującego i złego? Wiele osób w Polsce zatrudnia na czarno pomoc domową albo stosuje triki, by płacić jak najmniejsze podatki.
Tyle że Roman Giertych nie jest pierwszym lepszym mecenasem. Reprezentuje elity władzy jako prawnik. W ostatnim czasie m.in. ministrów Sławomira Nowaka i Radosława Sikorskiego, ale też Michała Tuska, syna premiera. Był członkiem rządu. Nadal ma polityczne aspiracje, czego specjalnie nie kryje. Ocenia, recenzuje, wystawia cenzurki. Wpływa na opinię publiczną. Już samo to zobowiązuje go do przestrzegania wysokich standardów i transparentności. Sprawę filipińskich asystentek chcieliśmy wyjaśnić w rozmowie z Giertychem, który chętnie bryluje w mediach, wpada do telewizji, udziela wywiadu za wywiadem. Chcieliśmy o tej sprawie porozmawiać z byłym wicepremierem. Zamiast argumentów usłyszeliśmy groźby, że ewentualna publikacja zaowocuje sprawą w sądzie.

Na co liczymy, pisząc o tym? Może publikacja sprawi, że mecenas ministrów się wytłumaczy? Przypomnę głośny przypadek piekarza z Legnicy, któremu władze skarbowe kazały zapłacić podatek od chleba przekazanego biednym. Fiskus twierdzi, że doszło do nadużycia, ponieważ przedsiębiorca pod osłoną działalności charytatywnej próbował uniknąć podatku. Ciekawe, czy równie rygorystyczny będzie wobec mecenasa reprezentującego syna premiera i ministrów?
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...