„Breaking Bad” na plebanii
Dodano:
Kilka dni temu obejrzałam ostatni odcinek genialnego serialu „Breaking Bad”. Jeśli ktoś jeszcze o nim nie słyszał – w telegraficznym skrócie to serial o nauczycielu chemii, który dowiaduje się, że ma raka i chcąc zapewnić spokojny byt swojej rodzinie, postanawia zarabiać na tym, na czym zna się najlepiej, czyli na chemii. Rozpoczyna więc produkcję metamfetaminy.
Więcej zdradzać nie będę, gdyż pewnie są jeszcze tacy, którzy także z opóźnieniem trafiają na serialowe hity z Ameryki.
Doszłam jednak do wniosku, że nad Wisłą moglibyśmy mieć odpowiednik wielokrotnie nagradzanego, ostatnio m.in. Złotymi Globami, serialu. Co więcej – rodzima produkcja byłaby oparta na faktach, a fabuła w niczym nie ustępowałaby tej „made in USA”.
Przecież mamy na Śląsku „urlopowanego” księdza, który całkiem niedawno został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i karę grzywny za to, że w 2008 roku w ramach swego rodzaju przysługi dla młodej pary, w ślubie której brał udział – na wesele dostarczył im kokainę. Za 5 gramów skasował tysiąc złotych.
Jak opisywał dziennikarz częstochowskiej „Gazety Wyborczej”, nie była to jednorazowa transakcja. Przedsiębiorczy duchowny przyznał się śledczym do tego, że w latach 2007-2008 regularnie kupował kokainę i amfetaminę, część na własny użytek, część – spełniając przyjacielskie prośby o dostarczenie towaru.
Księdza, a może eks-księdza poznałam, stąd moje zainteresowanie sprawą. Wiem, że obraca, bądź obracał się w środowisku polskich hip-hopowców, wystąpił nawet gościnnie w jednym utworze.
Pamiętam, jak wymieniał nazwiska pięściarzy, którzy są jego „ziomami”, pokazywał zdjęcia z egzotycznych wakacji, opowiadał o tym, jak francuska telewizja nakręciła o nim dokument. Ewidentnie cieszył go najmniejszy choćby przejaw popularności. No i przez długi czas, nikt z zainteresowanych Rafałem P. dziennikarzy – przyznaję, że także ja, nie wpadał na pomysł, by zadać mu pytanie, czy ksiądz przypadkiem nie diluje?
Rafał P., niczym serialowy Walter White z „Breaking Bad” prowadził więc podwójne życie. Dorabiał do pensji wikariusza, było go stać na drogie ciuchy i imprezy w Warszawie. Bo kto by pomyślał, że duchowny, tak sympatyczny, medialnie popularny młody człowiek – mógłby łamać prawo. A jednak.
Mam nadzieję, że jakiemuś wziętemu scenarzyście podsunęłam właśnie pomysł na serial. A może film pełnometrażowy? Diler w sutannie ma potencjał. Tylko kto by go zagrał…
Doszłam jednak do wniosku, że nad Wisłą moglibyśmy mieć odpowiednik wielokrotnie nagradzanego, ostatnio m.in. Złotymi Globami, serialu. Co więcej – rodzima produkcja byłaby oparta na faktach, a fabuła w niczym nie ustępowałaby tej „made in USA”.
Przecież mamy na Śląsku „urlopowanego” księdza, który całkiem niedawno został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i karę grzywny za to, że w 2008 roku w ramach swego rodzaju przysługi dla młodej pary, w ślubie której brał udział – na wesele dostarczył im kokainę. Za 5 gramów skasował tysiąc złotych.
Jak opisywał dziennikarz częstochowskiej „Gazety Wyborczej”, nie była to jednorazowa transakcja. Przedsiębiorczy duchowny przyznał się śledczym do tego, że w latach 2007-2008 regularnie kupował kokainę i amfetaminę, część na własny użytek, część – spełniając przyjacielskie prośby o dostarczenie towaru.
Księdza, a może eks-księdza poznałam, stąd moje zainteresowanie sprawą. Wiem, że obraca, bądź obracał się w środowisku polskich hip-hopowców, wystąpił nawet gościnnie w jednym utworze.
Pamiętam, jak wymieniał nazwiska pięściarzy, którzy są jego „ziomami”, pokazywał zdjęcia z egzotycznych wakacji, opowiadał o tym, jak francuska telewizja nakręciła o nim dokument. Ewidentnie cieszył go najmniejszy choćby przejaw popularności. No i przez długi czas, nikt z zainteresowanych Rafałem P. dziennikarzy – przyznaję, że także ja, nie wpadał na pomysł, by zadać mu pytanie, czy ksiądz przypadkiem nie diluje?
Rafał P., niczym serialowy Walter White z „Breaking Bad” prowadził więc podwójne życie. Dorabiał do pensji wikariusza, było go stać na drogie ciuchy i imprezy w Warszawie. Bo kto by pomyślał, że duchowny, tak sympatyczny, medialnie popularny młody człowiek – mógłby łamać prawo. A jednak.
Mam nadzieję, że jakiemuś wziętemu scenarzyście podsunęłam właśnie pomysł na serial. A może film pełnometrażowy? Diler w sutannie ma potencjał. Tylko kto by go zagrał…