Oko za oko
Dodano:
Nareszcie! Oddamy IM za wszystko. Za nieoddany wrak, za zielone ludziki na Ukrainie, za niezbudowany pomnik w Smoleńsku, za brak wizy dla Borusewicza, za niekupowanie polskich jabłek, za za drogi gaz, za ten ironiczny uśmiech Putina. Teraz mają za swoje!
Państwo Polskie stanęło na wysokości zadania. Trochę długo to trwało. Wszak problem dotyczył paru ministerstw. Trzeba było zrobić parę narad. A w międzyczasie zamówić sondaż. Aby również społeczeństwo mogło wyrazić swoje zdanie. W końcu minister Schetyna mógł zakrzyknąć. NIE! W imieniu swoim, w imieniu polskiego rządu i w imieniu nas wszystkich. Polaków! Nie będzie ruski motocyklista rozjeżdżał polskich dróg.
Żenada. To najkrótszy komentarz. Trzydziestu facetów na motocyklach postawiło na nogi rząd ponad trzydziestomilionowego kraju. Od tygodnia najważniejsi polscy politycy zastanawiają się. Wjadą czy nie wjadą? Niech sobie jadą - powiedziałem tydzień temu w wywiadzie radiowym. Jestem za otwieraniem granic, a nie za odbudową muru berlińskiego na wschodzie Polski. Podpisana przez Polskę umowa z Schengen obowiązuje. Jeśli ktoś w Unii wbił do paszportów wizy, to polskiej kontroli granicznej nie pozostaje nic innego, jak sprawdzić czy wszystko w papierach się zgadza.
Mówi się, że Oni kolegują się z Putinem. Że nie potępiają Stalina. I takich w Polsce nam nie trzeba. Tak - to jest problem! Wziąć ich na granicy do pakamery. I wyspowiadać! Jakiego są wyznania (też nie naszego). Z kim się w Polsce spotkają (z motocyklistami, którzy jeżdżą w drugą stronę - do Katynia). Jakie mają poglądy polityczne (czy nie popierają aneksji Krymu). A przy okazji niech powiedzą, kogo mieli za dziadka (może był w Wehrmachcie). To wszystko już było. Wiele godzin spędzałem kiedyś w biurach paszportowych. W granicznych barakach. By udowodniać, że zasługuję na wręczenie paszportu. Że wolno mi wyjechać za granicę. Tylko sądziłem, że to wszystko już minęło. I nie wróci w roku 2015.
Niech sobie jadą. Byle przestrzegali przepisów ruchu drogowego i polskiego prawa. A polskie prawo zabrania pytać ich czy kochają Boga Wszechmogącego - czy Putina. Niech zwiedzają Polskę - bo warto. A jeśli jednak coś zmalują? To wtedy coś zrobimy. Mamy 100 tysięcy policjantów. Wypada 3 tysiące polskich policjantów na jednego "nocnego wilka". Dadzą radę, nawet jeśli na co dzień mamy zastrzeżenia do sprawności polskiej policji. A prewencyjne zakazy nie przystoją demokratycznemu państwu. I przy okazji je ośmieszają.
Tak - ośmieszają. I ośmieszą. Bo jestem przekonany, że pomimo larum polskich władz, te trzydzieści maszyn (wraz z kierowcami) już jest lub zaraz będzie w Polsce. Bo otwarte granice Unii i paszport z zieloną wizą Schengen jest ważniejszy niż rusofobia wielu polskich polityków. Sam nie siadam na motocyklu. Wolę własne nogi lub samochód. Ale gdybym miał tym rajdowcom coś powiedzieć? To co?
Widziałem na Waszej mapie Wrocław. To piękne miasto. Moje miasto. Warto pospacerować po Rynku (motocykli tam nie wpuszczają). I napić się piwa z lokalnego browaru (po alkoholu nie wsiadamy na motor). Kiedyś był tu Festung Breslau. Po Festung Breslau pozostały, prócz ruin miasta, tysiące grobów żołnierzy radzieckich. Bo to, że dzisiaj mamy Wrocław, a nie Breslau, to też w jakiejś mierze zasługa tej pogmatwanej historii. W której Wasi rodacy odegrali ważną rolę. Dlatego warto o tym pogadać. Zapraszam!
Żenada. To najkrótszy komentarz. Trzydziestu facetów na motocyklach postawiło na nogi rząd ponad trzydziestomilionowego kraju. Od tygodnia najważniejsi polscy politycy zastanawiają się. Wjadą czy nie wjadą? Niech sobie jadą - powiedziałem tydzień temu w wywiadzie radiowym. Jestem za otwieraniem granic, a nie za odbudową muru berlińskiego na wschodzie Polski. Podpisana przez Polskę umowa z Schengen obowiązuje. Jeśli ktoś w Unii wbił do paszportów wizy, to polskiej kontroli granicznej nie pozostaje nic innego, jak sprawdzić czy wszystko w papierach się zgadza.
Mówi się, że Oni kolegują się z Putinem. Że nie potępiają Stalina. I takich w Polsce nam nie trzeba. Tak - to jest problem! Wziąć ich na granicy do pakamery. I wyspowiadać! Jakiego są wyznania (też nie naszego). Z kim się w Polsce spotkają (z motocyklistami, którzy jeżdżą w drugą stronę - do Katynia). Jakie mają poglądy polityczne (czy nie popierają aneksji Krymu). A przy okazji niech powiedzą, kogo mieli za dziadka (może był w Wehrmachcie). To wszystko już było. Wiele godzin spędzałem kiedyś w biurach paszportowych. W granicznych barakach. By udowodniać, że zasługuję na wręczenie paszportu. Że wolno mi wyjechać za granicę. Tylko sądziłem, że to wszystko już minęło. I nie wróci w roku 2015.
Niech sobie jadą. Byle przestrzegali przepisów ruchu drogowego i polskiego prawa. A polskie prawo zabrania pytać ich czy kochają Boga Wszechmogącego - czy Putina. Niech zwiedzają Polskę - bo warto. A jeśli jednak coś zmalują? To wtedy coś zrobimy. Mamy 100 tysięcy policjantów. Wypada 3 tysiące polskich policjantów na jednego "nocnego wilka". Dadzą radę, nawet jeśli na co dzień mamy zastrzeżenia do sprawności polskiej policji. A prewencyjne zakazy nie przystoją demokratycznemu państwu. I przy okazji je ośmieszają.
Tak - ośmieszają. I ośmieszą. Bo jestem przekonany, że pomimo larum polskich władz, te trzydzieści maszyn (wraz z kierowcami) już jest lub zaraz będzie w Polsce. Bo otwarte granice Unii i paszport z zieloną wizą Schengen jest ważniejszy niż rusofobia wielu polskich polityków. Sam nie siadam na motocyklu. Wolę własne nogi lub samochód. Ale gdybym miał tym rajdowcom coś powiedzieć? To co?
Widziałem na Waszej mapie Wrocław. To piękne miasto. Moje miasto. Warto pospacerować po Rynku (motocykli tam nie wpuszczają). I napić się piwa z lokalnego browaru (po alkoholu nie wsiadamy na motor). Kiedyś był tu Festung Breslau. Po Festung Breslau pozostały, prócz ruin miasta, tysiące grobów żołnierzy radzieckich. Bo to, że dzisiaj mamy Wrocław, a nie Breslau, to też w jakiejś mierze zasługa tej pogmatwanej historii. W której Wasi rodacy odegrali ważną rolę. Dlatego warto o tym pogadać. Zapraszam!