Pokonać Lewiatana
Dodano:
Politycy. Kiedy trącą śmiesznością, lubią chować się za szacunkiem do państwa. Wmawiać szydercom, że nie kpią z nich, ale z urzędu, z państwa, z Sejmu czy majestatu prezydenta. Figura retoryczna, a raczej fałsz logiczny wywracający porządek rzeczy.
Państwa, narodu nie da się szanować. Możemy mówić o związku emocjonalnym – tradycji, historii, patriotyzmie, wspólnocie kulturowej. Urząd nie ma z tym nic wspólnego. Urzędnika możemy szanować, możemy z niego szydzić czy nienawidzić, bez względu na to, co czujemy do swojego kraju.
Więcej, ktoś, kto piastuje wysokie stanowisko, ma tak reprezentować urząd, żeby wzbudzać szacunek i zaufanie swoich suwerenów-wyborców, czyli tych, którzy dali mu ten kredyt zaufania. Nigdy odwrotnie.
Premier Kopacz rozumie to na opak. Tłumaczy, że nie będzie żałowała pieniędzy na podróże rządu, bo ludziom trzeba dać szansę na kontakt z władzą. Chyba nie widzi absurdalności własnych słów. Będzie ściągać z nas więcej podatków, tylko po to, żebyśmy mieli zaszczyt się z nią spotkać.
W 1975 r. wybitny amerykański myśliciel James Buchanan w książce „Granice wolności: między anarchią a Lewiatanem” stworzył teorię Lewiatana – rozrastającego się potwora aparatu państwowego. Monstrum zaczyna ignorować interesy wyborców i ponad nich stawia interes abstraktu – państwa. Aparat urzędniczo-polityczny sam sobie jako masie instytucji, biurek, regulacji, okienek nadaje cechy osobowe. Przypisuje sobie mądrość przewyższającą mądrość zbiorową. Jakby nad wszystkim panowała głowa, czyli rząd, niezliczone kończyny Lewiatana – organy nadzoru. Mityczne „państwo” wie lepiej, kiedy posyłać dzieci do szkoły, troszczy się o nasze szczepienia, emerytury, pilnuje, żebyśmy za dużo nie pożyczali i nie palili papierosów, bo sami jesteśmy za głupi. Buchanan zwracał uwagę, że ta wyimaginowana mądrość państwa udziela się urzędnikom przekonanym o swojej nieomylności i należnym szacunku.
Zaufania i szacunku do państwa nie burzą obraźliwe okrzyki w kierunku premier Kopacz, nie burzy hejt internetowy. To wszystko godne pożałowania, ale to tylko konsekwencje – emocjonalne reakcje na wcześniejsze działania urzędników. Szacunku nie buduje nacjonalizacja prywatnych funduszy emerytalnych czy minister finansów wywołujący panikę rynkową nieodpowiedzialnymi wypowiedziami o SKOKach. Prezes NBP Marek Belka kuglujący stopami procentowymi w knajpie, ministrowie sprzedający decyzje za zegarki. Patriotyzm nie rozciąga się na durne przepisy i regulacje na co dzień zatruwające ludziom życie. Wszystko od prawa podatkowego po cały nieudolny wymiar sprawiedliwości. Ludzie, którzy stanowią i egzekwują prawo, odpowiadają za brak szacunku do państwa, a nie Polacy, którzy dają wyraz swemu oburzeniu.
Dziś jesteśmy miło zaskoczeni, obserwując ekipę nowego prezydenta. Tonującego swoje wypowiedzi, bardziej skoncentrowanego na zadaniach niż własnej osobie i urzędzie. Przechodzącym obojętnie nad rozmaitymi złośliwościami rozgoryczonych urzędników i mediów oddanych Komorowskiemu. Dobry początek.
Więcej, ktoś, kto piastuje wysokie stanowisko, ma tak reprezentować urząd, żeby wzbudzać szacunek i zaufanie swoich suwerenów-wyborców, czyli tych, którzy dali mu ten kredyt zaufania. Nigdy odwrotnie.
Premier Kopacz rozumie to na opak. Tłumaczy, że nie będzie żałowała pieniędzy na podróże rządu, bo ludziom trzeba dać szansę na kontakt z władzą. Chyba nie widzi absurdalności własnych słów. Będzie ściągać z nas więcej podatków, tylko po to, żebyśmy mieli zaszczyt się z nią spotkać.
W 1975 r. wybitny amerykański myśliciel James Buchanan w książce „Granice wolności: między anarchią a Lewiatanem” stworzył teorię Lewiatana – rozrastającego się potwora aparatu państwowego. Monstrum zaczyna ignorować interesy wyborców i ponad nich stawia interes abstraktu – państwa. Aparat urzędniczo-polityczny sam sobie jako masie instytucji, biurek, regulacji, okienek nadaje cechy osobowe. Przypisuje sobie mądrość przewyższającą mądrość zbiorową. Jakby nad wszystkim panowała głowa, czyli rząd, niezliczone kończyny Lewiatana – organy nadzoru. Mityczne „państwo” wie lepiej, kiedy posyłać dzieci do szkoły, troszczy się o nasze szczepienia, emerytury, pilnuje, żebyśmy za dużo nie pożyczali i nie palili papierosów, bo sami jesteśmy za głupi. Buchanan zwracał uwagę, że ta wyimaginowana mądrość państwa udziela się urzędnikom przekonanym o swojej nieomylności i należnym szacunku.
Zaufania i szacunku do państwa nie burzą obraźliwe okrzyki w kierunku premier Kopacz, nie burzy hejt internetowy. To wszystko godne pożałowania, ale to tylko konsekwencje – emocjonalne reakcje na wcześniejsze działania urzędników. Szacunku nie buduje nacjonalizacja prywatnych funduszy emerytalnych czy minister finansów wywołujący panikę rynkową nieodpowiedzialnymi wypowiedziami o SKOKach. Prezes NBP Marek Belka kuglujący stopami procentowymi w knajpie, ministrowie sprzedający decyzje za zegarki. Patriotyzm nie rozciąga się na durne przepisy i regulacje na co dzień zatruwające ludziom życie. Wszystko od prawa podatkowego po cały nieudolny wymiar sprawiedliwości. Ludzie, którzy stanowią i egzekwują prawo, odpowiadają za brak szacunku do państwa, a nie Polacy, którzy dają wyraz swemu oburzeniu.
Dziś jesteśmy miło zaskoczeni, obserwując ekipę nowego prezydenta. Tonującego swoje wypowiedzi, bardziej skoncentrowanego na zadaniach niż własnej osobie i urzędzie. Przechodzącym obojętnie nad rozmaitymi złośliwościami rozgoryczonych urzędników i mediów oddanych Komorowskiemu. Dobry początek.