Spór o granice prywatności
Dodano:
Podczas obecnej debaty nad nową ustawę policyjną i prawem służb specjalnych do wzmożonej kontroli nad obywatelami w celu zapewnienia bezpieczeństwa, warto przypomnieć podobne sprawy, które wywołały kontrowersje za granicą. Opinii publicznej dobrze znane są przypadki byłego agenta CIA Edwarda Snowdena, czy witryny internetowej WikiLeaks oraz jej założyciela Juliana Assange’a. Jednak już na długo przed nimi W Wielkiej Brytanii zaistniał ten sam problem. Jego twarzą była tajna agentka MI5 Annie Machon.
„Nikt nie może być poddany arbitralnemu ingerowaniu w jego życie prywatne, rodzinne, domowe lub korespondencję ani też atakom na jego honor i dobre imię. Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takim ingerencjom i atakom” - artykuł 12 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
Życie Annie Machon wydaje się przypominać scenariusz filmowy. MI5 zrekrutowało ją w 1991 roku, kiedy to została powołana do departamentu kontrwywiadu pod nazwą F2. Tam też poznała swojego późniejszego partnera Davida Shaylera. W ramach sekcji T wspólnie zajmowali się dochodzeniami dotyczącymi terroryzmu irlandzkiego; następnie zostali przesunięci do międzynarodowych służb antyterrorystycznych w sekcji G. Jak później tłumaczyła sama Annie Machon, podczas pracy w służbach specjalnych zaobserwowała bardzo wiele nadużyć i przestępstw, jakie popełniali agenci, a które były całkowicie ignorowane przez brytyjską prokuraturę. Wraz z Davidem Shaylerem w 1996 roku udostępnili oni wiadomości publicznej materiały ujawniające w ich opinii nadużycia, jakich MI5 miała dopuścić się wobec rządu brytyjskiego; wyjawili także informacje na temat nielegalnych podsłuchów telefonicznych. Ujawnili tajne teczki, jakie MI5 prowadziła na temat ministrów rządu Jej Królewskiej Mości: Petera Mandelsona, Jacka Strawa i Harriet Harman, odpowiedzialnych za kontrolę nad służbami specjalnymi. Opublikowali również dokumenty dotyczące zamachów bombowych przeprowadzonych przez IRA (Irlandzką Armię Republikańską), które ich zdaniem mogły zostać powstrzymane. Przedstawili dowody dotyczące zbombardowania ambasady izraelskiej w Londynie w 1994 roku, z których wynikało, że dwie niewinne osoby zostały niesłusznie uznane odpowiedzialnymi za ten zamach. Wreszcie podali do wiadomości publicznej dokumenty wskazujące, że brytyjskie służby specjalne podjęły próbę zamachu na libańskiego rewolucjonistę i polityka Muammara Kaddafiego.
Los sygnalisty
Annie Machon i David Shayler uznali, że pomimo złożonej przysięgi zobowiązującej do zachowania tajności, ich moralnym obowiązkiem było ujawnić opinii publicznej posiadane przez nich informacje. Decydując się na taki krok, porzucili ostatecznie karierę agentów specjalnych i począwszy od sierpnia 1997 roku zostali zmuszeni do ustawicznej ucieczki, przemieszczając się po Europie. Przez rok żyli w ukryciu; spędzili dwa lata w Paryżu na wygnaniu, bez możliwości powrotu do Wielkiej Brytanii. Wiele osób z ich rodziny, przyjaciół, wspierających ich dziennikarzy było zastraszanych, zwalnianych z pracy, aresztowanych, a nawet wtrąconych do więzienia. Annie Machon grożono publicznie śmiercią na falach stacji radiowej Middle East. Podczas pobytu we Francji David Shayler został 1 sierpnia 1998 roku aresztowany przez francuską policję i na podstawie listu gończego wydanego przez Wielką Brytanie wtrącony do wiezienia La Santé na cztery miesiące. Otrzymał nawet numer więzienny: 269151F. Jednak w wyniku decyzji francuskiego sądu, jaka zapadła 18 listopada 1998, Shayler nie został deportowany do Anglii, gdyż zdaniem sądu list gończy został wystawiony z powodów politycznych. W sierpniu 2000 roku były agent dobrowolnie powrócił do kraju, gdzie został aresztowany i po długim procesie w końcu skazany w listopadzie 2002 roku na 6 miesięcy więzienia. Trzy tygodnie odsiedział w więzieniu Belmarsh, a 5 w więzieniu Ford Open. W egzekucji wyroku wzięto pod uwagę cztery miesiące, które spędził wcześniej w więzieniu we Francji.
Pomimo wysokiej ceny, jaką im przyszło zapłacić za swoje działania, byli agenci zdecydowali, że nie zamilkną. W 2005 roku Annie Machon wydała książkę zatytułowaną: „Spies, Lies and Whistleblowers: MI5, MI6 and the Shayler Affair” („Szpiedzy, kłamstwa i sygnaliści: MI5, MI6 i afera Shaylera”). Obecnie pracuje ona jako dziennikarka, trener medialny i konsultantka PR a także prowadzi kampanie polityczne. Reżyser Jonathan Kerr-Smith sportretował ją w dziewięciominutowym filmie dokumentalnym „Last Man Out”. W 2003 roku Annie Machon założyła organizację pod nazwą „Odwaga”, mającą na celu chronić innych „sygnalistów”(„whistleblowers”). Udzieliła również poparcia działaniom Edwarda Snowdena – słynnego amerykańskiego demaskatora i byłego pracownika CIA.
Życie byłego agenta
Annie Machon występuje jako prelegentka na wielu spotkaniach międzynarodowych. 12 marca tego roku w Pradze międzynarodowi odbiorcy, w tym wielu przedstawicieli z Polski, mieli okazje wysłuchać jej wykładu na konferencji „Students for Liberty”. Mówiła tam między innymi o doświadczeniu, jakie zdobyła w walce z handlarzami narkotyków. Była agentka MI5 popiera legalizację narkotyków, zwracając uwagę, że cała gigantyczna machina walki z narkotykami prowadzi jedynie do wzmocnienia pozycji karteli i grup przestępczych żyjących z ich sprzedaży. Zwracała uwagę, że nielegalność posiadania narkotyków spycha handel nimi w objęcia świata przestępczego, który czerpie z niego ogromne korzyści majątkowe i tworzy nowe struktury, nie tylko w krajach produkcji i sprzedaży, ale również w krajach tranzytowych. Wskazywała na podobieństwo tego mechanizmu do funkcjonowania prohibicji w USA w latach dwudziestych XX wieku. Będąc agentką MI5, Annie Machon zajmowała się między innymi walką z kartelami narkotykowymi. Zmagania te uważa ona za bezowocne: w jej opinii legalizacja używek doprowadziłaby do znacznego zmniejszenia biznesu narkotykowego.
Annie Machon prowadzi obecnie stronę internetową zatytułowaną: „Using our intelligence”, na której porusza wiele problemów dotyczących zachowania prywatności obywateli, szczególnie w świecie wirtualnym. Większość z nas nawet nie zwraca uwagi, kiedy dobrowolnie pozbawia się prywatności w sieci lub sprzedaje swoje dane osobowe. W jednym z wywiadów opublikowanych na jej stronie podaje sposoby ochrony naszej prywatności. Oto kilka wskazówek: używanie PGP (pretty good privacy) – narzędzi do szyfrowania poczty elektronicznej, zaprzestanie korzystania z oprogramowania takich dostawców jak Microsoft lub Apple na rzecz produktów i technologii typu open source, jak choćby Linux. Agentka zaleca również stosowanie systemu operacyjnego „Tails”, który stanowi odmianę Linuksa opartą na Debianie. Wskazuje, że według informacji ujawnionych przez Edwarda Snowdena, wszystkie produkty oprogramowania stworzone po 2008 roku posiadają wbudowane tylne drzwi: „back doors”, które są wykorzystywane przez agentów służb specjalnych. Trudno stwierdzić, gdzie znajduje się granica naszej prywatności, ale wydaje się, że wraz z powszechnym dostępem do Internetu, to pojęcie powinno zostać przedefiniowane.
Przypadek Annie Machon ilustruje pewien dualizm sił, jaki panuje we współczesnym społeczeństwie. Z jednej strony dążymy do maksymalnego bezpieczeństwa obywateli i ograniczenia przestępczości, powołując do życia organizacje śledcze, z drugiej strony staramy się zapewnić każdej jednostce maksymalną prywatność i wolność wyboru. To jednak właśnie działania sygnalistów, uważanych niekiedy za zwykłych zdrajców, prowadzą do zwiększenia świadomości społecznej. Lepiej być śledzonym i wiedzieć o tym – zawsze można służbom specjalnym chociaż odrobinę utrudnić pracę.
Życie Annie Machon wydaje się przypominać scenariusz filmowy. MI5 zrekrutowało ją w 1991 roku, kiedy to została powołana do departamentu kontrwywiadu pod nazwą F2. Tam też poznała swojego późniejszego partnera Davida Shaylera. W ramach sekcji T wspólnie zajmowali się dochodzeniami dotyczącymi terroryzmu irlandzkiego; następnie zostali przesunięci do międzynarodowych służb antyterrorystycznych w sekcji G. Jak później tłumaczyła sama Annie Machon, podczas pracy w służbach specjalnych zaobserwowała bardzo wiele nadużyć i przestępstw, jakie popełniali agenci, a które były całkowicie ignorowane przez brytyjską prokuraturę. Wraz z Davidem Shaylerem w 1996 roku udostępnili oni wiadomości publicznej materiały ujawniające w ich opinii nadużycia, jakich MI5 miała dopuścić się wobec rządu brytyjskiego; wyjawili także informacje na temat nielegalnych podsłuchów telefonicznych. Ujawnili tajne teczki, jakie MI5 prowadziła na temat ministrów rządu Jej Królewskiej Mości: Petera Mandelsona, Jacka Strawa i Harriet Harman, odpowiedzialnych za kontrolę nad służbami specjalnymi. Opublikowali również dokumenty dotyczące zamachów bombowych przeprowadzonych przez IRA (Irlandzką Armię Republikańską), które ich zdaniem mogły zostać powstrzymane. Przedstawili dowody dotyczące zbombardowania ambasady izraelskiej w Londynie w 1994 roku, z których wynikało, że dwie niewinne osoby zostały niesłusznie uznane odpowiedzialnymi za ten zamach. Wreszcie podali do wiadomości publicznej dokumenty wskazujące, że brytyjskie służby specjalne podjęły próbę zamachu na libańskiego rewolucjonistę i polityka Muammara Kaddafiego.
Los sygnalisty
Annie Machon i David Shayler uznali, że pomimo złożonej przysięgi zobowiązującej do zachowania tajności, ich moralnym obowiązkiem było ujawnić opinii publicznej posiadane przez nich informacje. Decydując się na taki krok, porzucili ostatecznie karierę agentów specjalnych i począwszy od sierpnia 1997 roku zostali zmuszeni do ustawicznej ucieczki, przemieszczając się po Europie. Przez rok żyli w ukryciu; spędzili dwa lata w Paryżu na wygnaniu, bez możliwości powrotu do Wielkiej Brytanii. Wiele osób z ich rodziny, przyjaciół, wspierających ich dziennikarzy było zastraszanych, zwalnianych z pracy, aresztowanych, a nawet wtrąconych do więzienia. Annie Machon grożono publicznie śmiercią na falach stacji radiowej Middle East. Podczas pobytu we Francji David Shayler został 1 sierpnia 1998 roku aresztowany przez francuską policję i na podstawie listu gończego wydanego przez Wielką Brytanie wtrącony do wiezienia La Santé na cztery miesiące. Otrzymał nawet numer więzienny: 269151F. Jednak w wyniku decyzji francuskiego sądu, jaka zapadła 18 listopada 1998, Shayler nie został deportowany do Anglii, gdyż zdaniem sądu list gończy został wystawiony z powodów politycznych. W sierpniu 2000 roku były agent dobrowolnie powrócił do kraju, gdzie został aresztowany i po długim procesie w końcu skazany w listopadzie 2002 roku na 6 miesięcy więzienia. Trzy tygodnie odsiedział w więzieniu Belmarsh, a 5 w więzieniu Ford Open. W egzekucji wyroku wzięto pod uwagę cztery miesiące, które spędził wcześniej w więzieniu we Francji.
Pomimo wysokiej ceny, jaką im przyszło zapłacić za swoje działania, byli agenci zdecydowali, że nie zamilkną. W 2005 roku Annie Machon wydała książkę zatytułowaną: „Spies, Lies and Whistleblowers: MI5, MI6 and the Shayler Affair” („Szpiedzy, kłamstwa i sygnaliści: MI5, MI6 i afera Shaylera”). Obecnie pracuje ona jako dziennikarka, trener medialny i konsultantka PR a także prowadzi kampanie polityczne. Reżyser Jonathan Kerr-Smith sportretował ją w dziewięciominutowym filmie dokumentalnym „Last Man Out”. W 2003 roku Annie Machon założyła organizację pod nazwą „Odwaga”, mającą na celu chronić innych „sygnalistów”(„whistleblowers”). Udzieliła również poparcia działaniom Edwarda Snowdena – słynnego amerykańskiego demaskatora i byłego pracownika CIA.
Życie byłego agenta
Annie Machon występuje jako prelegentka na wielu spotkaniach międzynarodowych. 12 marca tego roku w Pradze międzynarodowi odbiorcy, w tym wielu przedstawicieli z Polski, mieli okazje wysłuchać jej wykładu na konferencji „Students for Liberty”. Mówiła tam między innymi o doświadczeniu, jakie zdobyła w walce z handlarzami narkotyków. Była agentka MI5 popiera legalizację narkotyków, zwracając uwagę, że cała gigantyczna machina walki z narkotykami prowadzi jedynie do wzmocnienia pozycji karteli i grup przestępczych żyjących z ich sprzedaży. Zwracała uwagę, że nielegalność posiadania narkotyków spycha handel nimi w objęcia świata przestępczego, który czerpie z niego ogromne korzyści majątkowe i tworzy nowe struktury, nie tylko w krajach produkcji i sprzedaży, ale również w krajach tranzytowych. Wskazywała na podobieństwo tego mechanizmu do funkcjonowania prohibicji w USA w latach dwudziestych XX wieku. Będąc agentką MI5, Annie Machon zajmowała się między innymi walką z kartelami narkotykowymi. Zmagania te uważa ona za bezowocne: w jej opinii legalizacja używek doprowadziłaby do znacznego zmniejszenia biznesu narkotykowego.
Annie Machon prowadzi obecnie stronę internetową zatytułowaną: „Using our intelligence”, na której porusza wiele problemów dotyczących zachowania prywatności obywateli, szczególnie w świecie wirtualnym. Większość z nas nawet nie zwraca uwagi, kiedy dobrowolnie pozbawia się prywatności w sieci lub sprzedaje swoje dane osobowe. W jednym z wywiadów opublikowanych na jej stronie podaje sposoby ochrony naszej prywatności. Oto kilka wskazówek: używanie PGP (pretty good privacy) – narzędzi do szyfrowania poczty elektronicznej, zaprzestanie korzystania z oprogramowania takich dostawców jak Microsoft lub Apple na rzecz produktów i technologii typu open source, jak choćby Linux. Agentka zaleca również stosowanie systemu operacyjnego „Tails”, który stanowi odmianę Linuksa opartą na Debianie. Wskazuje, że według informacji ujawnionych przez Edwarda Snowdena, wszystkie produkty oprogramowania stworzone po 2008 roku posiadają wbudowane tylne drzwi: „back doors”, które są wykorzystywane przez agentów służb specjalnych. Trudno stwierdzić, gdzie znajduje się granica naszej prywatności, ale wydaje się, że wraz z powszechnym dostępem do Internetu, to pojęcie powinno zostać przedefiniowane.
Przypadek Annie Machon ilustruje pewien dualizm sił, jaki panuje we współczesnym społeczeństwie. Z jednej strony dążymy do maksymalnego bezpieczeństwa obywateli i ograniczenia przestępczości, powołując do życia organizacje śledcze, z drugiej strony staramy się zapewnić każdej jednostce maksymalną prywatność i wolność wyboru. To jednak właśnie działania sygnalistów, uważanych niekiedy za zwykłych zdrajców, prowadzą do zwiększenia świadomości społecznej. Lepiej być śledzonym i wiedzieć o tym – zawsze można służbom specjalnym chociaż odrobinę utrudnić pracę.