Cimoszewicz grozi "Wprost" (aktl.)

Dodano:
Moja rodzina wytoczy wam sprawę sądową. "Zobaczycie z kim macie do czynienia" - groził "Wprost" marszałek Cimoszewicz podczas konferencji prasowej, którą zdominowała sprawa jego transakcji giełdowych opisana w naszym tygodniku.
Konferencja prasowa Włodzimierza Cimoszewicza, poświęcona sprawie Rurociągu Północnego, za sprawą tekstu "Makler Cimoszewicz" przemieniła się w konferencję w na temat obrotu akcjami marszałka. Na pierwsze pytania w sprawie ujawnienia przeprowadzonych przez niego transakcji, marszałek odpowiadał jeszcze spokojnie. "Dziś sam zwróciłem się do mojego biura maklerskiego, żeby przekazano mi kompletną dokumentację, abym mógł ją podać do publicznej wiadomości. I oczywiście to zrobię" - deklarował.

http://www.wprost.pl/ar/?O=80514&C=57 Marszałek powiedział, że trzy czy cztery razy, kupował na giełdzie akcje o wartości kilku tysięcy złotych, zaprzeczał jednak, by kiedykolwiek korzystał "z wielomilionowego kredytu i że za takie pieniądze dokonywał jakichkolwiek transakcji giełdowych. To jest całkowite kłamstwo" - mówił. Przyznał, że "miał coś, co można określić mianem promesy kredytowej". "To występuje wtedy, kiedy banki oferują swoim klientom możliwość uzyskania kredytu na zakup akcji" - mówił. "To  przyrzeczenie możliwości uzyskania kredytu na zakup jedynie danych akcji, danego przedsiębiorstwa wchodzącego na giełdę. Nie są to  realne pieniądze, którymi można dysponować. W chwili ogłoszenia tzw. redukcji kupna, z czego wynika, ile realnie dana osoba może kupić akcji, bank ostatecznie określa kredyt, jaki danej osobie przyznaje. I w moim przypadku, było to  sto kilkadziesiąt tysięcy zł w roku 2000" - powiedział.

Pytany o akcje Agory powiedział, że kupił ich 350. Ich wartość przeliczał zgodnie z aktualną ceną giełdową i tę kwotę wpisywał do  oświadczenia majątkowego.

Marszałka w najwyższym stopniu zdenerwowało dopiero pytanie dziennikarza "Wprost" o to, czy ujawni, jakie akcje jakich firm kupował w 2000 r. oraz oświadczenie majątkowe złożone w Sejmie poprzedniej kadencji. Pytany o to samo przed opublikowaniem artykułu "Makler Cimoszewicz", odmówił odpowiedzi. Oto jego odpowiedź podczas konferencji:

"Proszę pana, ja ujawnię nie tyle wam, czyli tygodnikowi "Wprost", co ujawnię mediom. W korespondencji z  redaktorem naczelnym pańskiego tygodnika, pozwoliłem sobie stwierdzić że czytając wasze publikacje na mój temat, nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie chodzi wam o rzetelne informowanie czytelników, tylko o wasze zaangażowanie w bardzo nieprzyzwoitej kampanii przeciwko mojej osobie" - powiedział Cimoszewicz podczas konferencji prasowej, zwracając się do dziennikarza tygodnika "Wprost".

"Ja w tej chwili was nie będę pozywał do sądu, ale moja rodzina, którą ośmieliliście się próbować zbezcześcić w jednym ze swoich tekstów, najprawdopodobniej w dniu dzisiejszym wniesie powództwo przeciwko waszej redakcji" - zapowiedział.

"Popełniliście błąd, ryzykując konflikt nie tyle ze mną, pomimo dość powszechnej opinii o moim trudnym charakterze, dopiero zobaczycie z kim macie do czynienia, jeżeli ośmieliliście się zniesławić dobre imię moich najbliższych" - groził.

Konferencja zakończyła się ostentacyjnym wyjściem marszałka z sali.

W poprzednim tygodniku "Wprost" zamieszczony został także artykuł "Konspiracja Cimoszewiczów" o  kłopotach, jakie mogą czekać córkę i zięcia Cimoszewicza z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości w związku z transakcją zakupu akcji PKN Orlen, przeprowadzoną przez nich za pośrednictwem marszałka.

ss, ks, em, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...