Warszawa: nie było bomb (aktl.)
Komendant stołeczny policji Ryszard Siewierski powiedział w czasie konferencji w Komendzie Stołecznej Policji, że policja do tej pory przesłuchała kilkanaście osób, ale nie zatrzymała nikogo. Podkreślił, że cały czas są analizowane materiały związane ze sprawą, m.in. policja bierze pod uwagę maila wysłanego rano do kilku mediów, w którym autorzy informują o podłożeniu ładunków, twierdząc, że robią to przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu.
Siewierski powiedział, że w poranną akcję odnajdywania i neutralizowania paczek, w których miały być ładunki, było zaangażowanych kilkaset osób. Wszystkie paczki zostały znalezione przez policję w ciągu pół godziny. "Podjęte przez policję i wszystkie służby działania były adekwatne do tego, jak oceniliśmy zagrożenie" - dodał.
Informacja o podłożonych ładunkach wybuchowych sparaliżowała w czwartek rano ruch w znacznej części Warszawy. Alarm okazał się fałszywy. Stołeczna policja prosi o kontakt warszawiaków, którzy widzieli osobę lub osoby zostawiające podejrzane pakunki.
Jak poinformował Andrzej Browarek z Biura Prasowego Komendy Stołecznej Policji, policjanci rano otrzymali informację od mieszkańców, że w 11 miejscach Warszawy m.in. na przystankach autobusowych, pozostawiono reklamówki z paczkami w środku. Policja podjęła działania sprawdzające, czy nie są to ładunki wybuchowe, dlatego w wielu miejscach miasta pojawili się policyjni pirotechnicy i funkcjonariusze innych służb. We wszystkich przypadkach okazało się, że pozostawione paczki nie zawierają ładunków. Biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji podało, że paczki były ponumerowane i potwierdziło ich liczbę - 11.
Informacja o ładunkach utrudniła ruch m.in. na Moście Poniatowskiego. Około godz. 8.00 policja wstrzymała tam ruch na kilkadziesiąt minut.
Według oficera prasowego śródmiejskiej policji Tomasza Oleszczuka, w Śródmieściu były sygnały o ładunkach pirotechnicznych w trzech miejscach: na Rondzie Dmowskiego, Rondzie De Gaulle'a i na Placu Bankowym. Wszystkie okazały się fałszywe.
ss, ks, pap