Giertych i Lepper za rządem (aktl.)
Premier poinformował w środę wieczorem po posiedzeniu gabinetu, że jego rząd przyjął program "Solidarne państwo", którego program - jak oznajmił - został oparty w całości na programie PiS z niezbędnymi modyfikacjami. Pięć punktów tego programu premier wymienił na wieczornym spotkaniu z klubem parlamentarnym PO - ostatnim z serii spotkań Marcinkiewicza z klubami partii reprezentowanych w Sejmie. Są to: naprawa państwa, bezpieczeństwo publiczne, aktywna polityka rodzinna i społeczna, solidarna polityka gospodarcza oraz program rozwoju wsi i obszarów wiejskich.
Program, powiedział premier, zawiera "nową politykę gospodarczą, jaką rząd chce realizować", by "wprowadzić Polskę na ścieżkę szybszego rozwoju gospodarczego". Zawiera również "nową politykę w odniesieniu do rodziny, pomocy społecznej, polegającą na sprawiedliwym podziale efektów rozwoju gospodarczego". Także "elementy naprawy państwa w zakresie, który dotyczy służby publicznej i obsługi obywateli". "Ten program - podkreślił Marcinkiewicz - ma szanse uzyskania w czwartek poparcia parlamentarnego i ma szanse w ciągu najbliższych lat zmienić zarówno państwo, jego służby, jak i gospodarkę w taki sposób, że wszyscy będą mogli z tego solidarnie skorzystać".
Bezpośrednio po środowym posiedzeniu rządu premier nie chciał się jednak odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Przed czwartkowym expose i głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu, Marcinkiewicz spotkał się ze wszystkimi klubami parlamentarnymi: SLD, PSL, LPR, Samoobrony i Platformy Obywatelskiej.
Lider LPR Roman Giertych (klub Ligi spotkał się z premierem we wtorek) uznał, że rządowi Marcinkiewicza "należy dać szansę". "Mam nadzieję, że w czwartek cały klub przyjmie taki wniosek" - dodał. Jednocześnie oświadczył, że rząd Marcinkiewicza nie dostanie drugiej szansy. Dodał też, że zarówno LPR jak i Samoobrona oczekują ziszczenia zapowiedzi rządu, "że Polakom będzie lepiej". "Jeśli PiS traktuje te zapowiedzi poważnie, to my nie mamy podstaw, żeby nie dać szansy temu rządowi" - mówił.
LPR uzależniła poparcie dla rządu od wdrażania polityki prorodzinnej, m.in. wprowadzenia tzw. becikowego i wydłużenia urlopu macierzyńskiego. Liga domagała się również zapewnienia, żeby przed każdą ważną prywatyzacją premier zwracał się z pytaniem do Sejmu. LPR chciała też m.in. deklaracji przeciwko wprowadzaniu euro.
Jednak zdaniem najnowszej "Gazety Polskiej", ceną LPR za poparcie rządu Marcinkiewicza było przewodniczenie komisji ds. służb specjalnych dla Giertycha. Giertych został w środę jej szefem. Według "GP", LPR za poparcie dla Marcinkiewicza chce także komisji infrastruktury dla Bogusława Kowalskiego (Kowalski został w środę szefem tej komisji). Giertych nie chciał komentować informacji tygodnika. "Nie czytam tej gazety" - powiedział.
Prezes PSL Waldemar Pawlak zapowiedział, że decyzja klubu w sprawie poparcia rządu zapadnie po czwartkowym expose premiera. Z wypowiedzi Pawlaka wynika jednak, że PSL rozmawiało z premierem na temat przyszłej współpracy z jego rządem. Z wypowiedzi z politykami PSL zbliżonymi do kierownictwa partii wynika, że decyzja o poparciu Stronnictwa dla rządu "w zasadzie" zapadła.
PSL oficjalnie nie precyzowało warunków poparcia rządu. Mówiło tylko, że program rządu nie powinien odbiegać od programu, który PiS przedstawiało przed wyborami.
Również szef Samoobrony Andrzej Lepper zapowiedział, że będzie rekomendował klubowi poparcie rządu. "Moje stanowisko jest na tak" - powiedział Lepper na wspólnej z Giertychem konferencji prasowej. Rano mówił, że jego partia "raczej" poprze rząd. Warunkiem poparcia rządu Marcinkiewicza przez Samoobronę było m.in. wprowadzenie minimum socjalnego i zasiłku dla osób, które nie z własnej winy nie mają pracy, zwolnienie emerytów i rencistów z podatków, zmiana ustawy o NBP oraz renegocjacja Traktatu Akcesyjnego w zakresie kwot produkcyjnych i zrównania dopłat.
Marcinkiewicz po rozmowie z Samoobroną zaznaczył, że szereg spraw, które są w programie rządu, znajduje się w programie Samoobrony. Wyjaśnił, że dotyczy to "z jednej strony spraw społecznych, z drugiej - rolnictwa, z trzeciej - spraw socjalnych".
Klub SLD po spotkaniu z premierem nie zmienił zdania i zagłosuje przeciwko wotum zaufania. Po rozmowach z Sojuszem premier zaznaczył, że kontrowersje "dotyczyły spraw związanych z resortami tzw. państwowymi i zmianami, jakie tam zachodzą". Zdaniem szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, największy niepokój w planach rządu wzbudzają próby "zawładnięcia kolejnych resortów siłowych", a także niechęć premiera wobec wejścia do strefy euro.
Mimo że SLD nie poprze gabinetu Marcinkiewicza, szef klubu Jerzy Szmajdziński zadeklarował, że "wszystko, co będzie służyło wzmacnianiu polskiej gospodarki, polskiej pozycji w Europie, będzie przez SLD wspierane".
Rządu nie poprze też klub PO. Jej szef Donald Tusk zapowiedział już, że w jego klubie obowiązywać będzie dyscyplina obecności i głosowania przeciwko wotum. Tusk dodał, podczas spotkania z premierem klub PO jedynie wysłucha jego wystąpienia.
Kazimierz Marcinkiewicz spotkał się także i z klubem Platformy. Podczas spotkania powiedział jednak, że nie będzie namawiał posłów PO, aby w czwartkowym głosowaniu nad wotum zaufania poparli jego rządowi. - Skoro Platforma podjęła już decyzję o wprowadzeniu dyscypliny w czwartkowym głosowaniu nad rządem, jego namowy byłyby próbą rozbijania klubu PO. "Tego absolutnie nie chcę. Klub PO jest Polsce potrzebny w całości" - powiedział uszczypliwie Marcinkiewicz.
Po expose premiera w Sejmie - w zapowiedzianej obecności prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - w obradach nastąpi dwugodzinna przerwa. Potem rozpocznie się debata. Głosowanie nad wotum zaufania zaplanowano na okolice godz. 19.30.
Sejm uchwala wotum zaufania bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. PiS ma 154 posłów, Samoobrona 56, LPR - 32, PSL - 25. PiS z Samoobroną i LPR razem mają 242 głosy, co wystarczy dla uchwalenia wotum. Gdyby ostatecznie PSL było "za" - byłoby to 267 głosów.
Jeśli rząd nie uzyskałby wotum zaufania, Sejm w ciągu 14 dni wybiera premiera i proponowanych przez niego członków Rady Ministrów bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.
Jeśli i w drugim "konstytucyjnym kroku" rząd nie uzyskałby wotum zaufania, prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek pozostałych członków rządu oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania rządu przez prezydenta powinien udzielić mu wotum zaufania większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
W razie nieudzielenia Radzie Ministrów wotum zaufania w tym trybie, prezydent skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory.
ss, pap