Marczuk szefem ABW (aktl.)

Dodano:
Minister koordynator ds. Służb Specjalnych Zbigniew Wassermann poinformował, że Witold Marczuk został oficjalnie szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
3 listopada Marczuk został powołany na p.o. szefa ABW po dymisji dotychczasowego szefa Andrzeja Barcikowskiego (nie ujawniono przyczyn tej rezygnacji).

Zgodnie z prawem, zanim premier powoła nowego szefa ABW, kandydaturę muszą zaopiniować: prezydent RP, rządowe Kolegium ds. Służb Specjalnych oraz sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. Opinie te nie są wiążące dla premiera.

Marczuk to bliski współpracownik prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. W 2002 r. objął stanowisko komendanta liczącej ponad tysiąc osób warszawskiej Straży Miejskiej. Wcześniej był trzy razy Generalnym Inspektorem Celnym - w 1992 r., w 1998 r. i w latach 1999-2001.

Zastępcą szefa ABW został Marek Wachnik - b. szef delegatury UOP w Olsztynie, zwolniony z UOP przy jego rozwiązaniu przez rząd Leszka Millera w 2002 r. Był on działaczem Stowarzyszenia Obrony Praw Funkcjonariuszy Służb Mundurowych i Żołnierzy "MAGNUM", założonego przez oficerów zwolnionych przy likwidacji UOP (zwolniono wtedy prawie 500 funkcjonariuszy).

W 1995 r. prokuratura oskarżyła Marczuka o niedopełnienie obowiązku w sprawie dotyczącej przemytu papierosów i sprzętu rtv, przez co Skarb Państwa stracił 8 mln zł. Marczuk nie przyznał się do zarzutów. Gdy prasa napisała o zarzutach prokuratury, ówczesny wicepremier-minister finansów Leszek Balcerowicz zażądał jego dymisji.

W obronie Marczuka stanęła grupa posłów AWS, którzy uważali, że premier nie powinien ulegać naciskom Balcerowicza. Ostatecznie Buzek w maju 1998 r. odwołał Marczuka.

We wrześniu 1998 r. sąd odesłał sprawę przemytu do prokuratury. W  maju 1999 r. Prokuratura Okręgowa w Toruniu uznała, że Marczuk nie  popełnił zarzucanego mu przestępstwa i umorzyła postępowanie. Marczuka przywrócono na szefa GIC.

W 1991 r. Marczuk był szefem Departamentu V Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy (BBN kierował wtedy Lech Kaczyński). Departamentowi zarzucano inwigilację polityków. Marczuk mówił, że departament "zajmował się monitorowaniem policji i UOP w imieniu urzędu prezydenta", i "nie prowadził żadnej pracy operacyjnej czy dochodzeniowej".

ks, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...