Serdeczna rozmowa premiera z Tuskiem
To była bardzo dobra rozmowa o różnych sprawach związanych z działalnością rządu i parlamentu, przede wszystkim o pracach nad budżetem na 2006 rok - powiedział w krótkiej wypowiedzi dla dziennikarzy Marcinkiewicz.
Jak dodał, "ma takie wrażenie", że będzie omawiał z PO "dalsze prace związane z budżetem".
Szef Platformy podkreślił, że jego rozmowa z Marcinkiewiczem była "bardzo serdeczna". "Gdybyśmy w przyszłości - albo także w przeszłości - chcieli, potrafili tak rozmawiać ze sobą jak dzisiaj, to sytuacja byłaby może bardziej optymistyczna" - przyznał Tusk.
Dodał, że z premierem "wymienił uwagi" w sprawie budżetu na 2006 rok. "Przekonywałem pana premiera do poprawek Platformy Obywatelskiej, pan premier przekonywał do swojej wersji budżetu" - zaznaczył Tusk.
Na razie - mówił szef PO - będziemy pracowali, by ustalić "jakiś poziom uzgodnień".
Platforma przygotowała ponad 70 poprawek do budżetu, mają one przynieść oszczędności w wysokości ok. 3 miliardów złotych. Dotyczą obniżenia wydatków publicznych na ministerstwa i urzędy centralne oraz kancelarie: Sejmu, Senatu i prezydenta. Cięcia spotkałyby też budżety wojewodów oraz agencji i funduszy państwowych.
"Mogę tylko potwierdzić uśmiech i optymizm pana premiera" - powiedział Tusk, odnosząc się do swojej wtorkowej propozycji wznowienia rozmów koalicyjnych z PiS.
"Jeśli w naszym otoczeniu - zarówno pana premiera, jak i moim - znajdziemy równie dużo optymistów i ludzi dobrej woli, to może będą jakieś dobre wiadomości; jeśli nie dziś, to za jakiś czas" - zaznaczył lider PO.
Tusk wezwał we wtorek liderów PiS, aby - jeśli zmienili zdanie co do porozumienia PiS z PO - sformułowali warunki do powstania koalicji i zrezygnowali z "podjazdowej wojny przeciwko Platformie".
Po spotkaniu w Kancelarii Premiera, Marcinkiewicz i Tusk udali się do Sejmu. Szef Platformy powiedział tam dziennikarzom, że jeszcze w środę zwróci się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z propozycją spotkania.
"Ktoś musi zrobić dobry krok, ktoś musi pokazać, że urazy powyborcze i z czasów kampanii nie mogą na trwałe zaciążyć nad polską polityką. Jeśli nikt inny nie chce tego kroku zrobić, to ja go zrobię" - argumentował Tusk.
ss, ks, pap