Takie rzeczy, to tylko w Sejmie

Dodano:
Parafrazując ostatni slogan reklamowy operatora sieci Era GSM, takie rzeczy możliwe są tylko w Sejmie: dofinansowanie budowy Świątyni Opatrzności Bożej z pieniędzy na rekultywację Jeziora Sławskiego, wparcie budowy lotniska w Szymanach kasą przeznaczoną pierwotnie na obwodnicę Lublińca, dodatkowe 70 mln zł na system ratownictwa medycznego zamiast na na staże podyplomowe lekarzy i na opiekę zdrowotną dla osób nieubezpieczonych itd.
Obserwując głosowania posłów nad poprawkami senatorów do budżetu na 2006 r., księgowym Enronu pewnie zakręciłaby się łezka w oku.

Prawie można było uwierzyć, że trójprzymierze PiS, LPR i Samoobrony sprytnie lawiruje między dochodami i wydatkami budżetu, tak, aby nie zwiększyć zaplanowanego przez rząd Kazimierza Marcinkiewicza deficytu. Prawie, bo w końcu posłowie ulegli pokusie i na przykład zapisali w budżecie wyższe wpływy z VAT, czyli zdarzenie przyszłe i niepewne. Skoro Ministerstwo Finansów potrafiło wcześniej "znaleźć" 1,3 mld zł, dla parlamentarzystów odszukanie kilkudziesięciu milionów złotych było betką (dlaczego człowiek w domu nigdy nie może znaleźć paru milionów?). Między innymi z tych wirtualnych pieniędzy sfinansowany zostanie równie wirtualny program PiS "taniego państwa", którego jedynym widocznym przejawem stało się przyjęcie poprawek Senatu zwiększających budżety kancelarii premiera, prezydenta, resortu skarbu i kancelarii samego Senatu łącznie o 48 mln zł (i pomyśleć, że Aleksander Kwaśniewski uchodził za wielbiciela bizantyjskiego przepychu).

Jak tak dalej pójdzie, PiS i koalicjanci zafundują nam państwo tak tanie, że każdy z podatników będzie musiał wziąć drugi etat, żeby je utrzymać. W tej sytuacji pozostawienie obiecanej przez premiera Marcinkiewicza "kotwicy" (czyli nie zwiększać deficytu budżetu) na poziomie 30 mld zł, rzeczywiście będzie wymagało Bożej opatrzności. Ale nie świątyni.

Krzysztof Trębski

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...