"Jesteśmy siłą i zwyciężymy"
Powiedział także, że powtórne wybory prezydenckie muszą się odbyć bez udziału Alaksandra Łukaszenki.
W demonstracji uczestniczy około czterech tysięcy osób. Wielu dyplomatów państw UE akredytowanych na Białorusi przyszło na manifestację białoruskiej opozycji kontestującej reelekcję Alaksandra Łukaszenki na prezydenta.
Milinkiewicz wspomniał o zatrzymanych przez milicję ludziach ze swego sztabu wyborczego. "To jest ofiara dla Ojczyzny. Nie chcemy żyć w kraju z tym bandyckim reżimem. Chcemy europejskiej przyszłości".
W Mińsku wieje ostry, przenikliwy wiatr, panuje ostry mróz.
Przejeżdżające obok Placu samochody trąbią, nad ludźmi powiewa, obok biało-czerwono-białych flag również flaga biało-czerwona z orłem. Polską flagę wnieśli dwaj chłopcy z Brześcia, którzy przejęli ją po zatrzymanym tego dnia pośle PiS Jarosławie Jagielle.
Na placu stoi 18 małych namiotów turystycznych. Wokół nich młodzież utworzyła krąg trzymając się pod ręce. Rozbrzmiewa muzyka, młodzi tańczą w takt białoruskiego rocka i rapu, których nie puszcza się w państwowym radiu i telewizji. Mają własny agregat prądotwórczy.
Przez głośnik podają najnowsze informacje. Poinformowali, że do Mińska próbują dotrzeć popierające ich grupy działaczy z regionów, m.in. z Homla, Mohylowa i Grodna. Według ich, chciała też przyjechać stuosobowa grupa studentów z Polski, ale nie dostali wiz.
Większość zebranych na placu to studenci. Wymieniają się "na posterunku", przywożą kanapki i gorące napoje w termosach. Jedzenie donoszą im też starsze panie, których zebrało się kilkanaście wokół młodzieżowego kręgu.
Milicja obstawiła plac, wzdłuż jezdni stoją milicjanci z drogówki, gdzie niegdzie widać też funkcjonariuszy w czarnych mundurach specnazu.
W nocy na wtorek milicja zatrzymała ponad 20 osób, głównie wtedy, gdy schodzili z placu, by iść po żywność. Zatrzymano członków sztabu Milinkiewicza, w tym Anatolija Lebiedźkę i Alaksandra Dabrawolskiego. W tej chwili niemal wszyscy liderzy tego sztabu pozostają w aresztach.
W sądzie rozpoczęły się już rozprawy przeciw zatrzymanym w nocy, którzy próbowali przekazać na plac zaopatrzenie. Zarzuca się im "drobne chuligaństwo" lub złamanie zasad prowadzenia zgromadzeń publicznych.
W dzień przy najbliższej stacji metra milicja sprawdza większe torby i nie przepuszcza młodych ludzi z termosami i jedzeniem, przepuszcza jednak starszych.
Przedstawiciel sił specjalnych MSW zapowiedział, że organizatorzy nielegalnych zgromadzeń w Mińsku zostaną pociągnięci do odpowiedzialności administracyjnej. Ostrzegł, że "wszystko zostało zaprotokołowane", także wydarzenia z kilkunastotysięcznego wiecu w niedzielę.
Przechodnie najczęściej mijają plac szybkim krokiem. Niektórzy podchodzą z wyrazami sympatii dla młodzieży. Zdarzają się jednak agresywne ataki. "Jedźcie mieszkać do Ameryki, bo stamtąd wam zapłacili!" - wykrzykiwał pod adresem młodzieży starszy pan.
Inny emeryt wdał się w dyskusję ze starszą panią, która dowiozła na plac wyładowaną torbę. "Przecież wypłacają nam co miesiąc emerytury" - wypominał jej. Na argument, że chodzi o wolność, odparł: "Może tej młodzieży potrzebna jest wolność, żeby robić nie wiadomo co. Ale mnie i pani to po co? Co niby mamy robić z tą wolnością?".
pap, ss, ab