Bruksela: Polska propozycja energetyczna

Dodano:
Polska nie będzie, na trwającym w Brukseli szczycie Unii Europejskiej, forsować propozycji traktatu o bezpieczeństwie energetycznym - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Na konferencji prasowej odrzucał też oskarżenia pod adresem Polski o protekcjonizm.

Pytany, czy Polska rezygnuje z przedstawionej w końcu lutego propozycji, szef rządu podkreślił, że traktat w sprawie bezpieczeństwa energetycznego zaproponowany został 32 krajom i  "trudno byśmy na szczycie domagali się przyjęcia traktatu skierowanego dużo, dużo szerzej".

Według premiera, kiedyś Europa powróci do polskiej propozycji, a  Polska przedstawiła propozycję, by "UE podjęła taką dyskusję, która doprowadzi do konkretnych rozstrzygnięć".

Marcinkiewicz podkreślił, że w zaproponowanej przez Komisję Europejską "zielonej księdze" w sprawie przyszłości unijnej polityki energetycznej znalazły się zapisy, które były także w  polskiej propozycji traktatu. "Debata w UE idzie w bardzo dobrym kierunku" - ocenił.

Jak zapowiedział premier, Polska będzie chciała kontynuować tę  debatę, wskazując na "konkretne dalsze uszczegóławianie współpracy europejskiej w tej dziedzinie". Podkreślił, że "słuchając dziś liderów Europy mówiących o bezpieczeństwie energetycznym" dostrzega się "radykalną różnicę" w stosunku do ich wcześniejszych wypowiedzi. "My mówimy cały czas to samo" - zadeklarował.

Marcinkiewicz uważa, że konkluzje rozpoczętego w czwartek dwudniowego szczytu UE "będą w kilku sprawach" korzystne dla  Polski. Zapowiedział, że Polska będzie starała się "uczynić sporo, aby dyrektywa usługowa weszła w życie".

"To co dla Polski wynika z tego szczytu przede wszystkim to fakt, że nasze przystąpienie do UE będzie mogło mieć coraz szerszy wymiar skorzystania z europejskich rynków w różnym zakresie -  ocenił. - Oczywiście nie będzie tak, że ta liberalizacja będzie następowała bardzo szybko i na wszystkich rynkach" - powiedział premier.

Jego zdaniem dotyczy to m.in. liberalizacji rynku usług. Marcinkiewicz nie krył rozczarowania osłabieniem pierwotnego projektu dyrektywy w pracach w Parlamencie Europejskim. "Dyrektywa usługowa w swojej pierwotnej wersji to były dwa kroki do przodu dla całej UE. Kroki ważne i w bardzo dobrym kierunku. Część państw uznała, że to jest zbyt szybko, i że trzeba uczynić jeden krok" - powiedział.

Premier zapowiedział jednocześnie, że Polska będzie zabiegała na  szczycie, by "ten krok nieco powiększyć". "Ale jednocześnie będziemy się starali uczynić sporo (...) by krok został uczyniony" - dodał Marcinkiewicz.

Austria, przewodnicząca w tym półroczu pracom Unii, chciała, by  we wnioskach końcowych ze szczytu znalazło się zdanie, iż  dyrektywa usługowa powinna opierać się właśnie na stanowisku eurodeputowanych. "Prawdopodobnie ostatecznie to sformułowanie będzie bardziej neutralne" -  twierdzą źródła bliskie Austrii. Tłumaczyły one, że większość krajów, tak jak Polska, ale z różnych powodów, nie chce aż tak bardzo przywiązywać się do stanowiska PE.

Premier Marcinkiewicz uważa, że Polsce nie należy stawiać zarzutów o protekcjonizm w kontekście blokowania przez Polskę fuzji banków Pekao SA i BPH, do której chce doprowadzić włoskie UniCredito, bo oba te banki zostały już sprzedane zagranicznym inwestorom.

"Jeśli chodzi o protekcjonizm, to (...) nie bardzo rozumiem, jak to odnieść do Polski, zwłaszcza jeśli pada słowo nacjonalizm -  powiedział Marcinkiewicz. - Naprawdę kompletnie nie rozumiem jak do tego wcielać sprawy narodowe". Jego zdaniem, Polska "tylko i  wyłącznie" kontroluje, by umowy prywatyzacyjne zostały zrealizowane. "Co wcale nie dziwi naszych partnerów" - zaznaczył premier.

pap, ab

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...