Przegląd prasy
Od piątku "Gazeta Wyborcza" pisze o wyzysku robotników z komunistycznej Korei w Polsce. Spawacze z KRLD pracują w Stoczni Gdańskiej, często po kilkanaście godzin dziennie, a lwią część płacy zabiera im północnokoreańskie państwo. Koreańscy rolnicy zatrudnieni są - nielegalnie - w sadzie i świniarni w Kleczanowie koło Sandomierza. Po tekstach "GW" do akcji wkroczyli kontrolerzy i prokuratorzy - czytamy w artykule "Koreańscy niewolnicy to spisek 'Gazety'?". Gdański PIP potwierdził: w stoczniowej hali, w której pracują Koreańczycy, naruszone były przepisy BHP. Tymczasem stoczniowa "Solidarność" uznała publikacje o koreańskich niewolnikach za... prowokację wymierzoną w rząd. Związkowcy wydali oświadczenie: "Moment, w jakim ukazał się artykuł, nie jest przypadkowy. Jest to prowokacja polityczna, która wpisuje się idealnie w scenariusz nagonki na obecny rząd. Rząd, który jako jedyny próbuje pomóc naszej stoczni". Jako spisek określił publikację Andrzej Jaworski, polityk PiS, p.o. prezesa zarządu Stoczni Gdańskiej, a zarazem doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. przemysłu stoczniowego. Jaworski twierdzi, że tekst "Gazety" ma "utrudnić wydzielenie Stoczni Gdańskiej ze Stoczni Gdynia".
Zgodnie z ustawą z 2004 r. stypendium socjalne nie może być niższe niż 44 zł na jednego ucznia miesięcznie. Stanisława Surmacka z Dunajka pod Oleckiem ma dziewięcioro dzieci, z czego siedmioro pozostaje na utrzymaniu bezrobotnych rodziców. Gmina przyznała stypendia po 12 zł miesięcznie na dziecko - pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Dali tylko na jedną książkę". Rencistka Wanda Placek ma czworo dzieci w wieku szkolnym. Zgodnie z ustawą dzieci pani Wandy powinny dostawać 112 zł miesięcznego stypendium. Urzędnicy ze Świętajna przyznali im po... 18 zł. W Świętajnie stypendia otrzymały dzieci z 400 rodzin, tylko Krystyna Oszczapińska z Chechł, która samotnie wychowuje dwie córki, napisała w tej sprawie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Gmina przyznała jej na dziewczynki w sumie 15,68 zł miesięcznie. Kolegium uznało jej odwołanie za zasadne. Wytknęło gminie wielokrotne naruszenie prawa. Urzędnicy między innymi przyznali dzieciom różne kwoty stypendium, uzasadniając, że jedna z dziewcząt często opuszcza lekcje. Tego robić nie wolno, bo jedynym kryterium kwalifikującym do stypendium jest dochód na członka rodziny. Wójt Witold Maziewski broni swoich podwładnych. Podkreśla, że choć stypendia wypłaca gmina, pieniądze przekazuje budżet państwa.
Vodafone złożył w wiedeńskim sądzie wniosek, który ma uniemożliwić polskim udziałowcom zdobycie kontroli w Polkomtelu - donosi "Puls Biznesu" w artykule "Plus poszedł w ślady Ery". Sprzedaż 19,61 proc. akcji Polkomtela przez duński TDC od początku silnie spolaryzowała akcjonariuszy operatora Plus GSM i Samych Swoich. Polscy właściciele operatora byli bardzo zainteresowani kupnem należnego im pakietu, podczas gdy brytyjski Vodafone silnie protestował przeciwko tej transakcji. W ubiegłym tygodniu brytyjski gigant telekomunikacyjny wniósł wniosek do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu. Chce w ten sposób zablokować transakcję. Jeżeli sprzedaż akcji Polkomtela doszłaby do skutku, KGHM Polska Miedź, PKN Orlen, Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) i Węglokoks uzyskałyby kosztem około 2,5 mld zł łącznie ponad 75 proc. akcji w operatorze Plus GSM. To zupełnie wyeliminowałoby z gry brytyjskiego Vodafone, który mimo posiadania jedynie 19,61-procentowego pakietu akcji miał do tej pory dość silny wpływ na spółkę. Międzynarodowy arbitraż może potrwać dłużej niż trzy lata w analogicznym przypadku, dotyczącym Polskiej Telefonii Cyfrowej (PTC), operatora sieci Era, wyrok zapadł dokładnie cztery lata po złożeniu wniosku do sądu w Wiedniu.
Andrzej Lepper choć zapewnia, że się zmienił, to wciąż uważa się za chłopskiego przywódcę. Na studia się nie wybiera, a kiedy trzeba będzie, znów wróci do blokowania dróg i wysypywania zbóż - mówi w wywiadzie dla "Super Expressu". Zapytany czy już czuje się jedną nogą w rządzie, Lepper odpowiada: "Jeśli ten rząd w ogóle powstanie i będzie to rząd większościowy - bo ja nie mam zamiaru wchodzić do rządu mniejszościowego - warunki nasze to program, a nie stanowiska. I nie wyobrażam sobie, żebym nie był w tym rządzie. Jako przewodniczący partii ja nie mam zamiaru rządzić z tylnego siedzenia. Na pewno dwa, trzy ministerstwa dostaniemy". "Nie chwalę się, ale takiego polityka, co od jednej wsi do góry doszedł, postawił sobie cel i nie zrezygnował, to nie ma! Ja przypominam, że w wyborach w 1997 roku Samoobrona miała 0.08 proc. poparcia. Inny by się załamał. A ja nie. Bo w to, co robię, wierzę" - zaznaczył Lepper w wywiadzie "Jak on pokieruje Polską?".
Przegląd prasy przygotował
Sergiusz Sachno
Przegląd prasy
Od poniedziałku, 13 lutego 2006, publikujemy codzienny przegląd prasy. Możesz go zamówić w formie newslettera, odwiedzając stronę: http://www.wprost.pl/newsletter/