Jest projekt ustaw o 24-godzinnych sądach
Według ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry sądy te miałyby zajmować się sprawami tzw. występków chuligańskich (wprowadzana do kodeksu definicja mówi, że są to przestępstwa popełnione "publicznie i z lekceważenia porządku publicznego"), a także kierowcami zatrzymanymi za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Ziobro dodał, że jeśli sprawa okaże się skomplikowana, będzie można odroczyć ją o 14 dni, albo nawet skierować na zwyczajny tryb rozpatrywania.
Poproszony o komentarz w tej sprawie specjalista od prawa karnego prof. Marian Filar powiedział, że choć uważa wprowadzenie 24- godzinnych sądów za "ogólnie dobry kierunek", to w związku z nimi mogą pojawiać się problemy, m.in. z prawem do obrony.
Wyjaśnił, że chodzi o to, iż każdy ma prawo do swobodnego wyboru adwokata. Według autorów projektu ustawy oskarżony będzie miał zagwarantowane prawo do obrony dzięki obligatoryjnemu adwokatowi z urzędu. "Tymczasem prawo wyboru obrońcy, takiego jakiego się chce, jest standardem współczesnego, cywilizowanego świata. Jeżeli do wyboru będzie tylko jeden adwokat sprawa z hukiem skończy się przed trybunałem w Strasburgu" - powiedział Filar.
Wiceszefowa klubu SLD Jolanta Szymanek-Deresz zaproponowane przez rząd zmiany w prawie karnym oceniła jako "pozorne rozwiązanie". "Nie zawiera ona w sobie instrumentów, które zapewniałyby realizację tego postulatu, aby w ciągu 24 godzin sprawca był osądzony i ewentualnie znalazł się w zakładzie karnym" - oceniła.
Według posłanki SLD, z "szumnych" zapowiedzi rządu w zakresie reformy wymiaru sprawiedliwości "zrodziła się jedna ustawa o trybie przyspieszonym, w którym mają być rozpatrywane sprawy o charakterze chuligańskim i inne występki". "To za mało, jak na taki czas funkcjonowania rządu Kazimierza Marcinkiewicza" - uznała.
Natomiast lider PO Donald Tusk pozytywnie ocenił projekt i określił go jako "bliską sobie ideę". "Podzielam determinację ministra na rzecz usprawnienia i radykalizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości wobec ewidentnych przestępców" - powiedział.
Dodał, że gdyby minister Ziobro "skoncentrował się na rzeczywistej wojnie z przestępczością" - a projekt szybkiego sądu jest, według niego, krokiem w tę stronę - może liczyć na wsparcie Platformy Obywatelskiej.
Premier Marcinkiewicz, minister Ziobro, a także wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże mówili, że taki system przyniesie państwu wymierne oszczędności finansowe. "Przecież policja na każdą kolejną rozprawę w procesie musi doprowadzać oskarżonego do sądu, a wcześniej na śledztwo, do prokuratury" - wyjaśnił Kryże. Jego zdaniem, bezpośrednie koszty, jakie poniesie budżet na sądach 24-godzinnych, to koszty obrony z urzędu. Przyznał, że dyżury w sądach - w zależności od wielkości sądu i decyzji prezesów - mogą trwać całą dobę albo codziennie od godz. 8 do 16 - będą musieli je pełnić także pracownicy sekretariatów i protokolanci. "Sędziowie i prokuratorzy mogą być 'pod telefonem', albo dyżurować w sądzie" - dodał.
Autorzy projektu podkreślają, że oskarżony przed "sądem 24- godzinnym" będzie miał zagwarantowane prawo do obrony - dzięki obligatoryjnemu adwokatowi z urzędu i obowiązkowemu uczestnictwu w rozprawie prokuratora, który - jak mówił Kryże - ma obowiązek czuwać nad przestrzeganiem zasad i gwarancji procesowych. Minister nie obawia się też przeciągania procesu przez niestawiających się świadków, bo zasadą będzie, że razem z oskarżonymi będą oni dowiezieni do sądu. Ziobro dodał, że jeśli sprawa okaże się skomplikowana, będzie można odroczyć ją o 14 dni, albo nawet skierować na zwyczajny tryb rozpatrywania.
Kryże ocenia, że sprawy, które będzie można prowadzić w trybie "sądów 24-godzinnych", mogą objąć nawet do 50 proc. typów przestępstw z Kodeksu karnego, bo przypisane tym przestępstwom zagrożenie karami pozwala na stosowanie tego trybu. Wymieniał m. in. kradzież, włamanie, czy nietrzeźwych kierowców.
W styczniu przedstawiciele resortu mówili też o zniszczeniu mienia, groźbach karalnych, znieważeniu funkcjonariuszy, naruszeniu nietykalności cielesnej. Przyspieszony tryb może być zastosowany w ok. 200 tys. postępowań, które obecnie są prowadzone w normalnym trybie i czasami toczą się miesiącami.
Kryże pytany, czy nie obawia się, że po wdrożeniu szybkich sądów skumuluje się liczba skazanych, którzy już teraz czekają na odbycie kary, odparł: "musimy sobie z tym dać radę. To obowiązek państwa, który dotąd nie był dobrze wykonywany".
Ziobro przypomniał, że idea maksymalnego przyspieszenia i uproszczenia takich postępowań funkcjonuje w wielu krajach - m. in. Anglii, Francji, Hiszpanii.
pap, ss, ab