Lekarze zakończyli protest
Wcześniej Religa mówił dziennikarzom, że akceptuje żądania lekarzy dotyczące podwyżek płac, bo uważa, że zarabiają zbyt mało. Zaznaczył jednocześnie, że podwyżki nie są możliwe w 2006 roku, gdyż nie ma na to pieniędzy w budżecie.
Demonstrujący zapowiadają, że jeżeli szybko nie zostaną podjęte konkretne działania ze strony rządu i parlamentu - zaostrzą protesty.
W piątek w całym kraju trwa protest "personelu w białych kitlach". Wielu z nich wzięło urlopy na żądanie, szpitale pracują w systemie ostrego dyżuru, wykonywane są tylko zabiegi ratujące życie.
Pracownicy służby zdrowia domagają się m.in. wydzielenia kosztów pracy z usługi medycznej, ustalenia minimalnej płacy oraz objęcie rozwiązaniami systemowymi wszystkich pracowników zarówno z publicznych, jak i niepublicznych zakładów. Chcą także, by nakłady na opiekę zdrowotną w kraju wzrosły do 6 proc. PKB.
"O godzinie 15 w poniedziałek w siedzibie NSZZ 'Solidarność' w Katowicach spotkam się z przedstawicielami środowisk medycznych i odniosę się do wszystkich postulatów" - zadeklarował Religa podczas spotkania ze związkowcami ze śląsko-dąbrowskiej "S" służby zdrowia, organizatorem protestu. Apelował o stawienie się lekarzy w poniedziałek w pracy.
Minister zdrowia obiecał im, że sprawdzi możliwości prawne uruchomienia rezerw finansowych NFZ i przeznaczenia ich na podwyżki wynagrodzeń jeszcze w tym roku. Dodał jednak, że rezerwa NFZ - ok. 1,5 mld zł - potrzebna będzie m.in. na zapłacenie rachunków za leczenie Polaków w Niemczech, które wynoszą ponad 800 mln zł.
Religa zapewnił też, że 10 maja w Sejmie przedstawi plan, jak zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia ponad dwukrotnie w ciągu czterech lat.
Protest przed Sejmem rozpoczął się około godz. 13. Demonstranci mieli flagi NSZZ "Solidarność" regionu śląsko-dąbrowskiego oraz czarne flagi; trzymali transparenty z hasłami: "Nie zmuszajcie nas do emigracji", "Dość wyzysku personelu".
Związkowcy z Częstochowy przywieźli wieniec pogrzebowy z napisem na szarfie - "Ostatnie pożegnanie służby zdrowia, region częstochowski". Wręczyli go posłom PO - liderowi Platformy Obywatelskiej Janowi Rokicie oraz przewodniczącej sejmowej Komisji Zdrowia Ewie Kopacz (PO), którzy wyszli przed Sejm do protestujących.
Rokita poinformował ich, że wysłał do premiera list z propozycją współpracy - tak by ustalić, kiedy można dokonać podwyżek w służbie zdrowia i w jakiej wysokości. Wypowiedzi polityka przerywane były przez demonstrantów. "Nie róbmy wieców politycznych w naszej trudnej sytuacji; chcemy propozycji, nie polityki" - upominała posła przewodnicząca sekretariatu zdrowia śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Ewa Fica.
Z tłumu dobiegały okrzyki: "Mieliście szansę wziąć władzę w swoje ręce". Protestujący skandowali: "Rokita do roboty", "Religa do szpitala" - skandowali protestujący.
W równie bojowym nastroju protestujący wyruszyli sprzed Sejmu na ul. Miodową do resortu zdrowia.
"Chcemy powiedzieć panu Relidze, że to co przygotował dla nas, to po śląsku szajs" - mówiła Fica. "Chcemy ustalenia minimalnej płacy w ustawie, a nie ustawy 203 bis, która nie będzie gwarantowała podwyżek, jaką zapowiada minister zdrowia" - podkreślała.
Delegacja protestujących spotkała się też z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2004 rok, że średnie wynagrodzenie wszystkich pracowników służby zdrowia wynosi średnio 1,6 tys. zł netto, zaś lekarzy - średnio 2 tys. zł. Zdaniem Religi wynagrodzenie obejmuje nie tylko 8-godzinny dzień pracy, ale także m.in. dyżury.
pap, ss, ab
Czytaj też: Kasa na zabieg (By wymusić większe płace, lekarze zastosują metody siłowe, takie jak górnicy pod Sejmem!)