Ostra krytyka ministra Sikorskiego
"Wszyscy jesteśmy świadomi, że w Polsce istnieją obawy dotyczące tego gazociągu" - dodał Laitenberger. Podkreślił, że "rozwiązywaniu tych obaw" służy wzywanie przez Komisję Europejską do budowy wspólnej polityki energetycznej UE.
Sikorski skrytykował w niedzielę w Brukseli Niemcy za brak "solidarności" z innymi krajami UE, czego przejawem ma być niemieckie porozumienie z Rosją w sprawie budowy Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku.
"Podejmowanie decyzji, a potem konsultowanie - to nie jest nasza idea solidarności" - powiedział Sikorski, który wziął udział w konferencji na temat współpracy UE-USA i globalnych wyzwań w dziedzinie energii.
Według cytowanej przez Reutera wypowiedzi dla prasy, Sikorski dodał, że "Polska jest szczególnie wrażliwa na punkcie korytarzy i porozumień ponad naszymi głowami. To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop-Mołotow. To był XX wiek. Nie chcemy powtórki" - mówił.
"Nigdy nie powinniśmy mieć do czynienia z taką sytuacją, jak z tym gazociągiem, kiedy jeden z krajów członkowskich podejmuje decyzję o projekcie, który jest nie do zaakceptowania dla innego (państwa członkowskiego), nie podejmując nawet dyskusji" - powiedział unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs podczas niedzielnej dyskusji z udziałem Sikorskiego.
Krytyczne wobec Niemiec oraz niemiecko-rosyjskiego gazociągu wystąpienie ministra obrony Radosława Sikorskiego może być przejawem jego zabiegów o stanowisko ministra spraw zagranicznych - twierdzi "Sueddeutsche Zeitung". W opublikowanym we wtorek materiale warszawski korespondent gazety Thomas Urban podkreślił, że Sikorski jest co prawda najmłodszym ministrem w obecnym rządzie, nie jest jednak uważany za "raptusa". "(Sikorski) dysponuje dużym międzynarodowym doświadczeniem, które zdobył jako korespondent brytyjskich gazet w Azji oraz jako pracownik politycznych instytutów w Waszyngtonie" - czytamy.
"Jego ostra krytyka pod adresem Berlina rozumiana jest nad Wisłą jako swego rodzaju ubieganie się o stające się obecnie wakatem stanowisko spraw zagranicznych" - pisze Urban. Gazeta przypomina, że Stefan Meller podał się do dymisji po zapowiedzianym wejściu do rządu Andrzeja Leppera - "zdecydowanego krytyka UE".
"SZ" podkreśla, że Sikorski ma w sprawie gazociągu poparcie nie tylko większości swoich rodaków, lecz także unijnego komisarza ds. energii Andrisa Piebalgsa. "W Polsce i w krajach bałtyckich gazociąg po dnie Bałtyku jest traktowany jako instrument Moskwy służący odbudowie jej dawnej silnej pozycji" - czytamy. "Rzeczywiście kraje te byłyby (po powstaniu gazociągu) wystawione na naciski Moskwy" - przyznaje Urban.
"SZ" zwraca uwagę na zapewnienia władz w Berlinie, że Polska była "stale" informowana o niemiecko-rosyjskich negocjacjach w sprawie gazociągu. "Ówczesny postkomunistyczny rząd nie reagował" - twierdzi gazeta. Ten rząd sam prowadził rozmowy z rosyjskim koncernem, nie informując o tym UE - czytamy. "SZ" przypomniał na zakończenie materiału, że nowy polski rząd powołał komisję śledczą, która ma wyjaśnić tę sprawę.
pap, ss