Religa: współpłacenie, ale pod warunkiem

Dodano:
Minister zdrowia Zbigniew Religa poinformował, że zaakceptuje współpłacenie pacjentów za wizyty u specjalistów i pobyt w szpitalu, ale jedynie pod warunkiem, że nie będzie to dotyczyć najmniej zamożnych osób.
Jednocześnie zaznaczył, że dopłacanie nie będzie propozycją resortu zdrowia ani rządu.

We wtorek minister przedstawi na posiedzeniu rządu założenia dotyczące planowanego wzrostu poziomu finansowania opieki zdrowotnej w ciągu najbliższych trzech lat. Część z tych środków ma zostać przeznaczonych na podwyżki dla pracowników medycznych w  szpitalach. Religa zakłada, że nakłady na opiekę zdrowotną wzrosną do 2009 roku o 15 mld zł.

Finansowanie służby zdrowia miałoby zwiększyć się z 3,9 proc. do  5 proc. PKB rocznie. "Będzie to historyczny wzrost nakładów na  opiekę zdrowotną" - zaznaczył minister na konferencji prasowej. Dodał, że pośród krajów Unii Europejskiej obecnie najmniej przeznacza się na służbę zdrowia w Polsce.

Religa powiedział, że w kwestii zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną nie do końca jest porozumienie między nim a wicepremier, minister finansów Zytą Gilowską. Poinformował, że we wtorek sprawy te będą rozstrzygane na posiedzeniu rządu.

Pytany o współpłacenie pacjentów za wizyty i pobyt w szpitalu minister powiedział, że jeśli w trakcie sejmowej debaty taki wniosek padnie, "i on, i rząd ustosunkują się do tego", ale  zaproponują pewne ograniczenia.

Minister poinformował, że pacjent miałby płacić 5 zł za wizytę u  specjalisty i 10 zł za jeden dzień pobytu w szpitalu przez pierwszy tydzień. Według Religi za pobyt w szpitalu nie mogłyby płacić m.in. osoby po 65 roku życia, dzieci i młodzież do 18 lat, kobiety w ciąży, bezrobotni oraz osoby na zasiłkach socjalnych.

"Jeśli parlament by to zaakceptował, to my również" - powiedział. Dodał, że na razie ze strony koalicjantów nie ma zgody na  współpłacenie, ale dlatego ta sprawa będzie poddana dyskusjom.

Religa jednocześnie przypomniał, że zawsze był zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania, gdyż uważa, że Polacy są na to  za biedni. Wprowadzenie współpłacenia mogłoby dać dodatkowe 500- 600 mln zł rocznie.

Minister zapowiedział, że w ciągu 3 lat nie będzie w służbie zdrowia zmian rewolucyjnych. Planuje on jedynie te, które są już w  innych krajach UE. "Sięgamy po te wzorce, które się już sprawdziły" - podkreślił.

Religa powiedział, że resort liczy m.in. na istotny "zastrzyk" finansowy do systemu opieki zdrowotnej przez wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Miałoby to dać ponad 2 mld zł. Chciałby także, żeby pieniądze na leczenie osób po wypadkach pochodziły z ubezpieczenia drogowego, czyli OC. "Jeżeli ktoś spowodowałby wypadek, to z jego OC powinny pójść środki na  leczenie jego, bądź ofiary" - powiedział.

Większe publiczne środki miałyby pochodzić także z tego, że  procedury wysokospecjalistyczne, jak np. leczenie dzieci z  poparzeniami twarzami, byłyby finansowane z budżetu państwa, a nie - jak dotychczas - ze składek na ubezpieczenie zdrowotne. Minister ma nadzieję, że w tej puli znalazłyby się środki na leczenie takich procedur, które teraz nie są jeszcze finansowane. Pieniądze te byłyby w gestii resortu zdrowia.

Minister chciałby też wprowadzenia ustawy o ubezpieczeniu pielęgnacyjnym, na mocy której 1,2 proc. podatku brutto byłoby odpisywane od niego i przeznaczane na leczenie osób starszych. Religa podkreślił, że nie byłyby to dodatkowe pieniądze "z kieszeni" ludzi, tylko obniżenie dochodów dla państwa. "Teraz jest 14 proc. osób powyżej 65 roku życia, natomiast w 2030 roku co  czwarta osoba będzie powyżej tego wieku. Z tej ustawy wpływy dla  systemu byłyby powyżej 4 mld zł" - powiedział minister.

Pytany o Narodowy Fundusz Zdrowia, Religa odpowiedział, że  decyzja w sprawie ewentualnej zmiany na stanowisku szefa NFZ zapadnie do końca tygodnia. "Po jutrzejszej Radzie Ministrów sprawa NFZ wróci pod namysł, rozwagę i dyskusję. A decyzje będą zapadały w gronie najważniejszych ludzi w państwie" - powiedział, pytany przez dziennikarzy, czy Jerzego Millera zastąpi Andrzej Sośnierz (PiS).

Religa dodał, że kwestia ewentualnej zmiany na fotelu szefa NFZ została odsunięta w czasie, bo "działy się rzeczy nieprzewidziane" m.in. to, że w ubiegłym tygodniu złożył dymisję.

Tymczasem Sąd Rejonowy w Katowicach orzekł, że Sośnierz prowadził działalność ubezpieczeniową bez wymaganego zezwolenia. Uznał b. dyrektora Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych, a obecnie posła PiS, za winnego, ale warunkowo umorzył wobec niego postępowanie. Sośnierz ma wpłacić tysiąc zł na cel społeczny i pokryć koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny. Sośnierz się z nim nie zgadza i zapowiada apelację.

Minister powiedział, że jest to nowa rzecz i trzeba będzie ją wziąć pod uwagę. "Jestem zaskoczony i nie mogę się w tej kwestii wypowiadać" - powiedział.

pap, ss, ab

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...