Huelle przed sądem za śpiewy i tupanie
Przed rozprawą pisarz pytany przez dziennikarzy, czy nie można było polubownie załatwić sporu z sąsiadami, powiedział, że "trudno podejmować dialog, jeżeli po godzinie 21 ma się pójść spać, nakryć pierzyną i w ogóle przestać żyć".
Przed sądem Huelle nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że pierwsze zdarzenie ma związek z imprezą imieninową w jego mieszkaniu z udziałem ok. 40 osób. Jeden z gości, muzyk, grał na pianinie klasyczne melodie. "Przed imprezą uprzedziłem wszystkich sąsiadów, że może być hałas i poprosiłem ich o wyrozumiałość" - dodał Huelle. Drugim razem pisarz przyjmował jednego z gdańskich dziennikarzy i wspólnie pracowali nad scenariuszem do filmu.
W obu przypadkach do mieszkania pisarza przyszli policjanci, którzy zwrócili uwagę, że sąsiedzi narzekają na hałas. "Nie chcieli jednak wejść do środka i sprawdzić, czy to prawda" - zaznaczył Huelle.
"Być może działania sąsiadów wynikają ze szczególnego przewrażliwienia, być może chcą zaszkodzić mojemu wizerunkowi" - dodał Huelle. Podkreślił, że pozostali współmieszkańcy nigdy nie skarżyli się na jego zachowanie.
Jedna z pokrzywdzonych osób, 38-letnia Magdalena R. zeznała, że w trakcie imprezy imieninowej pisarza były "głośne rozmowy, śpiewy i tupanie". "Po interwencji policji było jeszcze gorzej. To był środek tygodnia, a ja wstawałam o 6.00 rano do pracy" - dodała. Opisując drugie zdarzenie Magdalena R. powiedziała, że policja była wzywana tamtej nocy ok. 3-4 razy.
Następna rozprawa w tej sprawie odbędzie się 20 czerwca.
pap, ss