Prokuratura i ABW w PZPN
Dodano:
Trwa zlecone przez częstochowską prokuraturę przeszukiwanie siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej w Warszawie. Sprawa jest związana z nieprawidłowościami w dystrybucji biletów na piłkarskie mistrzostwa świata w Niemczech.
Do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej w poniedziałek rano wkroczył prokurator i funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zamierzają zabezpieczyć dokumenty, które umożliwią im zbadanie nieprawidłowości w dystrybucji biletów na piłkarskie mistrzostwa świata w Niemczech. "Na dzisiaj zaplanowaliśmy przeszukanie siedziby PZPN i firmy związanej z PZPN (dystrybuującej bilety na mistrzostwa). Prokurator i funkcjonariusze ABW zabezpieczają dowody, które pozwolą ustalić czy i w jakim zakresie doszło do nieprawidłowości w PZPN i tej firmie" - powiedział naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Stefan Rozmuszcz. Jedyną osobą z PZPN, która mogła im udzielić informacji kontrolerom był sekretarz generalny Zdzisław Kręcina. Reszta kierownictwa Związku przebywa w Wielkopolsce, gdzie odbywają się finały piłkarskich mistrzostw Europy do lat 19.
Minister Zbigniew Wassermann podczas południowego brifingu w Warszawie powiedział, że w tej sprawie zachodzi podejrzanie o udział w płatnej protekcji. Ustalono, że były osoby oferujące, po zawyżonej cenie, bilety na mecze piłkarskie mistrzostw świata. Podejrzani żądali za bilety po 1.360 zł, a więc cenę dziesięciokrotnie wyższą od nominalnej. Podkreślił, iż zostało przeprowadzonych kilkadziesiąt takich transakcji. Aresztowano dwie osoby spoza środowiska PZPN, a w PZPN poszukiwane są dokumenty i ewentualni kontrahenci.
W odpowiedzi na pytanie, czy do PZPN zostanie wprowadzony komisarz, minister Wassermann zapowiedział, iż zostaną podjęte działania mające na celu uporządkowanie spraw w PZPN. Nie wykluczył, iż w najbliższym czasie może zostać przesłuchany prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
Sprawa nieprawidłowości w dystrybucji biletów na mundial w Niemczech pojawiła się jeszcze przed mistrzostwami. W mediach wypowiadali się kibice, którzy twierdzili, że zapłacili za wejściówki, ale ich nie otrzymali bądź dostali je bez wpisanych danych. Prokuratorskie śledztwo rozpoczęło się od materiału opublikowanego w telewizji TVN. Jak poinformował prok. Rozmuszcz, w tej sprawie postawiono dotąd dwu osobom zarzuty płatnej protekcji. Jednym z podejrzanych jest trener piłkarski z Krakowa, drugim - mieszkaniec Łodzi, który był bohaterem materiału w TVN. Jak powiedział Rozmuszcz, częściowo przyznali się oni do stawianych im zarzutów. Obaj zostali aresztowani. "Śledztwo jest na początkowym etapie, jest zbyt wcześnie, by wypowiadać jakiekolwiek kategoryczne sądy" - zaznaczył przy tym prok. Rozmuszcz.
Kilka tygodni temu w programie TVN "Uwaga" pokazany został reportaż o nielegalnym handlu biletami na mundial. Twierdzili, że zapłacili za wejściówki, ale ich nie otrzymali bądź dostali je bez wpisanych danych.
Reporter "Uwagi" dotarł do człowieka (obecnie jest on jednym z podejrzanych w śledztwie), który zaoferował mu bilet, oficjalnie kosztujący ok. 140 zł za blisko 1,4 tys. zł. Pośrednik powiedział, że bilety ma od osoby, która ma układy w PZPN i stamtąd dostaje wejściówki. Poprosił o dane osoby, która ma wejść na stadion. Miały one trafić do PZPN i zostać zakodowane w bilecie. Dziennikarz "Uwagi" sprawdził następnie bilet w punkcie informacyjnym przed stadionem. Jego imię i nazwisko znajdowały się w komputerowej bazie danych, a zatem zostały wprowadzone bezpośrednio do systemu informatycznego PZPN. Z ustaleń TVN wynika, że polskie bilety pojawiły się też w rękach niemieckich "koników" przed meczem Polski z Niemcami. W przeznaczonych dla Polaków sektorach znalazło się wielu niemieckich kibiców. Na stadion mogli wejść, bo dokumenty kibiców były przez kontrolerów sprawdzane wyrywkowo.
Niezależnie od czynności prowadzonych przez prokuraturę, w siedzibie PZPN trwa kontrola rozpoczęta 3 lipca przez stołeczny Urząd Kontroli Skarbowej oraz kontrola z Ministerstwa Sportu.
pap, em
Minister Zbigniew Wassermann podczas południowego brifingu w Warszawie powiedział, że w tej sprawie zachodzi podejrzanie o udział w płatnej protekcji. Ustalono, że były osoby oferujące, po zawyżonej cenie, bilety na mecze piłkarskie mistrzostw świata. Podejrzani żądali za bilety po 1.360 zł, a więc cenę dziesięciokrotnie wyższą od nominalnej. Podkreślił, iż zostało przeprowadzonych kilkadziesiąt takich transakcji. Aresztowano dwie osoby spoza środowiska PZPN, a w PZPN poszukiwane są dokumenty i ewentualni kontrahenci.
W odpowiedzi na pytanie, czy do PZPN zostanie wprowadzony komisarz, minister Wassermann zapowiedział, iż zostaną podjęte działania mające na celu uporządkowanie spraw w PZPN. Nie wykluczył, iż w najbliższym czasie może zostać przesłuchany prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
Sprawa nieprawidłowości w dystrybucji biletów na mundial w Niemczech pojawiła się jeszcze przed mistrzostwami. W mediach wypowiadali się kibice, którzy twierdzili, że zapłacili za wejściówki, ale ich nie otrzymali bądź dostali je bez wpisanych danych. Prokuratorskie śledztwo rozpoczęło się od materiału opublikowanego w telewizji TVN. Jak poinformował prok. Rozmuszcz, w tej sprawie postawiono dotąd dwu osobom zarzuty płatnej protekcji. Jednym z podejrzanych jest trener piłkarski z Krakowa, drugim - mieszkaniec Łodzi, który był bohaterem materiału w TVN. Jak powiedział Rozmuszcz, częściowo przyznali się oni do stawianych im zarzutów. Obaj zostali aresztowani. "Śledztwo jest na początkowym etapie, jest zbyt wcześnie, by wypowiadać jakiekolwiek kategoryczne sądy" - zaznaczył przy tym prok. Rozmuszcz.
Kilka tygodni temu w programie TVN "Uwaga" pokazany został reportaż o nielegalnym handlu biletami na mundial. Twierdzili, że zapłacili za wejściówki, ale ich nie otrzymali bądź dostali je bez wpisanych danych.
Reporter "Uwagi" dotarł do człowieka (obecnie jest on jednym z podejrzanych w śledztwie), który zaoferował mu bilet, oficjalnie kosztujący ok. 140 zł za blisko 1,4 tys. zł. Pośrednik powiedział, że bilety ma od osoby, która ma układy w PZPN i stamtąd dostaje wejściówki. Poprosił o dane osoby, która ma wejść na stadion. Miały one trafić do PZPN i zostać zakodowane w bilecie. Dziennikarz "Uwagi" sprawdził następnie bilet w punkcie informacyjnym przed stadionem. Jego imię i nazwisko znajdowały się w komputerowej bazie danych, a zatem zostały wprowadzone bezpośrednio do systemu informatycznego PZPN. Z ustaleń TVN wynika, że polskie bilety pojawiły się też w rękach niemieckich "koników" przed meczem Polski z Niemcami. W przeznaczonych dla Polaków sektorach znalazło się wielu niemieckich kibiców. Na stadion mogli wejść, bo dokumenty kibiców były przez kontrolerów sprawdzane wyrywkowo.
Niezależnie od czynności prowadzonych przez prokuraturę, w siedzibie PZPN trwa kontrola rozpoczęta 3 lipca przez stołeczny Urząd Kontroli Skarbowej oraz kontrola z Ministerstwa Sportu.
pap, em