Glinki nie ma, problem jest
Zdaniem Zbigniewa Krzyżanowskiego, poprzednika Niemczyka, "Andrzej Niemczyk jest bardzo dobrym psychologiem i fachowcem, który ma znakomitego trenerskiego nosa, co w tym fachu jest szczególnie ważne. Niestety, otoczka tego wszystkiego jest negatywna."
W jego opinii odejście Małgorzaty Glinki byłoby bardzo niedobre dla polskiej reprezentacji. "Obok Doroty Świeniewicz była to kluczowa zawodniczka drużyny narodowej w ostatnich latach - uważa Krzyżanowski. - Ona głównie kończyła ataki. Podkreślała, że nie chce, żeby w reprezentacji prawie wszystko spoczywało na jej barkach. W Ningbo musiało coś zaiskrzyć między nią a trenerem. Ostatnie niepowodzenia drużyny w Grand Prix tylko potęgowały frustrację."
O burzliwym odejściu Glinki z reprezentacji, która tym samym nie zagra ani w tegorocznych mistrzostwach świata, ani na igrzyskach w Pekinie napisał w czwartek "Przegląd Sportowy" i piątkowy "SuperExpress". Jak twierdzi "SE", Podczas środowego wieczornego treningu miało dojść do awantury między siatkarką a trenerem. Efekt był taki, że Niemczyk bez chwili wahania skreślił ją z listy na turniej w Ningbo, a ona odpowiedziała, że nie wyobraża sobie dalszej z nim współpracy. "Od tej pory wszyscy w polskiej ekipie nabrali wody w usta - pisze "SE". Nie chciała o tym mówic sama Glinka ani tym bardziej inne siatkarki. Tylko nieoficjalnie mówią, że w kadrze nie dzieje sie najlepiej. Nie zachwycają także wyniki naszego zespołu na tegorocznym turnieju Grand Prix.
Trener Niemczyk znany jest z "radykalnych posunięć. Dwa lata temu wyrzucił z kadry cztery siatkarki (Leśniewicz, Niemczyk, Ciaszkiewicz i Śliwę.
pap, em, "SE"