SLD chce komisji śledczej ds. inwigilacji opozycji
Dodano:
SLD złoży w Sejmie projekt uchwały o powołanie komisji śledczej do zbadania czynności operacyjnych w stosunku do opozycji w okresie od 1 listopada 2005 r. do 14 września 2006 r - zapowiedział szef Sojuszu Wojciech Olejniczak.
Liderzy SLD, SdPl, UP i PD - partii wchodzących w skład bloku centrowo-lewicowego "Wspólna Polska" - poinformowali, że impulsem dla tej inicjatywy stały się doniesienia prasowe.
Według czwartkowej "Gazety Wyborczej", Adam Rapacki, były komendant małopolskiej policji, został zwolniony z pełnionej funkcji, bo odmówił założenia podsłuchów prezydentowi Krakowa Januszowi Majchrowskiemu i jego współpracownikom.
Według "GW" tłem dymisji jest konflikt Rapackiego z ministrem sprawiedliwości i krakowską prokuraturą, którzy domagali się, by policja mocniej wsparła ich w ściganiu urzędników miejskich i Majchrowskiego, "najpoważniejszego konkurenta kandydata PiS w nadchodzących wyborach samorządowych".
"Panom z PiS pomyliły się czasy, pomylił się okres. To nie jest państwo, gdzie używa się metod z okresu stalinizmu. Nie zgadzamy się na to, aby prezydenci bez podania przyczyny, bez podania uzasadnienia byli inwigilowani, podsłuchiwani" - podkreślił Olejniczak.
Jak wyjaśnił, do zakresu działań komisji będzie należało zbadanie legalności i celowości podejmowanych czynności operacyjnych w stosunku do opozycji politycznej, zarówno parlamentarnej jak i samorządowej przez organy podległe szefowi MSWiA, prokuratorowi generalnemu oraz premierowi za pośrednictwem ministra koordynatora ds. służb specjalnych, od 31 października 2005 roku.
Komisja miałaby się zająć też zbadaniem legalności i celowości podejmowanych czynności operacyjnych w stosunku do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego i podległych mu urzędników. Trzecią sprawą, którą miałaby zbadać komisja, są okoliczności odwołania małopolskiego komendanta wojewódzkiego policji generała Adama Rapackiego.
Lider SLD chciałby, aby komisja - jeśli powstanie - mogła jak najszybciej przedstawić raport, "aby wszystkie sprawy dziś owiane wielką tajemnicą zostały wyjawione" oraz "by opinia publiczna mogła się dowiedzieć czego się spodziewać po rządach PiS: zastraszania, inwigilacji i metod, które naprawdę są metodami z czasów stalinizmu".
Według Olejniczaka, "PiS chodzi o zdobywanie jak najwięcej władzy". "PiS nie ma kandydatów na prezydentów, nie ma kandydatów na burmistrzów, zastrasza, grozi, próbuje przekupić, tak jak to było w opisywanym w gazetach przypadku prezydenta Katowic" - mówił.
Lider SdPl i kandydat koalicji na prezydenta Warszawy Marek Borowski podkreślił, że jeżeli dziś toczą się spory, czy komisje śledcze są potrzebne czy nie, to ta sprawa jest właśnie przypadkiem, którym komisja śledcza powinna się zająć. "Takiego przypadku nie jest w stanie - ze zrozumiałych powodów - wyjaśnić pan minister Zbigniew Ziobro, który być może jest właśnie autorem tego rodzaju prowokacji" - zaznaczył Borowski.
"Chciałbym zadać pytanie, czy ja - jako kandydat w wyborach samorządowych - mogę spokojnie rozmawiać przez telefon o sprawach prywatnych" - pytał lider SdPl. Zastrzegł, że nie boi się rozmów telefonicznych, inwigilacji, nie ma nic do ukrycia, chciałby jednak mieć poczucie prywatności, gdy rozmawia przez telefon, a w tej chwili - jak mówił - nie ma.
"Może zatem komisja wyjaśni te sprawy, jakie są zasady uruchamiania metod operacyjnych wobec przedstawicieli opozycji" - dodał Borowski. Jak podkreślił, to jest najdelikatniejszy punkt w każdej demokracji".
Lider Partii Demokratycznej-demokraci.pl Janusz Onyszkiewicz uznał powołanie komisji w tej konkretnej sprawie za jak najbardziej zasadne, ażeby wyjaśnić wszystko, bo - jak zaznaczył - wybory samorządowe odbędą się już są niebawem.
"Liczymy na to, że wszystkie partie polityczne będą chciały poznać prawdę, kulisy odwołania pana generała Rapackiego, kulisy bezpardonowej walki z prezydentem, bardzo dobrym prezydentem Krakowa" - podkreślił Olejniczak. Dodał, że "PiS nie powinien niczego chować pod dywan - PiS powinien chcieć wyjaśnić tę sprawę".
<b>Ziobro o histerii polityków SLD</b>
Zdaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, pomysł SLD powołania sejmowej komisji śledczej do spraw podsłuchów oznacza, że jest to "histeria polityków uwikłanych w powiązania ze światem przestępczym". Dodał, że jest gotów stanąć przed każdą komisją śledczą.
Jak podkreślił Ziobro na konferencji prasowej w Warszawie, nie było wniosku prokuratury o podsłuch u Majchrowskiego. Dodał, że prokuratorzy nigdy nie występowali do "jakiegokolwiek szczebla policji" z takim wnioskiem. "Za wszystko biorę odpowiedzialność, stanę przed każdą komisją śledczą. W odróżnieniu od pana Kwaśniewskiego, byłego prezydenta, czy pana Leszka Balcerowicza, ja nie obawiam się prawdy" - powiedział.
Ziobro zapowiedział, że podsłuchy będą stosowane niezależnie od tego, z jakiej opcji politycznej jest dany aferzysta. "Jeśli jest podstawa, podsłuch może być stosowany, także wobec ministrów tego rządu" - oświadczył. Dodał, że Majchrowski - którego określił mianem "kolegi Jerzego Jaskierni" - może jest "zwykłym nieudacznikiem", który nie panuje nad swymi urzędnikami, którzy "niszczą substancję archeologiczną krakowskiego rynku".
Minister uważa, że artykuł w gazecie ma charakter prowokacji. "Gazeta Wyborcza" od długiego czasu specjalizuje się w podawaniu zmanipulowanych informacji, które służą atakowaniu aktualnego rządu, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości i jego kierownictwa. Szkoda, że ten atak jest formą ewidentnego nacisku na funkcjonowanie szeregowych prokuratorów, policjantów, czy też polskiego wymiaru sprawiedliwości" - podkreślił.
Dodał, że będzie bronił i domagać się obrony i zrozumienia pracy prokuratorów, którzy - jak powiedział - są brutalnie atakowani i napiętnowani za to, że "chcą dochodzić prawdy i że nie ulegają wpływom".
Minister wspomniał o powiązaniach z SLD Edwarda Mazura, podejrzanego o zabójstwo gen. Marka Papały. "Mamy twarde i niezbite dowody na to, że zleceniodawcą zabójstwa generała Papały był pan Edward Mazur. Wybieram się do Stanów Zjednoczonych, żeby doprowadzić do ekstradycji tego pana" - podkreślił.
W połowie grudnia ub. roku śledztwo w sprawie zabójstwa w 1998 r. byłego szefa policji gen. Marka Papały przedłużone zostało po raz 16. Zarzuty nakłaniania do mordu mają na razie dwaj gangsterzy z grupy pruszkowskiej, Ryszard B. i Andrzej Z. Polska czeka na ekstradycję z USA innego podejrzewanego w sprawie - Edwarda M. (obywatela Polski i USA). Wniosek w tej sprawie wysłany został do USA w kwietniu 2005 r. Prokuratura chce mu postawić zarzut nakłaniania do zabójstwa gen. Papały. Władze USA wciąż nie odpowiedziały oficjalnie na wniosek Polski.
Edwarda M., jako zleceniodawcę zabójstwa Papały, miał - według mediów - wskazać jeden z członków tzw. klubu płatnych zabójców z Gdańska. Trzy lata temu M. został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury, skąd po przesłuchaniu zwolniono go, po czym wyjechał z Polski. Media donosiły, że wypuszczono go z polecenia ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego. Ten wyjaśniał, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna.
<b>MSWiA: odwołanie Rapackiego w związku ze strzelaniną w Krakowie
</b>
Odwołanie szefa małopolskiej policji Adama Rapackiego ma wyłącznie związek z wynikami kontroli w sprawie wydania pozwolenia na broń sprawcy strzelaniny w jednym z krakowskich barów - powiedział rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Skłodowski.
"Minister (spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn) zna sprawę, podpisał odwołanie Rapackiego. Nie ma zastrzeżeń do działań policji w tej sprawie (odwołania Rapackiego)" - powiedział Skłodowski.
Rapacki został odwołany we wtorek. Jak poinformował komendant główny policji Marek Bieńkowski, miało to związek z wydaniem przez krakowską policję pozwolenia na broń mężczyźnie, który zabił z niej dwie osoby, a potem popełnił samobójstwo. Kontrola przeprowadzona w tej sprawie wykazała, że "mogło ono zostać wydane z naruszeniem procedur". Pod pozwoleniem podpisał się sam Rapacki.
Z informacji gazety wynika, że krakowska prokuratura skarżyła się ministerstwu na policję. Rezultatem tych skarg miało być spotkanie, w którym w lipcu uczestniczyli minister Zbigniew Ziobro, zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking i prokuratorzy z Krakowa oraz szef policji Marek Bieńkowski.
Rapacki przechodzi na emeryturę. W środę złożył na ręce Bieńkowskiego raport o odejście ze służby.
<b>Prawdziwy powód dymisji Rapackiego
</b>
Rzeczywistym powodem dymisji Adama Rapackiego ze stanowiska szefa małopolskiej policji było osobiste podpisanie przez niego pozwolenia na broń dla osoby notowanej w policyjnych kartotekach - powiedział komendant główny policji Marek Bieńkowski.
"O podsłuchach w Polsce decyduje niezawisły sąd. Jest to gwarancja ustawowa dla każdego obywatela, że każdy wniosek policji czy prokuratury zostanie wnikliwie zbadany i nie zostanie podjęta pochopna decyzja" - podkreślił Bienkowski. Przyznał, że prokuratura zgłaszała zarzuty dotyczące krakowskiej policji, ale zostały one wyjaśnione i w "dużej mierze okazały się nieporozumieniem".
"Ja przecież nie z tego powodu odwoływałem generała Rapackiego. Politykę zostawiam politykom. Otrzymałem raport biura kontroli. Generał Rapacki popełnił błąd, podpisując osobiście pozwolenie na broń dla osoby wcześniej notowanej w policyjnych kartotekach. Z ręki tego przestępcy zginęły dwie osoby, a trzecia została ranna. Mam udawać, że się nic nie stało? Schować raport do szuflady?" - zaznaczył Bieńkowski. "W całym cywilizowanym świecie za taki błąd płaci się dymisją" - dodał.
Były szef małopolskiej policji został odwołany we wtorek, po otrzymaniu przez szefa policji wyników kontroli w sprawie wydania pozwolenia na broń sprawcy strzelaniny w krakowskim barze. 48- letni Adam B. (znany policji z rozpracowywania grup przestępczych) zabił w sierpniu dwie osoby, trzecią ranił, a sam popełnił samobójstwo. Kontrolerzy uznali, że pozwolenie mu na posiadanie broni "mogło zostać wydane z naruszeniem procedur". Zwrócili uwagę, że nie sprawdzono, czy mężczyzna był wcześniej notowany.
<b>Sceptycznie o pomyśle SLD</b>
Przedstawiciele klubów parlamentarnych sceptycznie odnoszą się do pomysłu koalicji Wspólna Polska (SLD, SdPl, UP, PD) aby powołać komisję śledczą do zbadania czynności operacyjnych w stosunku do opozycji w okresie od 1 listopada 2005 r. do 14 września 2006 r.
Klub PO nie ma w tej chwili wypracowanego stanowiska w tej kwestii, ale pomysłu SLD na razie nie poprze. Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego (PO), "mnożenie kolejnych komisji śledczych to nieporozumienie". Tym bardziej - jak zaznaczył - że Polacy bardzo negatywnie oceniają prace komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego.
"Jeżeli są jakieś nieprawidłowości, jeżeli są jakieś zarzuty popełnienia przestępstwa, to od tego są organy państwa, żeby ścigać i zbadać, czy popełniono przestępstwo, czy nie" - argumentował Chlebowski.
Jednak zdaniem innego posła PO Aleksandra Grada, "jeżeli ta sprawa nie zostanie wyjaśniona przez prokuraturę, będziemy musieli się poważnie zastanowić jak dojść prawdy". "Bo jeżeli tu będzie jakaś próba mataczenia, no to siłą rzeczy trzeba będzie powoływać jakieś ciała, które mogłyby to wyjaśnić" - dodał.
Ostrożny w sprawie powołania kolejnej komisji śledczej jest też prezes PSL Waldemar Pawlak. Powiedział, że jej powołanie wymaga poważnych przesłanek. Pawlak, jak mówi, nie wie czy jeden artykuł w gazecie jest wystarczającym powodem do takiej decyzji. Jak przyznał, do PSL też trafiają informacje, że sytuacje - podobne do sprawy Majchrowskiego - mają miejsce w innych miejscach przed wyborami samorządowymi.
Pomysł SLD, posłowie koalicyjnych klubów PiS i LPR uznali za element kampanii wyborczej. Szef klubu PiS Marek Kuchciński ocenił, że "lewica rozpoczyna brzydką kampanię wyborczą, która obróci się przeciwko niej".
Według Kuchcińskiego, najpierw sprawą ewentualnych podsłuchów, które miały być założone prezydentowi Krakowa, powinna się zająć prokuratura. "Najpierw muszą być dowody. Rzucanie takich słów na wiatr może się obrócić przeciwko tym, którzy te słowa rzucają" - powiedział dziennikarzom.
Odnosząc się do oskarżeń Olejniczaka o stosowanie stalinowskich metod, Kuchciński odparł lewicy: "od Stalina to oni się uczyli, a nie my".
Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski nazwał inicjatywę Wspólnej Polski "hipokryzją" i "popeliną wyborczą". "To, że ktoś kogoś oskarżył, że ktoś kogoś podsłuchiwał - jest to tak śmieszna materia, że nie będziemy nią frapować opinii publicznej" - oświadczył polityk Ligi. "Ktoś kto się czuje pokrzywdzony w tej sprawie, niech złoży wniosek do prokuratury i prokuratura sobie z tym poradzi. Nie będziemy brać udziału w tej hucpie" - podkreślił Wierzejski.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że SLD kwestionował powołanie wcześniejszych komisji śledczych (ds. afery Rywina, ds. PKN Orlen i ds. PZU) oraz ich raporty końcowe, a w sprawie uchwały powołującej komisję ds. banków i nadzoru bankowego złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
Jedynie Samoobrona rozważa poparcie powołania takiej komisji. Jej wiceszef Krzysztof Filipek powiedział, że - jeśli informacja o podsłuchach się potwierdzą - to sprawa musi być dokładnie wyjaśniona. Nie chciał jednak powiedzieć, czy Samoobrona będzie głosowała za powołaniem komisji śledczej.
Dopytywany dodał jeszcze, że nie wyklucza poparcia pomysłu lewicy. "Ale musimy się nad tym poważnie zastanowić" - zastrzegł.
pap, ss, ab
Według czwartkowej "Gazety Wyborczej", Adam Rapacki, były komendant małopolskiej policji, został zwolniony z pełnionej funkcji, bo odmówił założenia podsłuchów prezydentowi Krakowa Januszowi Majchrowskiemu i jego współpracownikom.
Według "GW" tłem dymisji jest konflikt Rapackiego z ministrem sprawiedliwości i krakowską prokuraturą, którzy domagali się, by policja mocniej wsparła ich w ściganiu urzędników miejskich i Majchrowskiego, "najpoważniejszego konkurenta kandydata PiS w nadchodzących wyborach samorządowych".
"Panom z PiS pomyliły się czasy, pomylił się okres. To nie jest państwo, gdzie używa się metod z okresu stalinizmu. Nie zgadzamy się na to, aby prezydenci bez podania przyczyny, bez podania uzasadnienia byli inwigilowani, podsłuchiwani" - podkreślił Olejniczak.
Jak wyjaśnił, do zakresu działań komisji będzie należało zbadanie legalności i celowości podejmowanych czynności operacyjnych w stosunku do opozycji politycznej, zarówno parlamentarnej jak i samorządowej przez organy podległe szefowi MSWiA, prokuratorowi generalnemu oraz premierowi za pośrednictwem ministra koordynatora ds. służb specjalnych, od 31 października 2005 roku.
Komisja miałaby się zająć też zbadaniem legalności i celowości podejmowanych czynności operacyjnych w stosunku do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego i podległych mu urzędników. Trzecią sprawą, którą miałaby zbadać komisja, są okoliczności odwołania małopolskiego komendanta wojewódzkiego policji generała Adama Rapackiego.
Lider SLD chciałby, aby komisja - jeśli powstanie - mogła jak najszybciej przedstawić raport, "aby wszystkie sprawy dziś owiane wielką tajemnicą zostały wyjawione" oraz "by opinia publiczna mogła się dowiedzieć czego się spodziewać po rządach PiS: zastraszania, inwigilacji i metod, które naprawdę są metodami z czasów stalinizmu".
Według Olejniczaka, "PiS chodzi o zdobywanie jak najwięcej władzy". "PiS nie ma kandydatów na prezydentów, nie ma kandydatów na burmistrzów, zastrasza, grozi, próbuje przekupić, tak jak to było w opisywanym w gazetach przypadku prezydenta Katowic" - mówił.
Lider SdPl i kandydat koalicji na prezydenta Warszawy Marek Borowski podkreślił, że jeżeli dziś toczą się spory, czy komisje śledcze są potrzebne czy nie, to ta sprawa jest właśnie przypadkiem, którym komisja śledcza powinna się zająć. "Takiego przypadku nie jest w stanie - ze zrozumiałych powodów - wyjaśnić pan minister Zbigniew Ziobro, który być może jest właśnie autorem tego rodzaju prowokacji" - zaznaczył Borowski.
"Chciałbym zadać pytanie, czy ja - jako kandydat w wyborach samorządowych - mogę spokojnie rozmawiać przez telefon o sprawach prywatnych" - pytał lider SdPl. Zastrzegł, że nie boi się rozmów telefonicznych, inwigilacji, nie ma nic do ukrycia, chciałby jednak mieć poczucie prywatności, gdy rozmawia przez telefon, a w tej chwili - jak mówił - nie ma.
"Może zatem komisja wyjaśni te sprawy, jakie są zasady uruchamiania metod operacyjnych wobec przedstawicieli opozycji" - dodał Borowski. Jak podkreślił, to jest najdelikatniejszy punkt w każdej demokracji".
Lider Partii Demokratycznej-demokraci.pl Janusz Onyszkiewicz uznał powołanie komisji w tej konkretnej sprawie za jak najbardziej zasadne, ażeby wyjaśnić wszystko, bo - jak zaznaczył - wybory samorządowe odbędą się już są niebawem.
"Liczymy na to, że wszystkie partie polityczne będą chciały poznać prawdę, kulisy odwołania pana generała Rapackiego, kulisy bezpardonowej walki z prezydentem, bardzo dobrym prezydentem Krakowa" - podkreślił Olejniczak. Dodał, że "PiS nie powinien niczego chować pod dywan - PiS powinien chcieć wyjaśnić tę sprawę".
<b>Ziobro o histerii polityków SLD</b>
Zdaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, pomysł SLD powołania sejmowej komisji śledczej do spraw podsłuchów oznacza, że jest to "histeria polityków uwikłanych w powiązania ze światem przestępczym". Dodał, że jest gotów stanąć przed każdą komisją śledczą.
Jak podkreślił Ziobro na konferencji prasowej w Warszawie, nie było wniosku prokuratury o podsłuch u Majchrowskiego. Dodał, że prokuratorzy nigdy nie występowali do "jakiegokolwiek szczebla policji" z takim wnioskiem. "Za wszystko biorę odpowiedzialność, stanę przed każdą komisją śledczą. W odróżnieniu od pana Kwaśniewskiego, byłego prezydenta, czy pana Leszka Balcerowicza, ja nie obawiam się prawdy" - powiedział.
Ziobro zapowiedział, że podsłuchy będą stosowane niezależnie od tego, z jakiej opcji politycznej jest dany aferzysta. "Jeśli jest podstawa, podsłuch może być stosowany, także wobec ministrów tego rządu" - oświadczył. Dodał, że Majchrowski - którego określił mianem "kolegi Jerzego Jaskierni" - może jest "zwykłym nieudacznikiem", który nie panuje nad swymi urzędnikami, którzy "niszczą substancję archeologiczną krakowskiego rynku".
Minister uważa, że artykuł w gazecie ma charakter prowokacji. "Gazeta Wyborcza" od długiego czasu specjalizuje się w podawaniu zmanipulowanych informacji, które służą atakowaniu aktualnego rządu, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości i jego kierownictwa. Szkoda, że ten atak jest formą ewidentnego nacisku na funkcjonowanie szeregowych prokuratorów, policjantów, czy też polskiego wymiaru sprawiedliwości" - podkreślił.
Dodał, że będzie bronił i domagać się obrony i zrozumienia pracy prokuratorów, którzy - jak powiedział - są brutalnie atakowani i napiętnowani za to, że "chcą dochodzić prawdy i że nie ulegają wpływom".
Minister wspomniał o powiązaniach z SLD Edwarda Mazura, podejrzanego o zabójstwo gen. Marka Papały. "Mamy twarde i niezbite dowody na to, że zleceniodawcą zabójstwa generała Papały był pan Edward Mazur. Wybieram się do Stanów Zjednoczonych, żeby doprowadzić do ekstradycji tego pana" - podkreślił.
W połowie grudnia ub. roku śledztwo w sprawie zabójstwa w 1998 r. byłego szefa policji gen. Marka Papały przedłużone zostało po raz 16. Zarzuty nakłaniania do mordu mają na razie dwaj gangsterzy z grupy pruszkowskiej, Ryszard B. i Andrzej Z. Polska czeka na ekstradycję z USA innego podejrzewanego w sprawie - Edwarda M. (obywatela Polski i USA). Wniosek w tej sprawie wysłany został do USA w kwietniu 2005 r. Prokuratura chce mu postawić zarzut nakłaniania do zabójstwa gen. Papały. Władze USA wciąż nie odpowiedziały oficjalnie na wniosek Polski.
Edwarda M., jako zleceniodawcę zabójstwa Papały, miał - według mediów - wskazać jeden z członków tzw. klubu płatnych zabójców z Gdańska. Trzy lata temu M. został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury, skąd po przesłuchaniu zwolniono go, po czym wyjechał z Polski. Media donosiły, że wypuszczono go z polecenia ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego. Ten wyjaśniał, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna.
<b>MSWiA: odwołanie Rapackiego w związku ze strzelaniną w Krakowie
</b>
Odwołanie szefa małopolskiej policji Adama Rapackiego ma wyłącznie związek z wynikami kontroli w sprawie wydania pozwolenia na broń sprawcy strzelaniny w jednym z krakowskich barów - powiedział rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Skłodowski.
"Minister (spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn) zna sprawę, podpisał odwołanie Rapackiego. Nie ma zastrzeżeń do działań policji w tej sprawie (odwołania Rapackiego)" - powiedział Skłodowski.
Rapacki został odwołany we wtorek. Jak poinformował komendant główny policji Marek Bieńkowski, miało to związek z wydaniem przez krakowską policję pozwolenia na broń mężczyźnie, który zabił z niej dwie osoby, a potem popełnił samobójstwo. Kontrola przeprowadzona w tej sprawie wykazała, że "mogło ono zostać wydane z naruszeniem procedur". Pod pozwoleniem podpisał się sam Rapacki.
Z informacji gazety wynika, że krakowska prokuratura skarżyła się ministerstwu na policję. Rezultatem tych skarg miało być spotkanie, w którym w lipcu uczestniczyli minister Zbigniew Ziobro, zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking i prokuratorzy z Krakowa oraz szef policji Marek Bieńkowski.
Rapacki przechodzi na emeryturę. W środę złożył na ręce Bieńkowskiego raport o odejście ze służby.
<b>Prawdziwy powód dymisji Rapackiego
</b>
Rzeczywistym powodem dymisji Adama Rapackiego ze stanowiska szefa małopolskiej policji było osobiste podpisanie przez niego pozwolenia na broń dla osoby notowanej w policyjnych kartotekach - powiedział komendant główny policji Marek Bieńkowski.
"O podsłuchach w Polsce decyduje niezawisły sąd. Jest to gwarancja ustawowa dla każdego obywatela, że każdy wniosek policji czy prokuratury zostanie wnikliwie zbadany i nie zostanie podjęta pochopna decyzja" - podkreślił Bienkowski. Przyznał, że prokuratura zgłaszała zarzuty dotyczące krakowskiej policji, ale zostały one wyjaśnione i w "dużej mierze okazały się nieporozumieniem".
"Ja przecież nie z tego powodu odwoływałem generała Rapackiego. Politykę zostawiam politykom. Otrzymałem raport biura kontroli. Generał Rapacki popełnił błąd, podpisując osobiście pozwolenie na broń dla osoby wcześniej notowanej w policyjnych kartotekach. Z ręki tego przestępcy zginęły dwie osoby, a trzecia została ranna. Mam udawać, że się nic nie stało? Schować raport do szuflady?" - zaznaczył Bieńkowski. "W całym cywilizowanym świecie za taki błąd płaci się dymisją" - dodał.
Były szef małopolskiej policji został odwołany we wtorek, po otrzymaniu przez szefa policji wyników kontroli w sprawie wydania pozwolenia na broń sprawcy strzelaniny w krakowskim barze. 48- letni Adam B. (znany policji z rozpracowywania grup przestępczych) zabił w sierpniu dwie osoby, trzecią ranił, a sam popełnił samobójstwo. Kontrolerzy uznali, że pozwolenie mu na posiadanie broni "mogło zostać wydane z naruszeniem procedur". Zwrócili uwagę, że nie sprawdzono, czy mężczyzna był wcześniej notowany.
<b>Sceptycznie o pomyśle SLD</b>
Przedstawiciele klubów parlamentarnych sceptycznie odnoszą się do pomysłu koalicji Wspólna Polska (SLD, SdPl, UP, PD) aby powołać komisję śledczą do zbadania czynności operacyjnych w stosunku do opozycji w okresie od 1 listopada 2005 r. do 14 września 2006 r.
Klub PO nie ma w tej chwili wypracowanego stanowiska w tej kwestii, ale pomysłu SLD na razie nie poprze. Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego (PO), "mnożenie kolejnych komisji śledczych to nieporozumienie". Tym bardziej - jak zaznaczył - że Polacy bardzo negatywnie oceniają prace komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego.
"Jeżeli są jakieś nieprawidłowości, jeżeli są jakieś zarzuty popełnienia przestępstwa, to od tego są organy państwa, żeby ścigać i zbadać, czy popełniono przestępstwo, czy nie" - argumentował Chlebowski.
Jednak zdaniem innego posła PO Aleksandra Grada, "jeżeli ta sprawa nie zostanie wyjaśniona przez prokuraturę, będziemy musieli się poważnie zastanowić jak dojść prawdy". "Bo jeżeli tu będzie jakaś próba mataczenia, no to siłą rzeczy trzeba będzie powoływać jakieś ciała, które mogłyby to wyjaśnić" - dodał.
Ostrożny w sprawie powołania kolejnej komisji śledczej jest też prezes PSL Waldemar Pawlak. Powiedział, że jej powołanie wymaga poważnych przesłanek. Pawlak, jak mówi, nie wie czy jeden artykuł w gazecie jest wystarczającym powodem do takiej decyzji. Jak przyznał, do PSL też trafiają informacje, że sytuacje - podobne do sprawy Majchrowskiego - mają miejsce w innych miejscach przed wyborami samorządowymi.
Pomysł SLD, posłowie koalicyjnych klubów PiS i LPR uznali za element kampanii wyborczej. Szef klubu PiS Marek Kuchciński ocenił, że "lewica rozpoczyna brzydką kampanię wyborczą, która obróci się przeciwko niej".
Według Kuchcińskiego, najpierw sprawą ewentualnych podsłuchów, które miały być założone prezydentowi Krakowa, powinna się zająć prokuratura. "Najpierw muszą być dowody. Rzucanie takich słów na wiatr może się obrócić przeciwko tym, którzy te słowa rzucają" - powiedział dziennikarzom.
Odnosząc się do oskarżeń Olejniczaka o stosowanie stalinowskich metod, Kuchciński odparł lewicy: "od Stalina to oni się uczyli, a nie my".
Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski nazwał inicjatywę Wspólnej Polski "hipokryzją" i "popeliną wyborczą". "To, że ktoś kogoś oskarżył, że ktoś kogoś podsłuchiwał - jest to tak śmieszna materia, że nie będziemy nią frapować opinii publicznej" - oświadczył polityk Ligi. "Ktoś kto się czuje pokrzywdzony w tej sprawie, niech złoży wniosek do prokuratury i prokuratura sobie z tym poradzi. Nie będziemy brać udziału w tej hucpie" - podkreślił Wierzejski.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że SLD kwestionował powołanie wcześniejszych komisji śledczych (ds. afery Rywina, ds. PKN Orlen i ds. PZU) oraz ich raporty końcowe, a w sprawie uchwały powołującej komisję ds. banków i nadzoru bankowego złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
Jedynie Samoobrona rozważa poparcie powołania takiej komisji. Jej wiceszef Krzysztof Filipek powiedział, że - jeśli informacja o podsłuchach się potwierdzą - to sprawa musi być dokładnie wyjaśniona. Nie chciał jednak powiedzieć, czy Samoobrona będzie głosowała za powołaniem komisji śledczej.
Dopytywany dodał jeszcze, że nie wyklucza poparcia pomysłu lewicy. "Ale musimy się nad tym poważnie zastanowić" - zastrzegł.
pap, ss, ab