Czyje to były plakaty

Dodano:
Prokuratura bada nowy trop w sprawie domniemanego finansowania przez PZU billboardów wyborczych lidera PO Donalda Tuska. Nadal jednak nie ma dowodów, że coś takiego miało miejsce - informuje "Rzeczpospolita" w tekście "Czyje to były plakaty". "Otrzymaliśmy audyt z PZU. Nie mogę mówić o jego wynikach" - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej Prokuratury Okręgowej Maciej Kujawski. Dokument o nazwie "Sprawozdanie z kontroli Biura Komunikacji Korporacyjnej i Marketingu PZU" dotowany jest na 23 sierpnia. Jak dowiedziała się "Rz", prokuratorzy zwracają w nim uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze kontrolerzy PZU ustalili, że na potrzeby kampanii "Stop wariatom drogowym" z sierpnia ubiegłego roku wydrukowano 580 plakatów, natomiast wykupiono 690 tablic reklamowych. Co więc znalazło się na 110 billboardach? "Potwierdzam, że to główny wątek, który teraz sprawdzamy" - mówi prokurator Kujawski. Śledczy nieoficjalnie przyznają, że to właśnie może być trop, który pozwoli wyjaśnić, czy rzeczywiście na billboardach kupionych przez PZU w okresie, gdy kampania wyborcza nabierała rozmachu, wisiały plakaty wyborcze Donalda Tuska. Badają też hipotezę, według której mogło chodzić o wyprowadzenie pieniędzy do podwykonawców akcji promocyjnej. Różnicę w liczbie plakatów i billboardów wyjaśnia zwolniona w lipcu była szefowa biura ds. marketingu PZU Iwona Ryniewicz. "To mogło wynikać np. z tego, że z poprzednich miesięcy kampanii zostały nam wolne plakaty" - tłumaczy. Prokuratorów interesuje też, jak to możliwe, że PZU nie miało kontroli nad tym, jakie plakaty wisiały na wykupionych billboardach. W materiałach PZU dotyczących kampanii "Stop wariatom drogowym" brakuje informacji na ten temat.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...