"Celem UOP nie były legalne ugrupowania"
"Obecnie, po latach, z powodów politycznych w sposób nikczemny (...) określone środowiska polityczne i ludzie (...) usiłują podważyć ten fragment historii Polski i splugawić tych, którzy w UOP spędzili parę twardych lat" - powiedział Miodowicz, wskazując w tym kontekście na koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann złożył w środę zawiadomienie do prokuratury, które wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień przez Miodowicza w latach 90. Poinformował o tym w środę na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według Ziobry, Miodowicz "miał przekroczyć swoje uprawnienia dekretując polecenie działań operacyjnych na piśmie (...), działań operacyjnych, które miały być nakierowane i nastawione na rozpracowanie środowisk prawicowych".
"Zapewniam, że w służbie kontrwywiadu, której zaszczyt miałem być dyrektorem, nie zachodziły nigdy okoliczności, które skłaniałyby funkcjonariuszy tej służby do podejmowania działalności bezprawnej" - oświadczył Miodowicz.
Dodał, że zadaniem UOP była ochrona porządku konstytucyjnego. Dlatego Urząd rozpracowywał skrajne środowiska prawicowe i lewicowe "podobnie jak to się dzieje w innych państwach demokratycznych". "Były to ugrupowania, które naruszały porządek konstytucyjny kraju lub prowadziły działania godzące w ten porządek" - powiedział Miodowicz. Zapewnił: "Nie było celem kontrwywiadu nigdy, na przestrzeni lat o których powiedziałem (1990-95), jakiekolwiek ugrupowanie polityczne formalnie zarejestrowane".
"Odrzucam wszelkie sugestie, by zapis na odtajnionej notatce prezentowanej na konferencji prasowej przez pana Wassermanna sugerował rozpracowywanie systemowe środowisk legalnie funkcjonujących partii" - podkreślił Miodowicz.
Sprawa dotyczy notatki z 17 lipca 1995 r. od agenta umiejscowionego - według Wassermanna - w środowisku dziennikarskim i politycznym. Notatka ta, według Wassermanna, została odtajniona. Agent informuje w niej, że 13 i 14 lipca spotkał się z nieujawnioną osobą, od której dowiedział się, że "redakcja zagraniczna PAP zwróciła uwagę, iż w przeddzień wizyty w Polsce kanclerza (Niemiec, Helmuta) Kohla, prasa rosyjska ('Komsomolskaja Prawda') zamieściła artykuł, w którym poinformowała, iż tajne służby planują terror polityczny w Rosji".
Na tej informacji widnieje odręczna dekretacja przypisywana Miodowiczowi: "Proszę ponownie ustawić źródło na kierunek rozpoznań wewnątrzkrajowych, w szczególności środowisk prawicowych. W tym kontekście opinie akredytowanych w RP dziennikarzy (korespondentów etc.) - aczkolwiek interesujące - należy uznać za drugoplanowe". Poniżej następuje podpis przypisywany Miodowiczowi i data 18 lipca 1995 r. Słowa od "ustawić" do "prawicowych" oraz pojedyncze słowo "interesujące" są w odręcznej adnotacji podkreślone.
Miodowicz powiedział, że "prawdopodobnie rzeczywiście dokonał tego zapisu, bo mógł go dokonać (...) ale konia z rzędem da temu, kto udowodni, że w tym zapisie jest jakakolwiek sugestia, że będziemy mieli do czynienia z działaniami bezprawnymi lub jakakolwiek zachęta do działań bezprawnych".
Dziennikarze pytali, czy notatkę można zatem w jakikolwiek sposób wiązać z Porozumieniem Centrum. "Porozumienie Centrum było legalnie funkcjonującą partią polityczną i jako takie nigdy nie mogło być przedmiotem zainteresowania kontrwywiadu" - odparł. Powiedział, że prokurator mógł zlecić policji lub UOP prowadzenie śledztwa w sytuacji, gdyby w jakiejś partii ulokowali się przestępcy.
Działania Wassermanna i Ziobry Miodowicz nazwał "zbrodnią na zdrowym rozsądku, hańbiącą państwo polskie i jego urzędników". Miodowicz uważa, że Wassermann powinien rozważyć swoją dalszą karierę polityczną. Pytany, czy odda sprawę do sądu, powiedział: "Nie ma takich środków politycznych i prawnych, których nie zastosujemy dla ochrony praworządności w Polsce".
pap, ab