Nie chciała śmierci Michałka?

Dodano:
Daniel S. skazany na 15 lat więzienia za udział w zabójstwie 4-letniego Michałka, powiedział w sądzie, że matka dziecka Barbara S. nigdy nie prosiła go o pomoc w zabiciu dziecka ani nie mówiła mu, że chce się go pozbyć.
S. zeznawał jako świadek w trzecim już procesie kobiety.

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 25 października. Będzie wówczas przesłuchiwany Robert K., były partner Barbary S., skazany za zabójstwo Michałka na 25 lat więzienia.

W czwartek przed warszawskim sądem okręgowym kontynuowano rozpoczęty dzień wcześniej trzeci już proces matki chłopca oskarżonej o nakłanianie do zabójstwa syna i kierowanie nim. Barbara S. w pierwszym procesie została skazana na 25 lat więzienia - sąd apelacyjny uchylił ten wyrok, w drugim procesie ją uniewinniono - tym razem jednak sąd najwyższy zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Kobieta nie przyznaje się do winy. odpowiada z wolnej stopy, grozi jej dożywocie.

Prokuratura i obrona wnioskowały by z wyjaśnieniami oskarżonej ze środy zapoznali się biegli psychologowie i psychiatrzy oraz wydali na ich podstawie opinię. Adwokat Barbary S. Grzegorz Lewański poprosił także, by w tej opinii uwzględniona była obecna sytuacja kobiety - fakt, że jest w stałym związku i ma 13 miesięczne dziecko, wnioskował również by biegli byli obecni przy przesłuchaniu Roberta K.

Sąd podczas czwartkowej rozprawy odczytał m.in. wcześniejsze wyjaśnienia Daniela S. Zaczął od tych składanych w prokuraturze oraz w sądzie podczas posiedzenia dotyczącego aresztu tymczasowego.

Wynikało z nich, że w feralny dzień Daniel S. umówił się z Robertem K., że pojadą na Dworzec Zachodni - tam S. miał starać się o pracę. Jego kolega poprosił go jednak by wspólnie odebrali Michałka z przedszkola - twierdził, że obiecał to jego matce, która tego dnia pracowała. Później K. miał go namówić na spacer z dzieckiem nad Wisłę.

W jednym z pierwszych wyjaśnień S. przyznał się do udziału w zabójstwie choć początkowo twierdził, że jedynie widział jak jego kolega wrzuca synka konkubiny do Wisły. Następnie mówił, że razem z nim wrzucił dziecko do rzeki. Sąd odczytał też oświadczenie Daniela S., w którym napisał on, że Robert K. zrzucił chłopca do rzeki z mostu.

W czwartek S. zaprzeczył, że poszedł z Michałkiem i Robertem K. nad Wisłę. Powiedział, iż rozstał się z nimi wcześniej, w autobusie a pozostałe wyjaśnienie wymusiła na nim biciem policja. Oświadczył też, że miał liczne obrażenia, był porażany paralizatorem, znęcano się nad nim psychicznie. "Nie powiedziałem o tym prokuratorowi, bo liczyłem, że jak powiem prawdę przed sądem, będzie dobrze" - dodał.

"Opis tego, jak doszło do utopienia dziecka, podałem na podstawie wizji lokalnej. Bałem się" - zaznaczył. Dodał, że taka wersja "rzekomo wychodziła z zeznań Roberta".

Kolejne wyjaśnienia, w pierwszym i drugim procesie w tej sprawie S. już zmienił - podobnie jak w czwartek nie przyznawał się by widział lub uczestniczył w zabójstwie chłopca. "Nie wiem co się wydarzyło, nie wiem czy to był nieszczęśliwy wypadek. O tym, że chłopiec zginął poinformowano mnie po zatrzymaniu" - podkreślał. Wyjaśniał też, że będąc w areszcie nie obawiał się już pobicia i policji.

Sąd dopytywał go o szczegóły zdarzenia - m.in. jego relacje dotyczącą wspólnej podróży autobusem. Robert K., trzymając Michałka na kolanach - według jego wyjaśnień z wcześniejszych procesów - miał mu powiedzieć, że oskarżona chciała pozbyć się synka, bo przeszkadzał im w związku. Teraz S. mówił, że nie pamięta by takie słowa padły. Relacjonował, że K. wypytywał chłopca m.in. o to kogo najbardziej kocha - "mamę, Ciebie i pana z wąsami (ojca)" - miał odpowiadać mu Michałek.

Michałek został utopiony w Wiśle, w Warszawie w styczniu 2001 r.

pap, ss, ab
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...