Macierewicz o grupie w WSI

Dodano:
Polecenia dla grupy funkcjonariuszy w WSI, działających podobnie jak grupa Lesiaka w UOP, wydawane były na szczeblu szefów służb i prawdopodobnie wyżej - powiedział były likwidator WSI Antoni Macierewicz.
"Wydawano im polecenia (...) i na pewno sięgało to do szefów służb. Prawdopodobnie dalej, ale to już jest kwestia, której nie chciałbym teraz przesądzać" - powiedział w środę Macierewicz w radiowych "Sygnałach Dnia".

Macierewicz przyznał, że grupa nie działała w czasie, kiedy szefem WSI był gen. Marek Dukaczewski. "W tym przypadku mógłbym się zgodzić z panem Dukaczewskim. Ta grupa nie działała kiedy on kierował służbami; jeżeli za kierowanie przyjmujemy kwestie bezpośredniego dowodzenia. On objął władzę w WSI w 2002 roku i wtedy popełniano wiele innych nieprawidłowości, a nawet przestępstw, ale akurat nie takich" - powiedział Macierewicz.

Według likwidatora WSI, sprawy, którymi zajmowała się grupa, były rozpoczynane w 1991 roku i prowadzone do 1998, "ale główne nasilenie tych procesów, to lata 1991 - 1995".

Macierewicz podkreślił, że dokumentacja w sprawie grupy jest "dużo lepiej zachowana niż w przypadku tzw. szafy Lesiaka". Dodał, grupa zajmowała się m.in. werbunkiem agentów w mediach, biznesie, fundacjach. "Wśród osób, które próbowano nękać był np. Janusz Kotański. Pod ostrzałem byli: Jan Parys, Radosław Sikorski, Jan Olszewski, szereg osób" - wyliczał Macierewicz.

Jego zdaniem, celem działania grupy była chęć wpływania na życie polityczne. "Media były pewnym narzędziem oddziaływania na życie polityczne. Założenia były identyczne, jak w przypadku szafy Lesiaka i polityczne. Ci ludzie działali dokładnie w tej samej optyce, w której działał wcześniej pan Kiszczak i jego zespół" - powiedział Macierewicz.

Dodał, że w zespole pracowało kilku ówczesnych oficerów WSI i prowadzili oni sprawy polityczne, nastawione na penetrację prawicowych partii politycznych, gazet m.in. "Nowego Światu", "Expressu Wieczornego", "które szczególnie podejmowały problematykę niepodległościową. Zastanawiały się nad tym, czy WSI są właściwą formacją. Każda krytyka WSI traktowana była jako zamach na państwo" - tłumaczył Macierewicz.

Według niego, w przypadku "Nowego Światu", w artykułach była widoczna krytyka, ale była ona coraz mniejsza. "Ten zespół od wewnątrz był rozbijany, osłabiany, a w końcu zlikwidowany" - powiedział.

Podkreślił, że "Gazeta Polska" była inwigilowana w mniejszym stopniu. "Próbowano tam uplasować źródła. W okresie późniejszym dużą wagę przykładano do mediów związanych z o. Tadeuszem Rydzykiem, czyli Radio Maryja, Telewizja Trwam i Nasz Dziennik".

Zdaniem Macierewicza, metody działania grupy były podobne do działania grupy Lesiaka. "To było operacyjne rozpracowywanie. Próbowano identyfikować ludzi, którzy z punktu widzenia zespołu byli groźni, a groźbą była każda krytyka tego zespołu. Próbowano też ludzi werbować, podsłuchiwano, podglądano, rozpracowywano ich miejsca zamieszkania" - wyliczał.

Macierewicz podał, że nie skierował jeszcze żadnej ze spraw do prokuratury. "One będą zebrane w raporcie przygotowywanym dla prezydenta i zanim trafi do prezydenta, trafi do prokuratury" - wyjaśnił.

Informacja o znalezieniu przez komisję weryfikacyjną w WSI dokumentów potwierdzających działania grupy, działającej na podobnych zasadach, jak tzw. grupa Lesiaka w UOP została przez Macierewicza ujawniona mediom w poniedziałek po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

pap, ss
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...