Doniesienie Parysa do prokuratury wojskowej
Jednocześnie Kaczmarek zastrzegł, że osoby, o której mówi Parys, "nie ma w otoczeniu premiera". Prokurator Krajowy nie chciał ujawniać żadnych innych szczegółów sprawy ani odpowiedzieć na pytanie, czemu sprawa trafia do prokuratury wojskowej. "(Stało się to) zgodnie z właściwością" - powiedział jedynie.
Generalnie sprawy o szpiegostwo prowadzą prokuratury powszechne. Skierowanie tego typu sprawy do prokuratury wojskowej może oznaczać, że dana osoba może mieć związki z Wojskiem Polskim, np. z wojskowymi służbami specjalnymi.
W środę wieczorem Parys (minister obrony w rządzie Jana Olszewskiego, a obecnie pokrzywdzony w procesie płka Jana Lesiaka oskarżonego o inwigilowanie partii przez UOP) powiedział w TVN24, że osoba z bliskiego otoczenia premiera pracuje dla obcych służb specjalnych.
Tego dnia późnym wieczorem w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie Mariusza Błaszczaka z Parysem oraz szefem ABW Bogdanem Święczkowskim. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak zapewnił po tym spotkaniu, że osoba, o której mówił Parys nie pracuje i nie pracowała w rządzie J. Kaczyńskiego.
"Okazało się, że pan Parys odnosił swoje słowa do osoby, która od pół roku nie jest pracownikiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a była pracownikiem za wcześniejszych rządów; osoby, która odeszła" - powiedział w czwartek dziennikarzom minister z kancelarii premiera Przemysław Gosiewski. Dodał, że Parys przedstawił "pewne swoje uwagi", natomiast nie przedstawił żadnych informacji, które mogłyby być traktowane jako dowody.
Rzecznik prasowy koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermana - Krzysztof Łapiński zapewnił, że nic nie wskazuje, by bezpieczeństwo państwa było zagrożone w związku z informacjami Parysa, że osoba z bliskiego otoczenia premiera pracuje dla obcych służb specjalnych.
Łapiński zaznaczył, że "służby podchodzą do sprawy z rezerwą, ale jej nie bagatelizują". Sama Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie chce komentować sprawy.
pap, ab