Zaatakował Julię wirusem
Dodano:
Nieznany do tej pory wirus zaatakował małą Julię. Dziewczynka od pół roku leży w śpiączce na oddziale intensywnej terapii łódzkiego szpitala dziecięcego. Lekarze są bezradni. - Nie wiemy zupełnie, co jest przyczyną jej choroby - przyznaje dr Wojciech Krajewski, szef oddziału. Czy ludziom zagraża nowa choroba? - zastanawia się "Super Express" w tekście "Zaatakował Julię wirusem". Siedmioletnia Julia zachorowała w maju. - Miała zaburzenia równowagi, traciła świadomość - tłumaczy dr Krajewski. Najpierw trafiła do szpitala w Sieradzu. Tutaj lekarze nie potrafili jej pomóc. Dziewczynka była w coraz gorszym stanie. Przewieziono ją do Centrum Zdrowia Matki Polki. W śpiączce trafiła na oddział intensywnej terapii. Początkowo wszystko wskazywało na to, że dziewczynka zachorowała na wściekliznę. Kilka tygodni przed tym, jak zapadła w śpiączkę, została bowiem pogryziona przez nietoperza. Szczegółowe badania wykluczyły jednak wściekliznę. Podobnie jak i inne znane na świecie choroby. To oznacza, że Julia mogła zostać zarażona zupełnie nowym wirusem, na którego nie ma leku! - Przeprowadziliśmy setki badań. Sprawdzaliśmy wszystkie hipotezy. Bez efektu. Nie mamy pojęcia, co za paskudztwo zaatakowało dziewczynkę - mówi dr Krajewski. - Wiemy na razie jedno: to na pewno była infekcja wirusowa. W jej wyniku w organizmie dziewczynki doszło do nieodwracalnych zmian, przede wszystkim rozległych uszkodzeń w mózgu. Czy przypadek Julii świadczy o tym, że grozi nam nowa epidemia? Czy nietoperze roznoszą nieznaną jeszcze chorobę? - Najnowsza historia zna przypadki odkrywania czy powstawania wręcz nowych wirusów - mówi Barbara Zawilińska, kierownik Zakładu Wirusologii Collegium Medium Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Najlepszym tego przykładem są wirusy SARS i ptasiej grypy, które przełamały barierę gatunkową i przeszły ze zwierząt na ludzi.