Kaczyński zeznaje ws. Jaruckiej

Dodano:
Było "powszechne przekonanie" świata polityki, że Konstanty Miodowicz i Wojciech Brochwicz doprowadzili do sprawy Anny Jaruckiej, ale nie jest to moja "szczególna wiedza" - zeznał premier Jarosław Kaczyński.
Premier zeznał też, że Miodowicz "uczestniczył w inwigilacji prawicy".

We wtorek premier zeznaje jak świadek w procesie wytoczonym Nałęczowi przez Miodowicza za wypowiedzi Nałęcza o roli, jaką poseł PO miał odegrać w sprawie Anny Jaruckiej. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wezwał premiera na świadka na wniosek strony pozwanej, która chce, by powiedział on co wie o roli Miodowicza w sprawie Jaruckiej. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w 2005 r. J. Kaczyński mówił, że Miodowicz oraz Wojciech Brochwicz "utkali sprawę Anny Jaruckiej".

Według J. Kaczyńskiego, Nałęcz miał prawo pytać o analogie między sprawą Jaruckiej a sprawą spreparowanej "lojalki" J. Kaczyńskiego. W apogeum kampanii prezydenckiej Nałęcz mówił: "Jak patrzymy na sprawę pani Jaruckiej, to jest dokładnie ten sam mechanizm, co przy lojalce, przy niby-lojalce, pana (Jarosława) Kaczyńskiego. Tak samo podrobiony podpis, ten sam mechanizm. Ja pytam publicznie, choć nie mam żadnych dowodów, ale pytam Donalda Tuska: proszę wyjaśnić rolę pułkownika Miodowicza we wszystkich tych sprawach".

"Nigdy nie złamałem prawa" - powiedział sądowi Miodowicz. Dodał, że ubolewa, iż premier bez dowodów odreagowuje na nim swe "traumatyczne przeżycia z lat 90.".

ab, pap
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...