Umorzono śledztwo ws. afery billboardowej

Dodano:
Z powodu niestwierdzenia przestępstwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego finansowania przez PZU billboardów lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska przed wyborami prezydenckimi.
"Nie ma śladów, by billboardy po akcji 'Stop wariatom drogowym' były wykorzystywane przez PO" - powiedział rzecznik prokuratury Maciej Kujawski.

Zawiadomienie o przestępstwie złożył w czerwcu tego roku poseł PiS Jacek Kurski. Według niego, kiedy PZU wycofało się z kontrowersyjnej kampanii "Stop wariatom drogowym", miało sprzedać billboardy za 3 proc. wartości firmie PR-owskiej, związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której miała je odkupić PO. Lider PO zaprzeczył temu i wytoczył Kurskiemu proces cywilny.

Jeszcze tego samego dnia, gdy Kurski złożył zawiadomienie, prokuratura wszczęła śledztwo; doszło do przeszukania w PZU. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro prezentował wtedy, jak działa niszczarka dokumentów, by uzasadnić ten pośpiech śledczych.

Kujawski powiedział, że do swych ustaleń prokuratora doszła po analizie wszelkich dokumentów i przesłuchaniach kilkudziesięciu świadków z agencji reklamowych i z PZU, w tym także tych, których Kurski wskazał w zawiadomieniu jako swe źródła informacji. Według Kujawskiego, osoby te złożyły zeznania podobne jak na procesie, który Tusk wytoczył Kurskiemu - mówiły, że o sprawie słyszały lub o takiej sprawie mówiono, ale nie miały dowodów.

Kujawski dodał, że kontynuowany jest wątek śledztwa dotyczący karalnej niegospodarności PZU w związku z kampanią "Stop wariatom drogowym".

Postanowienie o umorzeniu jest nieprawomocne. Prawo do złożenia zażalenia nie przysługuje Kurskiemu, może zaś je złożyć PZU, które w śledztwie miało status pokrzywdzonego.

Kurski powiedział, że jest "trochę rozczarowany" decyzją. "Z pokorą i czystym sumieniem" przyjąłem podjętą przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie decyzję. Uważałem za swój obowiązek poinformować prokuraturę o źródłach, które wydawały mi się wiarygodne. Te świadectwa wydawały mi się spójne i tworzyły spójny obraz" - podkreślił Kurski.

Poseł PiS powiedział, że "nie zależy mu na eskalacji konfliktu z Platformą Obywatelską". "To była szczególna forma obrony, bo nas zaatakowano" - podkreślił.

W październiku na procesie, jaki wytoczył mu Tusk, Kurski mówił, że jeśli prokuratura uzna, że nie doszło do przestępstwa w aferze billboardowej, to jest gotów przeprosić PO i wycofać się ze swych twierdzeń.

ab, pap
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...