Rok 2021, a zwłaszcza jego koniec, sprawił, że ponownie wiele rozmawia się o tym, jak przebudować polską energetykę i w jakim kierunku powinna podążać. Trudno założyć, by ktoś nie słyszał o emisjach CO2, Zielonym Ładzie czy pakiecie Fit for 55. Tymczasem krajowa energetyka przestawia się na nowe, zielone tory i warto o tym wiedzieć.
W ten trend wpisuje się także PGE Polska Grupa Energetyczna, która od lat inwestuje w odnawialne źródła energii, a mijający rok to czas, w którym koncern udowodnił, że potrafi stawiać na nowoczesne rozwiązania. Zwłaszcza w zakresie zielonej energii.
Wiatr w żagle polskiej energetyki
PGE Polska Grupa Energetyczna to jeden z pionierów, jeżeli chodzi o inwestycje w farmy wiatrowe na morzu (offshore) w Polsce. Spółka już teraz inwestuje w największą morską farmę wiatrową na Morzu Bałtyckim, której budowa składa się z dwóch etapów: Baltica 2 i Baltica 3, i która jest realizowana wspólnie z Ørsted z Danii. Pierwszy prąd z tej farmy popłynie do polskich domów już w 2026 roku, a lada moment rozpoczną się pierwsze prace związane z budową instalacji offshore.
PGE realizuje także samodzielny projekt Baltica 1. Ta inwestycja ma już umowę na przyłączenie do sieci i zacznie produkować energię już we wczesnych latach 30. Baltica 2 i 3 będą mieć łącznie 2,5 GW mocy zainstalowanej, a Baltica 1 blisko 900 MW. Łacznie PGE realizuje morskie projekty o mocy blisko 3,5 GW. To więcej niż oferuje na tę chwilę jedna z największych siłowni w Polsce, czyli Elektrownia Opole, która ma do dyspozycji 3,34 GW mocy.
Na tym jednak nie kończy się morska ekspansja PGE, ponieważ w listopadzie tego roku koncern podpisał porozumienia z dwoma innymi graczami na polskim rynku, Eneą i Tauronem, ws. współpracy na Morzu Bałtyckim. Planowane są więc kolejne inwestycje w offshore pod auspicjami Grupy PGE. Jak duża będzie to inwestycja? PGE w swojej strategii długoterminowej wpisała, że będzie posiadać co najmniej 6,5 GW mocy zainstalowanej w energetyce morskiej do 2040 roku.
Transformacja nie tylko na morzu
Jednak inwestycje w zieloną energię nie muszą ograniczać się jedynie do morskich farm wiatrowych. Nie tylko wśród prosumentów panuje boom na fotowoltaikę (PV), ponieważ duże grupy energetyczne także stawiają na generowanie prądu właśnie z tego źródła. Do tego potrzebna jest natomiast spora powierzchnia, na której można postawić panele fotowoltaiczne. Dlatego też PGE zabezpieczyła około trzech tysięcy hektarów gruntów właśnie pod fotowoltaikę. Mniej więcej tyle wynosi powierzchnia Siedlec, a cały ten obszar ma być pokryty panelami PV. Taka powierzchnia to potencjał do wybudowania farm o mocy blisko 2 GW.
W tej chwili trwa cały proces dotyczący przyłączeń i pod koniec tego roku PGE uzyskała pozwolenie na budowę nowych projektów PV o łącznej mocy blisko 200 MW. W każdym kolejnym roku te nowe moce w fotowoltaice mają przyrastać, by spółka mogła ogłaszać przetargi na 300 czy 400 MW rocznie.
Jednocześnie przy rozwoju fotowoltaiki – zarówno tej „dużej”, którą realizują koncerny, jak i „małej”, przydomowej – należy pamiętać o tym, jak PV wpływa na całą sieć. Sprawa jest skomplikowana, jednak w dużym uproszczeniu: fotowoltaika generuje prąd, gdy świeci słońce, co oznacza, że okresowo w sieci pojawia się mnóstwo energii, a potem „znika”, ponieważ kończy się czas pracy PV. Takie wahania wymagają od operatorów sieci, ale także dystrybutorów, wielu zabezpieczeń, zwłaszcza w czasie, gdy pojawia się tylu nowych „producentów” energii.
M.in. z tego powodu PGE stale modernizuje i rozbudowuje swoje stacje elektroenergetyczne, jak tę w Czosnowie na Mazowszu.
Przestawiając się na gaz
Rok 2021 w PGE Polskiej Grupie Energetycznej to również czas dekarbonizacji nie tylko energetyki, ale i ciepłownictwa. Spółka zamierza do 2030 roku w większości lokalizacji ciepłowniczych odejść od wykorzystywania węgla i w ciągu ostatnich 12 miesięcy poczyniła szereg kroków w tym kierunku. Nie tylko buduje Elektrociepłownię Nowa Czechnica w podwrocławskich Siechnicach (zasilaną oczywiście gazem), ale też nowe kotłownie gazowe lub olejowo-gazowe w Rzeszowie, Kielcach, Bydgoszczy, Lublinie czy Gorzowie.
Bezwęglowe ciepłownictwo nie musi oznaczać przestawienia go na gaz, co udowadnia z kolei pierwsza taka inwestycja w Polsce w wydaniu PGE w Gdańsku. W grudniu tego roku zakończyła się budowa kotłowni złożonej nie tylko z kotłów olejowo-gazowych, ale też z kotłów elektrodowych. To oznacza, że w Trójmieście można zacząć mówić nie tylko o dekarbonizacji, ale również o elektryfikacji ciepłownictwa.
Pod koniec roku PGE może ogłosić jeszcze jeden sukces: w listopadzie wmurowano kamień węgielny pod budowę nowych bloków gazowych, które zaczną działać do końca 2023 roku przy Elektrowni Dolna Odra. To jedna z tych inwestycji, które będzie mieć podwójne znaczenie dla PGE i całego systemu energetycznego w Polsce. Po pierwsze, będzie to 1,4 GW nowej mocy zainstalowanej w elektrowni gazowej, a więc niskoemisyjnej. Jednocześnie znajdująca się w Nowym Czarnowie siłownia ma stanowić swego rodzaju bezpiecznik dla opisywanej wcześniej farmy morskiej PGE. Jeżeli offshore nie będzie generował wystarczająco dużo energii, to wtedy właśnie ta gazowa instalacja ma stanowić back-up i produkować prąd w razie „wiatrowej suszy”.
Rozwój, ale odpowiedzialny
Wszystkie te procesy, inwestycje mają na celu poprawienie jakości powietrza czy dostarczenie tańszej i bardziej zielonej energii. Nie można jednak w rozwoju zapomnieć jeszcze o czynniku ludzkim, a PGE, jak inne duże koncerny, pamięta o społecznej odpowiedzialności biznesu. Jeżeli ma następować dekarbonizacja – ma być sprawiedliwa, jeżeli region czeka transformacja – nie można pominąć nikogo. Każda modernizacja niesie za sobą różne ryzyka. Tak dzieje się w przypadku woj. łódzkiego, gdzie działa Elektrownia Bełchatów.
Zgodnie z zapowiedziami PGE, operatora tej siłowni, do 2036 roku zostaną wyłączone wszystkie bloki węglowe Elektrowni Bełchatów. Będzie to się oczywiście działo stopniowo, rok po roku, ale już teraz koncern przygotowuje się do tego, by zapewnić regionowi i pracownikom bezpieczeństwo, nie tylko energetyczne. W pierwszym etapie transformacji regionu bełchatowskiego zamierza wydać blisko 5 mld zł na inwestycje m.in. w nisko- i zeroemisyjne źródła energii, magazyny itp.
– Zaplanowanie dat wyłączenia bloków energetycznych Elektrowni Bełchatów oraz zakończenia eksploatacji złóż węgla brunatnego Bełchatów i Szczerców, jak również odejście od planu eksploatacji złoża Złoczew mają fundamentalne znaczenie z punktu widzenia planowania przyszłości Kompleksu Energetycznego Bełchatów, jego pracowników oraz mieszkańców tego regionu – mówił w połowie tego roku prezes zarządu PGE Wojciech Dąbrowski.
W związku z zachodzącymi i przyszłymi zmianami PGE uruchomiła także Centrum Rozwoju Kompetencji w Bełchatowie dla osób, które kończą pracę w sektorze energetyki konwencjonalnej. Mogą tam rozwijać swoje kwalifikacje związane z energetyką, jednak z nastawieniem na odnawialne źródła energii. W CRK od września ruszyły szkolenia dla osób chcących rozwijać się w zawodzie programisty, spawalnika, automatyka czy polepszyć swoje kwalifikacje związane z OZE. Z roku na rok kursów i ofert będzie przybywać.
Zwłaszcza że problemów do rozwiązania nie zabraknie – postawienie na OZE wiąże się z mnóstwem nowych wyzwań, np. tych dotyczących składowania czy recyklingu zużytych paneli PV czy łopat turbin wiatrowych. W odpowiedzi na nadchodzące wyzwania jeszcze w tym roku PGE ogłosiła, że pod koniec 2022 roku wystartują prace Centrum Badań i Rozwoju Gospodarki Obiegu Zamkniętego, które powstanie w Bełchatowie. Ponownie na pierwszy plan wysuwają się nie tylko optymalizacja energetyki odnawialnej, ale też szeroko rozumiana społeczna odpowiedzialność. Bo centrum ma nie tylko znajdować rozwiązania, ale także tworzyć miejsca pracy.
– W pierwszym okresie działalność Centrum wygeneruje około 50 nowych miejsc pracy, a w perspektywie kilku lat będziemy mogli utworzyć nawet kilkaset miejsc pracy w regionie bełchatowskim – ocenił prezes PGE, ogłaszając tę inwestycję.