Prezydent żabojadów, wzorem przywódców radzieckich swego czasu, rozpoczął akcję wywierania presji na Irlandię w wiadomej sprawie. Pozostaje jeszcze oporny Klaus. No i stawiał się nieco nasz prezydencik. Do czasu.
Cwaniaczek Sarkozi postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Wezwał naszego na dywanik, obsztorcował go przy pomocy kilku słów (z których merde było najłagodniejsze), potem obiecał sznur koralików w postaci montażowni jakiś ichnich rzęchów i nakazał Kaczorowi poprawę w kwestii Lizbony, co ten natychmiast zadeklarował. Mało tego, Sarkozi wzorem innych cappo di tutii capi jako test na lojalność wyznaczył załatwienie Klausa – to nasz prezydencik ma go namawiać do akceptacji Lizbony!
Na koniec Sarkozik pozwolił pocałować się w rękę, choć nasz prezydencik zdaje się był gotów całować go nawet w cul (trzeba się było uczyć francuskiego, tyle, że komu się chce, skoro to zanikający język?) i zakończył wizytę.
A już po kilku minutach Sarkozik, mąż znanej modelki, (co przeszła przez łóżko wielu znanych szarpidrutów czy innych celebritis, a gdy trochu wypadła z obiegu załapała się na prezydenta Francji) był na paradzie.
(Parada jest organizowana jak zwykle w rocznicę bohaterskiego zdobycia niebronionego zresztą, najbardziej wówczas luksusowego więzienia we Francji, w którym większość spośród kilku więźniów stanowili fałszerze weksli, a dającą żabojadom złudzenie, że jeszcze coś w świecie znaczą).
Tymczasem prezydent Czech dzielnie broni się przed anschlussem. Nasz prezydencik ma do odegrania podobną rolę, jak Gomuła w 1968 roku wobec Czechosłowacji. Ciekawe, też, czy czescy uniofile wezwą na pomoc bratnie armie? Ja w każdym razie zamieniłbym dwu Kaczyńskich i dodał w promocji Gosiewskiego za jednego Klausa.
Co ciekawe, akurat Sarkoś ma dość niewielki mandat, by szantażować Irlandczyków, skoro jego poddani mają podobne zdanie o integracji w ramach eurosojuza. Wyrazili je wówczas, gdy pozwolono im nieopatrznie się wypowiedzieć w czasie referendum. Wówczas to obscurville, ku zgorszeniu różnych naszych i nie naszych frankofilów i uniofilów powiedział non czyli merde.
Ale kto by się tam przejmował jakimiś przypadkowym społeczeństwem francuskim czy innym?
Bush i neokonie w galopie
Zapowiadałem uprzednio, że będzie o innym prezydencie - Bushu i jego neokoniach. No to jest.
Żaden prezydent USA nie dostał takiego prezentu od losu. Oczywiście nie dajemy wiary oszołomom, że to Bush a raczej jego neokoserwatyści przygotowały coś na kształt Pearl Harbor, bo jak powszechnie wiadomo, osoby głoszące takie poglądy (o różnych spiskach, których jak wiadomo, nie ma) podlegają ekskomunice przez Organ Michnika. Poprzestaniemy wobec tego na konstatacji, że to jednak prezent od straszliwego lidera wszechświatowego terroryzmu Bin Ladena. Po tym jak jego ludzie rąbnęli w Nowy Jork i Pentagon, poparcie dla Busha i republikanów skoczyło do poziomu niespotykanego w historii. No i cały świat solidaryzował się z USA. Wszystko to udało się Bushowi i jego chłopakom spieprzyć, czego konsekwencją jest to, że kandydatem na prezydenta jest lewak Obama.
Po ataku Bush i neokonie (czyli de fakto trockiści skrzyżowani z syjonistami), popierani przez wszelkie oszołomstwo chrześcijańskie (nie przez katolików! - co polecam uwadze Tomaszowi Terlikowskiemu a także przypomnę stanowisko ówczesnego papieża) podjęli decyzję ataku na Irak. Właśnie niedawno minęła kolejna rocznica. Efekt?
Bye, bye USA, czyli wielkość i upadek Stanów Zjednoczonych
USA wchodzą właśnie schyłkowy okres swej potęgi. Przesłanki?
- Uwikłanie się USA w konflikt bez końca w Iraku, co powoduje, że kraj ten nie może interweniować w innych miejscach. Np. prawdziwą bazą terrorystów był i jest Afganistan i sytuacja tam się wręcz pogarsza ale teraz nie jest możliwa poważniejsza interwencja amerykanów w tym kraju.
- Irak, który za Husajna nie miał nic wspólnego z terroryzmem, dziś stanowi jego najpoważniejsze, obok Afganistanu, zaplecze.
Mało tego – hasła walki z Wielkim Szatanem, który okupuje kraj islamski powodują, że islamscy radykałowie zyskują coraz to nowych zwolenników.
Ba, okazało się, że można skutecznie z nimi w Iraku walczyć!
Od zaniechania walki z terroryzmem jest jeszcze coś znacznie gorszego – nieskuteczna walka z terroryzmem.
- Olbrzymie finansowe koszty wojny i okupacji, które przyczyniły się do inflacji w USA i są początkiem znacznie głębszego kryzysu gospodarki ich i światowej. Jedynie Chiny mogą się temu oprzeć. Ba, Chiny coraz bardziej finansowo uzależniają dzięki temu USA od siebie. Chiny, gdyby chciały już dziś mogłyby zrujnować USA!
- Upadek prestiżu USA w świecie – i to nie tylko, dlatego, że agresja nie spotkała się z poparciem ale stała się rzecz znacznie gorsza – USA odniosły jak nigdy pyrrusowe zwycięstwo czyli per saldo tą wojnę przegrały, co nie buduje prestiżu. Swoją drogą USA od II wojny światowej nie wygrały żadnej znaczącej wojny: Korea, Wietnam teraz Irak, oraz nieudane interwencje: Iran i Sudan.
Jedyna wygrana wojna, to zimna wojna wygrana przez Reagana! (piszę o tym niżej).
- Wojna w Iraku znacząco przyczyniła się do wzrostu cen ropy (a miało być odwrotnie) na którym zarabia np. Rosja, odbudowująca swoją potęgę a tracą USA (o nas nie mówiąc).
- Upadek znaczenia republikanów w kraju i to w kilka lat po tym, jak odnieśli znaczące zwycięstwo w wyborach, które dało asumpt do analiz nad ,,zwrotem w prawo ku konserwatywnym wartościom’’.
- Demokraci z Obamą na czele pogrążą USA w jeszcze większym kryzysie, nie tylko gospodarczym
Protegowany maoistów prezydentem USA
Do władzy idą demokraci a ich eksponentem jest lewak. Nie byłby to mój problem, gdyby nie to, że może on zostać prezydentem (ciągle jeszcze) najpotężniejszego kraju świata. Ten syn hippiski i uczeń lewackich maoistowskich ideologów z końca lat 60-tych robiących zadymy na uniwersytetach, mający także kontakty z osobnikami, którzy byli najprawdopodobniej agentami KGB ma szanse wygrać demokratyczne wybory w USA! Czepiano się Clintona, że lewus, że palił trawkę (choć się nie zaciągał, jak wiadomo) – ale on przy Obamie to człowiek o żelaznych, konserwatywnych zasadach i prawicowych poglądach.
Republikanie stracili nie tylko z powodu samej wojny, ale może przede wszystkim z powodu kłamstw. Amerykanie mogą wiele wybaczyć swoim przywódcom, ale nie to.
Tenże Clinton nie dlatego został potępiony, że z Lewiński robił to, czego z Hilarią nie robił od jakiś 25 lat (do czego należy podejść ze zrozumieniem) ale dlatego, że kłamał publicznie w tej sprawie!
A tymczasem dziś jest zupełnie jasne, że Bush i jego wesoła ekipa świadomie okłamywała opinię publiczną w kwestii owych strasznych broni czy wspierania terroryzmu. Ramsfeld (typowy neokoń, w młodości trockista) już na drugi dzień po ataku na Nowy Jork orzekł, że należy zaatakować Irak.
W ogóle co się dzieje z USA? Jak nie Bush sterowany przez byłych trockistów to Obama, uczeń byłych maoistów!
Bardziej z Rosją niż z USA!
Pewnie większości Polaków te kwestie niespecjalnie obchodzą. Ale my mamy swoje specyficzne relacje z USA. Tymczasem arogancja obecnej ekipy w sprawie choćby wiz, czy tarczy, niewywiązywanie się z offsetu, żałosne targi i obraźliwe propozycje w sprawie tarczy dały swój skutek.
Polacy, co wykazują badania ankietowe, najbardziej popierają budowanie dobrych relacji z UE, ale także z Rosją (!) a potem dopiero z USA!!!
Większość ankietowanych jest też przeciwna sławetnej tarczy.
Oto co stało się z proamerykańskością tak naturalną i zrozumiałą w naszym kraju jeszcze kilka lat temu.
Pisze te smutne refleksje facet, który od zawsze był amerykanofilem i którego większość przyjaciół mieszka od lat w USA.
Bush, burak pastewny.
Najwybitniejszy prezydent w historii USA pokonał Sowietów bez jednego wystrzału.
Chwała mu za to a fakt, że nie jest on w naszym kraju dostatecznie uhonorowany jest skandalem. I jak nie myśleć z sympatią o człowieku, który po zamachu wieziony na salę operacyjną, zdobył się na żart, zwracając się do lekarzy: - Panowie, mam nadzieję, że wszyscy jesteście republikanami :).
Albo historia opowiadana przez ojca dyrektora Kabaretu Pod Egidą. Jan Pietrzak został zaproszony do Białego Domu (niedługo po tym jak Jaruzel zaczął proces demokratyzacji, to znany przecież demokrata, poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego) gdzie opowiedział prezydentowi Reaganowi, znany żart: - Polacy są jak rzodkiewki, z wierzchu czerwoni a w środku biali. Na to Reagan natychmiast odpowiedział: - Niedługo lecę do Moskwy, powiem to tamtym burakom :).
Bush to przy Reaganie burak, choć nie czerwony. Pastewny.
Granica Polsko- Chińska
Rosja odbudowuje swoją potęgę, Chiny stają się supermocarstwem a USA tracą na znaczeniu. Pora szukać nowego poważnego sojusznika – ja optuję za Chinami. Jedzenie chińskie uwielbiam (jedząc i gotując), w dzieciństwie znałem kilka słów po chińsku (dziadek wychował się na Syberii wśród Chińczyków)
więc opowiadam się za realizacją hasła głoszonego jeszcze w latach siedemdziesiątych na studenckich imprezach:
NIECH ŻYJE POLSKO CHIŃSKA GRANICA POKOJU NA URALU!
I to by było na tyle. Idę na rower. Rower jest super. Znacznie fajniejszy niż polityka.
A za tydzień:
- Organ Michnika a sławetna walka z terroryzmem i strasznymi broniami w Iraku, czyli za co Dawid Warszawski bił się w pierś i czyją?
- Prezydent Kwachu a sławetna walka z terroryzmem itd., czyli jak Polska stała się światowym mocarstwem dzięki jego mądrości, albo też dlaczego dyżurni kwasożercy nie atakowali go i nie atakują za złamanie konstytucji
- jak miłośnicy pomarańczowej rewolucji nagle cudownie przejrzeli na oczy w kwestii odwiecznej przyjaźni miedzy naszymi narodami zadzierżgniętej na Majdanie Wolności
- i wreszcie coś miłego: na Węgrzech niedługo kolejny wyścig Formuły 1 z udziałem Roberta Kubicy!
Robert, ostatecznie nie musisz wygrać, nie musisz być nawet w pierwszej dziesiątce, możesz być nawet przedostatni, byle za tobą był Haifeld!
Wezwał naszego na dywanik, obsztorcował go przy pomocy kilku słów (z których merde było najłagodniejsze), potem obiecał sznur koralików w postaci montażowni jakiś ichnich rzęchów i nakazał Kaczorowi poprawę w kwestii Lizbony, co ten natychmiast zadeklarował. Mało tego, Sarkozi wzorem innych cappo di tutii capi jako test na lojalność wyznaczył załatwienie Klausa – to nasz prezydencik ma go namawiać do akceptacji Lizbony!
Na koniec Sarkozik pozwolił pocałować się w rękę, choć nasz prezydencik zdaje się był gotów całować go nawet w cul (trzeba się było uczyć francuskiego, tyle, że komu się chce, skoro to zanikający język?) i zakończył wizytę.
A już po kilku minutach Sarkozik, mąż znanej modelki, (co przeszła przez łóżko wielu znanych szarpidrutów czy innych celebritis, a gdy trochu wypadła z obiegu załapała się na prezydenta Francji) był na paradzie.
(Parada jest organizowana jak zwykle w rocznicę bohaterskiego zdobycia niebronionego zresztą, najbardziej wówczas luksusowego więzienia we Francji, w którym większość spośród kilku więźniów stanowili fałszerze weksli, a dającą żabojadom złudzenie, że jeszcze coś w świecie znaczą).
Tymczasem prezydent Czech dzielnie broni się przed anschlussem. Nasz prezydencik ma do odegrania podobną rolę, jak Gomuła w 1968 roku wobec Czechosłowacji. Ciekawe, też, czy czescy uniofile wezwą na pomoc bratnie armie? Ja w każdym razie zamieniłbym dwu Kaczyńskich i dodał w promocji Gosiewskiego za jednego Klausa.
Co ciekawe, akurat Sarkoś ma dość niewielki mandat, by szantażować Irlandczyków, skoro jego poddani mają podobne zdanie o integracji w ramach eurosojuza. Wyrazili je wówczas, gdy pozwolono im nieopatrznie się wypowiedzieć w czasie referendum. Wówczas to obscurville, ku zgorszeniu różnych naszych i nie naszych frankofilów i uniofilów powiedział non czyli merde.
Ale kto by się tam przejmował jakimiś przypadkowym społeczeństwem francuskim czy innym?
Bush i neokonie w galopie
Zapowiadałem uprzednio, że będzie o innym prezydencie - Bushu i jego neokoniach. No to jest.
Żaden prezydent USA nie dostał takiego prezentu od losu. Oczywiście nie dajemy wiary oszołomom, że to Bush a raczej jego neokoserwatyści przygotowały coś na kształt Pearl Harbor, bo jak powszechnie wiadomo, osoby głoszące takie poglądy (o różnych spiskach, których jak wiadomo, nie ma) podlegają ekskomunice przez Organ Michnika. Poprzestaniemy wobec tego na konstatacji, że to jednak prezent od straszliwego lidera wszechświatowego terroryzmu Bin Ladena. Po tym jak jego ludzie rąbnęli w Nowy Jork i Pentagon, poparcie dla Busha i republikanów skoczyło do poziomu niespotykanego w historii. No i cały świat solidaryzował się z USA. Wszystko to udało się Bushowi i jego chłopakom spieprzyć, czego konsekwencją jest to, że kandydatem na prezydenta jest lewak Obama.
Po ataku Bush i neokonie (czyli de fakto trockiści skrzyżowani z syjonistami), popierani przez wszelkie oszołomstwo chrześcijańskie (nie przez katolików! - co polecam uwadze Tomaszowi Terlikowskiemu a także przypomnę stanowisko ówczesnego papieża) podjęli decyzję ataku na Irak. Właśnie niedawno minęła kolejna rocznica. Efekt?
Bye, bye USA, czyli wielkość i upadek Stanów Zjednoczonych
USA wchodzą właśnie schyłkowy okres swej potęgi. Przesłanki?
- Uwikłanie się USA w konflikt bez końca w Iraku, co powoduje, że kraj ten nie może interweniować w innych miejscach. Np. prawdziwą bazą terrorystów był i jest Afganistan i sytuacja tam się wręcz pogarsza ale teraz nie jest możliwa poważniejsza interwencja amerykanów w tym kraju.
- Irak, który za Husajna nie miał nic wspólnego z terroryzmem, dziś stanowi jego najpoważniejsze, obok Afganistanu, zaplecze.
Mało tego – hasła walki z Wielkim Szatanem, który okupuje kraj islamski powodują, że islamscy radykałowie zyskują coraz to nowych zwolenników.
Ba, okazało się, że można skutecznie z nimi w Iraku walczyć!
Od zaniechania walki z terroryzmem jest jeszcze coś znacznie gorszego – nieskuteczna walka z terroryzmem.
- Olbrzymie finansowe koszty wojny i okupacji, które przyczyniły się do inflacji w USA i są początkiem znacznie głębszego kryzysu gospodarki ich i światowej. Jedynie Chiny mogą się temu oprzeć. Ba, Chiny coraz bardziej finansowo uzależniają dzięki temu USA od siebie. Chiny, gdyby chciały już dziś mogłyby zrujnować USA!
- Upadek prestiżu USA w świecie – i to nie tylko, dlatego, że agresja nie spotkała się z poparciem ale stała się rzecz znacznie gorsza – USA odniosły jak nigdy pyrrusowe zwycięstwo czyli per saldo tą wojnę przegrały, co nie buduje prestiżu. Swoją drogą USA od II wojny światowej nie wygrały żadnej znaczącej wojny: Korea, Wietnam teraz Irak, oraz nieudane interwencje: Iran i Sudan.
Jedyna wygrana wojna, to zimna wojna wygrana przez Reagana! (piszę o tym niżej).
- Wojna w Iraku znacząco przyczyniła się do wzrostu cen ropy (a miało być odwrotnie) na którym zarabia np. Rosja, odbudowująca swoją potęgę a tracą USA (o nas nie mówiąc).
- Upadek znaczenia republikanów w kraju i to w kilka lat po tym, jak odnieśli znaczące zwycięstwo w wyborach, które dało asumpt do analiz nad ,,zwrotem w prawo ku konserwatywnym wartościom’’.
- Demokraci z Obamą na czele pogrążą USA w jeszcze większym kryzysie, nie tylko gospodarczym
Protegowany maoistów prezydentem USA
Do władzy idą demokraci a ich eksponentem jest lewak. Nie byłby to mój problem, gdyby nie to, że może on zostać prezydentem (ciągle jeszcze) najpotężniejszego kraju świata. Ten syn hippiski i uczeń lewackich maoistowskich ideologów z końca lat 60-tych robiących zadymy na uniwersytetach, mający także kontakty z osobnikami, którzy byli najprawdopodobniej agentami KGB ma szanse wygrać demokratyczne wybory w USA! Czepiano się Clintona, że lewus, że palił trawkę (choć się nie zaciągał, jak wiadomo) – ale on przy Obamie to człowiek o żelaznych, konserwatywnych zasadach i prawicowych poglądach.
Republikanie stracili nie tylko z powodu samej wojny, ale może przede wszystkim z powodu kłamstw. Amerykanie mogą wiele wybaczyć swoim przywódcom, ale nie to.
Tenże Clinton nie dlatego został potępiony, że z Lewiński robił to, czego z Hilarią nie robił od jakiś 25 lat (do czego należy podejść ze zrozumieniem) ale dlatego, że kłamał publicznie w tej sprawie!
A tymczasem dziś jest zupełnie jasne, że Bush i jego wesoła ekipa świadomie okłamywała opinię publiczną w kwestii owych strasznych broni czy wspierania terroryzmu. Ramsfeld (typowy neokoń, w młodości trockista) już na drugi dzień po ataku na Nowy Jork orzekł, że należy zaatakować Irak.
W ogóle co się dzieje z USA? Jak nie Bush sterowany przez byłych trockistów to Obama, uczeń byłych maoistów!
Bardziej z Rosją niż z USA!
Pewnie większości Polaków te kwestie niespecjalnie obchodzą. Ale my mamy swoje specyficzne relacje z USA. Tymczasem arogancja obecnej ekipy w sprawie choćby wiz, czy tarczy, niewywiązywanie się z offsetu, żałosne targi i obraźliwe propozycje w sprawie tarczy dały swój skutek.
Polacy, co wykazują badania ankietowe, najbardziej popierają budowanie dobrych relacji z UE, ale także z Rosją (!) a potem dopiero z USA!!!
Większość ankietowanych jest też przeciwna sławetnej tarczy.
Oto co stało się z proamerykańskością tak naturalną i zrozumiałą w naszym kraju jeszcze kilka lat temu.
Pisze te smutne refleksje facet, który od zawsze był amerykanofilem i którego większość przyjaciół mieszka od lat w USA.
Bush, burak pastewny.
Najwybitniejszy prezydent w historii USA pokonał Sowietów bez jednego wystrzału.
Chwała mu za to a fakt, że nie jest on w naszym kraju dostatecznie uhonorowany jest skandalem. I jak nie myśleć z sympatią o człowieku, który po zamachu wieziony na salę operacyjną, zdobył się na żart, zwracając się do lekarzy: - Panowie, mam nadzieję, że wszyscy jesteście republikanami :).
Albo historia opowiadana przez ojca dyrektora Kabaretu Pod Egidą. Jan Pietrzak został zaproszony do Białego Domu (niedługo po tym jak Jaruzel zaczął proces demokratyzacji, to znany przecież demokrata, poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego) gdzie opowiedział prezydentowi Reaganowi, znany żart: - Polacy są jak rzodkiewki, z wierzchu czerwoni a w środku biali. Na to Reagan natychmiast odpowiedział: - Niedługo lecę do Moskwy, powiem to tamtym burakom :).
Bush to przy Reaganie burak, choć nie czerwony. Pastewny.
Granica Polsko- Chińska
Rosja odbudowuje swoją potęgę, Chiny stają się supermocarstwem a USA tracą na znaczeniu. Pora szukać nowego poważnego sojusznika – ja optuję za Chinami. Jedzenie chińskie uwielbiam (jedząc i gotując), w dzieciństwie znałem kilka słów po chińsku (dziadek wychował się na Syberii wśród Chińczyków)
więc opowiadam się za realizacją hasła głoszonego jeszcze w latach siedemdziesiątych na studenckich imprezach:
NIECH ŻYJE POLSKO CHIŃSKA GRANICA POKOJU NA URALU!
I to by było na tyle. Idę na rower. Rower jest super. Znacznie fajniejszy niż polityka.
A za tydzień:
- Organ Michnika a sławetna walka z terroryzmem i strasznymi broniami w Iraku, czyli za co Dawid Warszawski bił się w pierś i czyją?
- Prezydent Kwachu a sławetna walka z terroryzmem itd., czyli jak Polska stała się światowym mocarstwem dzięki jego mądrości, albo też dlaczego dyżurni kwasożercy nie atakowali go i nie atakują za złamanie konstytucji
- jak miłośnicy pomarańczowej rewolucji nagle cudownie przejrzeli na oczy w kwestii odwiecznej przyjaźni miedzy naszymi narodami zadzierżgniętej na Majdanie Wolności
- i wreszcie coś miłego: na Węgrzech niedługo kolejny wyścig Formuły 1 z udziałem Roberta Kubicy!
Robert, ostatecznie nie musisz wygrać, nie musisz być nawet w pierwszej dziesiątce, możesz być nawet przedostatni, byle za tobą był Haifeld!