Wraz z nadejściem pierwszego dnia wiosny premier uzmysłowił sobie, że czas płynie nieubłaganie, a prezydencja naszego kraju w UE zbliża się wielkimi krokami. W zamyśle szefa rządu prezydencja miała być szansą na wypromowanie naszego kraju, jako miejsca otwartego na świat, dającego szansę ludziom młodym, nowoczesnego, nie bojącego się wyzwań. Do wizji tej premierowi nie pasował jednak symbol polskiej prezydencji: bączek. Jak kreować się na państwo nowoczesne promując się jednocześnie dziecinną, drewnianą zabawką, jaką na wsiach bawiły się dzieci jeszcze za czasów Piasta Kołodzieja?
W tej drażliwej sprawie premier zwołał specjalne posiedzenie rządu.
- Kto puścił tego bączka? – zaczął podniesionym głosem i powiódł po sali groźnym spojrzeniem, które może nie robiło na ministrach już takiego wrażenia jak kiedyś, ale mimo to wszyscy spuścili wzrok i wpatrywali się w czubki swoich butów.
- No, kto nas w to wkręcił? – spytał jeszcze głośniej premier. – Nie ma odważnych?
Przez salę przeszedł szmer. Koledzy ministrowie siedzący obok ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza poszturchiwali go i nerwowo szeptali mu coś na ucho. Po chwili minister wstał.
- To ja – odpowiedział drżącym głosem.
- Co ja? Śmiało panie ministrze – głos premiera był o kilka tonów wyższy.
- Ja wymyśliłem tego bączka. Pomyślałem, że to taka miła pamiątka…
- Ale co ten bączek ma symbolizować? Że nasz rząd kręci się w kółko? A może, że zbija bąki? Tak?
- Nie! – zaprzeczył energicznie minister. – Chodziło o to, że dzięki energii pana premiera nasz kraj trzyma się nieźle w pionie.
- Tere fere – premier nie dawał się obłaskawić. – Mam poufną informację, że PiS szykuje spot, w którym pokażą jak mocno się chwiejemy. A jeśli zinterpretują tego bączka w ten sposób, że za jego pomocą symbolizujemy wkręcanie wszystkich przy pomocy pijarowskich sztuczek? Albo, że coś kręcimy w kwestii długu publicznego, a na koniec chcemy wszystkim wykręcić niezły numer? – pytał premier. - A może pan minister chce, by opozycja szydziła, że każdy może nami zakręcić? Na przykład Merkel albo Putin z Miedwiediewem? O to chodziło?
- No niekoniecznie – można to zinterpretować na przykład w ten sposób, że udało się nam na wykręcić od bombardowania Libii – wtrącił się minister Radosław Sikorski.
- Kiedy to właśnie Niemcy i Rosja dystansują się od akcji przeciwko Kadafiemu – zauważył minister obrony narodowej.
Na sali zapadła złowroga cisza.
- A oprócz tego bączka, to na dodatek stadion narodowy w Warszawie ma wyglądać jak koszyk!
- Jak to jak koszyk? – zdziwili się chóralnie ministrowie.
- Nie dość, że ma kształt koszyka to jeszcze będzie dookoła opleciony! Całkiem jak koszyk, w jakim nosiło się jaja na targ.
- Ale może to będzie koszyk wielkanocny? – wyraziła nadzieję minister Hall.
- Jeszcze by brakowało, żeby wyglądał jak wielkanocny – premiera zirytowała uwaga minister. - Ludzie i tak będą złośliwie komentować, że koszyk owszem jest, ale nie ma co do niego włożyć, bo taka drożyzna. A wracając do bączka – może znajdziecie wreszcie inny symbol.
- No to może… – odezwał się min. ds. europejskich. – Wiem! Konik!
- Konik? – zdziwili się wszyscy.
- No taki na biegunach, taki co się buja… - minister chciał kontynuować, ale widząc groźne spojrzenie premiera – zamilkł.
- Osioł! – zirytował się premier.
- Brawo! Osioł symbolem naszej prezydencji! Świetny pomysł! – zawołali chórem ministrowie.
- Kto puścił tego bączka? – zaczął podniesionym głosem i powiódł po sali groźnym spojrzeniem, które może nie robiło na ministrach już takiego wrażenia jak kiedyś, ale mimo to wszyscy spuścili wzrok i wpatrywali się w czubki swoich butów.
- No, kto nas w to wkręcił? – spytał jeszcze głośniej premier. – Nie ma odważnych?
Przez salę przeszedł szmer. Koledzy ministrowie siedzący obok ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza poszturchiwali go i nerwowo szeptali mu coś na ucho. Po chwili minister wstał.
- To ja – odpowiedział drżącym głosem.
- Co ja? Śmiało panie ministrze – głos premiera był o kilka tonów wyższy.
- Ja wymyśliłem tego bączka. Pomyślałem, że to taka miła pamiątka…
- Ale co ten bączek ma symbolizować? Że nasz rząd kręci się w kółko? A może, że zbija bąki? Tak?
- Nie! – zaprzeczył energicznie minister. – Chodziło o to, że dzięki energii pana premiera nasz kraj trzyma się nieźle w pionie.
- Tere fere – premier nie dawał się obłaskawić. – Mam poufną informację, że PiS szykuje spot, w którym pokażą jak mocno się chwiejemy. A jeśli zinterpretują tego bączka w ten sposób, że za jego pomocą symbolizujemy wkręcanie wszystkich przy pomocy pijarowskich sztuczek? Albo, że coś kręcimy w kwestii długu publicznego, a na koniec chcemy wszystkim wykręcić niezły numer? – pytał premier. - A może pan minister chce, by opozycja szydziła, że każdy może nami zakręcić? Na przykład Merkel albo Putin z Miedwiediewem? O to chodziło?
- No niekoniecznie – można to zinterpretować na przykład w ten sposób, że udało się nam na wykręcić od bombardowania Libii – wtrącił się minister Radosław Sikorski.
- Kiedy to właśnie Niemcy i Rosja dystansują się od akcji przeciwko Kadafiemu – zauważył minister obrony narodowej.
Na sali zapadła złowroga cisza.
- A oprócz tego bączka, to na dodatek stadion narodowy w Warszawie ma wyglądać jak koszyk!
- Jak to jak koszyk? – zdziwili się chóralnie ministrowie.
- Nie dość, że ma kształt koszyka to jeszcze będzie dookoła opleciony! Całkiem jak koszyk, w jakim nosiło się jaja na targ.
- Ale może to będzie koszyk wielkanocny? – wyraziła nadzieję minister Hall.
- Jeszcze by brakowało, żeby wyglądał jak wielkanocny – premiera zirytowała uwaga minister. - Ludzie i tak będą złośliwie komentować, że koszyk owszem jest, ale nie ma co do niego włożyć, bo taka drożyzna. A wracając do bączka – może znajdziecie wreszcie inny symbol.
- No to może… – odezwał się min. ds. europejskich. – Wiem! Konik!
- Konik? – zdziwili się wszyscy.
- No taki na biegunach, taki co się buja… - minister chciał kontynuować, ale widząc groźne spojrzenie premiera – zamilkł.
- Osioł! – zirytował się premier.
- Brawo! Osioł symbolem naszej prezydencji! Świetny pomysł! – zawołali chórem ministrowie.