Adam Lipiński, po raz kolejny namaszczony przez samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego na numer dwa w partii, zwołał poufną naradę pod nieobecność pryncypała. Marsowa mina Numeru Dwa nie wróżyła nic dobrego.
- Jak miało być? Jak ustalaliśmy? Na tym etapie prezes miał być znów miły, nie jątrzyć…
- Znaczy się tak jak za Kluzik… - Beata Kempa ugryzła się w język.
Lipiński udał, że nie dosłyszał nazwiska byłej szefowej sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Wiedział jednak, że w partii coraz powszechniejsza jest opinia, iż obecnie prezes Kaczyński, z inicjatywy Lipińskiego realizuje styl kampanii, zaproponowany swego czasu przez Kluzik-Rostkowską (w czasach gdy jeszcze nie spotykała się z Palikotem). Lipiński nie lubił jednak porównań do Kluzik-Rostkowskiej – pamiętał bowiem doskonale jak skończyła się jej kariera w PiS. Na samą myśl o końcu kariery w PiS Numerowi Dwa przechodziły ciarki po plecach. Wiedział bowiem, że poza PiS nie ma życia.
- I co? – spytał lodowato Numer Dwa.
- A co? – Marek Kuchciński najwyraźniej nie zrozumiał kontekstu.
- No jak to co?!? Jest afera z tymi całymi Ślązakami! Kto podsunął panu prezesowi tę nieszczęsną kwestię? Że Ślązak to Niemiec, a Niemiec to hitlerowiec a hitlerowiec to…
- No aż tak to nie brzmiało – próbował ratować sytuację Joachim Brudziński.
- No może nie aż tak, ale afera jest! – nie dawał się zbić z tropu Numer Dwa. – Więc kto?
- Nie ja –Mariusz Błaszczak zareagował błyskawicznie.
Po Błaszczaku zaczęli zaprzeczać inni. Szybko okazało się, że nikt z obecnych nie przyznawał się do zainspirowania prezesa.
- Sprawdzę to – ostrzegł Numer Dwa. – W każdym razie niedobrze się stało. Teraz ten cały spis może wykazać, że Ślązaków jest z pięć milionów! – zauważył.
- Jak to? - zdziwili się zebrani.
- Już są głosy różnych takich, co to gotowi są zadeklarować narodowość śląską na złość naszemu kochanemu prezesowi. A jak wiadomo na obecnym etapie jeszcze nie całe społeczeństwo darzy zaufaniem przewodniczącego. Więc może się tych Ślązaków trochę uzbierać – westchnął Lipiński.
- Wiadomo – są pod wpływem mediów kierowanych przez salon – przypomniał oczywistą oczywistość Mariusz Błaszczak.
- Znaczy się, teraz może się na przykład okazać, że w samej Warszawie mieszka z pół miliona Ślązaków! – z przerażeniem zauważyła Beata Szydło.
- Ba, nawet na Podlasiu też mogą pojawić się Ślązacy! - Beata Kempa również poczuła się zaniepokojona.
- Na Podlasiu? – zdziwili się pozostali.
- No tak, tyle, że prawosławni i „śledzikujący” – nie traciła rezonu Kempa. - Tak śmiesznie zaciągający – dodała widząc niepewne miny kolegów.
- A, rozumim, to podobnie tak jak u mnie w Priemyślu – ucieszył się Kuchciński. – Ale u mnie nijakich Ślązaków nie będzie, nie dopuścim – zapewnił.
- Tyle, że u ciebie zdaje się Ukraińcy są. – zauważył Brudziński.
- Ta joj, ta też niedopuścim – odpowiedział niezrażony Kuchciński.
Nagle Beata Kempa pobladła.
- Ale zaraz, czy to znaczy, że i Warszawę, i Podlasie trzeba będzie przyłączyć do Śląska? – spytała dramatycznie.
- A potem do Niemiec? – dolał oliwy do ognia Błaszczak.
- W każdym razie jak ja dorwę tego, ko tą kwestię podsunął prezesowi! – Numer Dwa był wyraźnie poirytowany. - A jak się jeszcze Chiny wmieszają… - dodał.
- Chiny? Jak to? – zdziwili się zebrani.
- No tak. Jak wiecie, nasi młodzi działacze, choćby tu w Warszawie, chętnie podnoszą kwestię Wolnego Tybetu. Była nawet awantura o nazwanie ronda w ten sposób. Na szczęście się nie udało, bo się Platforma nie zgodziła – przypomniał Lipiński.
- Jak to na szczęście? – zdziwili się wszyscy.
- No tak, wyobraźmy sobie, teraz, że Chiny w ramach rewanżu zaczęły by popierać Wolny Śląsk. Mało to mamy kłopotów? – spytał retorycznie Numer Dwa.
- Znaczy się tak jak za Kluzik… - Beata Kempa ugryzła się w język.
Lipiński udał, że nie dosłyszał nazwiska byłej szefowej sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Wiedział jednak, że w partii coraz powszechniejsza jest opinia, iż obecnie prezes Kaczyński, z inicjatywy Lipińskiego realizuje styl kampanii, zaproponowany swego czasu przez Kluzik-Rostkowską (w czasach gdy jeszcze nie spotykała się z Palikotem). Lipiński nie lubił jednak porównań do Kluzik-Rostkowskiej – pamiętał bowiem doskonale jak skończyła się jej kariera w PiS. Na samą myśl o końcu kariery w PiS Numerowi Dwa przechodziły ciarki po plecach. Wiedział bowiem, że poza PiS nie ma życia.
- I co? – spytał lodowato Numer Dwa.
- A co? – Marek Kuchciński najwyraźniej nie zrozumiał kontekstu.
- No jak to co?!? Jest afera z tymi całymi Ślązakami! Kto podsunął panu prezesowi tę nieszczęsną kwestię? Że Ślązak to Niemiec, a Niemiec to hitlerowiec a hitlerowiec to…
- No aż tak to nie brzmiało – próbował ratować sytuację Joachim Brudziński.
- No może nie aż tak, ale afera jest! – nie dawał się zbić z tropu Numer Dwa. – Więc kto?
- Nie ja –Mariusz Błaszczak zareagował błyskawicznie.
Po Błaszczaku zaczęli zaprzeczać inni. Szybko okazało się, że nikt z obecnych nie przyznawał się do zainspirowania prezesa.
- Sprawdzę to – ostrzegł Numer Dwa. – W każdym razie niedobrze się stało. Teraz ten cały spis może wykazać, że Ślązaków jest z pięć milionów! – zauważył.
- Jak to? - zdziwili się zebrani.
- Już są głosy różnych takich, co to gotowi są zadeklarować narodowość śląską na złość naszemu kochanemu prezesowi. A jak wiadomo na obecnym etapie jeszcze nie całe społeczeństwo darzy zaufaniem przewodniczącego. Więc może się tych Ślązaków trochę uzbierać – westchnął Lipiński.
- Wiadomo – są pod wpływem mediów kierowanych przez salon – przypomniał oczywistą oczywistość Mariusz Błaszczak.
- Znaczy się, teraz może się na przykład okazać, że w samej Warszawie mieszka z pół miliona Ślązaków! – z przerażeniem zauważyła Beata Szydło.
- Ba, nawet na Podlasiu też mogą pojawić się Ślązacy! - Beata Kempa również poczuła się zaniepokojona.
- Na Podlasiu? – zdziwili się pozostali.
- No tak, tyle, że prawosławni i „śledzikujący” – nie traciła rezonu Kempa. - Tak śmiesznie zaciągający – dodała widząc niepewne miny kolegów.
- A, rozumim, to podobnie tak jak u mnie w Priemyślu – ucieszył się Kuchciński. – Ale u mnie nijakich Ślązaków nie będzie, nie dopuścim – zapewnił.
- Tyle, że u ciebie zdaje się Ukraińcy są. – zauważył Brudziński.
- Ta joj, ta też niedopuścim – odpowiedział niezrażony Kuchciński.
Nagle Beata Kempa pobladła.
- Ale zaraz, czy to znaczy, że i Warszawę, i Podlasie trzeba będzie przyłączyć do Śląska? – spytała dramatycznie.
- A potem do Niemiec? – dolał oliwy do ognia Błaszczak.
- W każdym razie jak ja dorwę tego, ko tą kwestię podsunął prezesowi! – Numer Dwa był wyraźnie poirytowany. - A jak się jeszcze Chiny wmieszają… - dodał.
- Chiny? Jak to? – zdziwili się zebrani.
- No tak. Jak wiecie, nasi młodzi działacze, choćby tu w Warszawie, chętnie podnoszą kwestię Wolnego Tybetu. Była nawet awantura o nazwanie ronda w ten sposób. Na szczęście się nie udało, bo się Platforma nie zgodziła – przypomniał Lipiński.
- Jak to na szczęście? – zdziwili się wszyscy.
- No tak, wyobraźmy sobie, teraz, że Chiny w ramach rewanżu zaczęły by popierać Wolny Śląsk. Mało to mamy kłopotów? – spytał retorycznie Numer Dwa.