Marcin Meller zabrał głos w sprawie inscenizacji egzekucji Kazimierza Łyszczyńskiego, szlachcica, żołnierza i filozofa, któremu ucięto głowę 30 marca 1689 r. w Warszawie. Łyszczyńskiego stracono, bo był ateistą. Od kilku lat ludzie, którym zależy na świeckim państwie, urządzają na Rynku Starego Miasta w Warszawie rekonstrukcję tego wydarzenia.
Marcina Mellera to właśnie zniesmaczyło, gdyż jego zdaniem to prymitywny happening, niegodny "prawdziwych" ateistów, do których naturalnie on się zalicza. Personalnie Meller zaatakował przy okazji prof. Jana Hartmana, zarzucając mu, że biorąc udział w tej rekonstrukcji ośmiesza idee ateizmu.
Pierwszy szok (zupełnie nieuzasadniony) - Meller jest ateistą! Gdyby nie jego artykuł nigdy, przenigdy bym go o to nie podejrzewał. Były działacz katolickiego NZS-u atesistą? A tu proszę - kolejny kolega ateista wyszedł z szafy! Zacne to i odważne przyznać się do ateizmu w kraju ogarniętym religijnym amokiem. Cieszę się, że red. Meller zdobył się na odwagę i odkrył przed światem tę skrzętnie dotąd ukrywaną prawdę.
Szok dugi (po przemyśleniu) - Meller był ateistą od dawna, tylko nigdy o tym nie mówił, za to jak się dobrze zastanowić, to ateizm podstępnie i rozmyślnie w Polakach zaszczepiał. Bo czyż wydawanie przez 9 lat pisma z obnażonymi paniami nie jest wyrazem walki z czysto katolickim, kołtuńskim przekonaniem, iż golizna jest wytworem diabła? Czyż w grzesznych naszych ciałach, szczególnie gołych, nie czai się podstępnie Zły, by sprowadzać nas na manowce? Z tymi katolickimi przesądami walczył latami Meller i przyznać trzeba, że była to walka wyrafinowana intelektualnie jak sterczący sutek i głęboka jak... spojrzenie jego modelek. Meller wydając Playboya tak naprawdę nie zajmował się żadną erotyką, czy pornografią, tylko krzewił ateizm.
Wnioski - Meller ma absolutnie rację, w happeningu Hartmana nie było krzty finezji. Dlatego za rok, 30 marca, biorący udział w rekonstrukcji muszą wystąpić na golasa. Wówczas wysublimowany i delikatny ateizm Mellera będzie, mam nadzieję, ukontentowan.
Pierwszy szok (zupełnie nieuzasadniony) - Meller jest ateistą! Gdyby nie jego artykuł nigdy, przenigdy bym go o to nie podejrzewał. Były działacz katolickiego NZS-u atesistą? A tu proszę - kolejny kolega ateista wyszedł z szafy! Zacne to i odważne przyznać się do ateizmu w kraju ogarniętym religijnym amokiem. Cieszę się, że red. Meller zdobył się na odwagę i odkrył przed światem tę skrzętnie dotąd ukrywaną prawdę.
Szok dugi (po przemyśleniu) - Meller był ateistą od dawna, tylko nigdy o tym nie mówił, za to jak się dobrze zastanowić, to ateizm podstępnie i rozmyślnie w Polakach zaszczepiał. Bo czyż wydawanie przez 9 lat pisma z obnażonymi paniami nie jest wyrazem walki z czysto katolickim, kołtuńskim przekonaniem, iż golizna jest wytworem diabła? Czyż w grzesznych naszych ciałach, szczególnie gołych, nie czai się podstępnie Zły, by sprowadzać nas na manowce? Z tymi katolickimi przesądami walczył latami Meller i przyznać trzeba, że była to walka wyrafinowana intelektualnie jak sterczący sutek i głęboka jak... spojrzenie jego modelek. Meller wydając Playboya tak naprawdę nie zajmował się żadną erotyką, czy pornografią, tylko krzewił ateizm.
Wnioski - Meller ma absolutnie rację, w happeningu Hartmana nie było krzty finezji. Dlatego za rok, 30 marca, biorący udział w rekonstrukcji muszą wystąpić na golasa. Wówczas wysublimowany i delikatny ateizm Mellera będzie, mam nadzieję, ukontentowan.