Paweł Piskorski ujawnił, że CDU finansowała KLD. Partię, z której wywodzą się najważniejsi politycy dzierżący władzę w Polsce, a także ludzie będący już poza polityką ale równie ważni, a może nawet ważniejsi. Ten fakt słusznie zelektryzował media - finansowanie partii politycznych z zagranicznych pieniędzy było przestępstwem i pachnie bardzo brzydko. Zalatuje co najmniej tak samo niemiło jak moskiewska pożyczka i dolary w kartonach od CIA.
Premier Tusk zamiast sprawę wyjaśnić, choćby w trybie sądowym, udaje że nic się nie stało. "Wprost" pisze, że brał pieniądze od Niemców, a on nic! Gdy Jerzy Urban w "NIE", w ramach prima a prilisu wydrukował zmyślone i śmieszne dialogi premiera rzekomo podsłuchane podczas piłkarskiego meczu, Tusk natychmiast pozwał go i zażądał przeprosin. Gdy padają poważne zarzuty, gdy wiarygodność premiera jest podważona, jedyną reakcją jest atak otoczenia Tuska i przyjaznych mu mediów na Piskorskiego. Czy dlatego, że gdy brakuje argumentów, pozostaje tylko atak? Słyszymy, że Piskorski jest skompromitowany, ma za uszami, ciążą na nim, jest w cieniu podejrzeń, był uwikłany etc. Machina ponownego obsrywania Piskorskiego ruszyła. Czy znów będzie skuteczna?
Ironia losu - nie przypuszczałem, że będę kiedykolwiek bronił Pawła Piskorskiego. Na przełomie lat 80. i 90. byliśmy zajadłymi przeciwnikami - on w NZS, a ja w ZSP na Uniwerku. Dziś staje po jego stronie, bo jesteśmy w jednej koalicji, to oczywiste. Ale staje też po stronie Pawła Piskorskiego, bo wiem jak zabójcza i bezwzględna może być machina "sprawiedliwości" państwa użyta na polityczne zlecenie do niszczenia konkretnej osoby. Wiele artykułów (jeszcze jako dziennikarz "NIE") poświęciłem ofiarom takich manipulacji. Piskorski nie jest pewnie kryształem, ale czy to normalne, że wobec niego wytoczono około 60 różnej rangi postępowań? Dla mnie jest oczywiste, że większość z tego co się wokół niego działo to polityczna dintojra dawnych kamratów, którzy postanowili zaszczuć/zniszczyć/zgnoić odszczepieńca. Podobna zemsta dotyka Piotra Guziała, który ośmielił się wygrać z PO wybory na warszawskim Ursynowie. I wielu innych mniej znanych, którzy nie są wystarczająco pokorni wobec wszechwładnej Platformy. Podobnych metod używał też PiS w walce z prof. Janem Widackim, którego usiłowano wplątać w grupę przestępczą, czy z Mieczysławem Wachowskim (tym od Wałęsy), którego oskarżono nawet o przemyt narkotyków (sic!).
Gdyby Piskorski był Kowalskim, dawno już strzeliłby sobie w łeb albo w najlepszym razie uciekł za granicę. Tymczasem on się nie poddał, walczy i wygrywa!
W latach 2005 - 2009 Paweł Piskorski było obiektem całego szeregu postępowań sprawdzających służb, prokuratury, urzędów skarbowych. Dotyczyło to zarówno spraw prywatnych takich jak jego dochody, majątek, prowadzone transakcje itp., jak i spraw dotyczących działalności publicznej min. inwestycji i decyzji w Warszawie.
Po niezwykle skrupulatnych i głębokich sprawdzeniach w żadnej z tych spraw nie znaleziono nieprawidłowości i we wszystkich wątkach postępowania zakończono umorzeniami.
Jedyną sprawą, którą zakwestionowała wspólnie prokuratura i Urząd Kontroli Skarbowej była prywatna umowa zawarta w 1997 roku przez Piskorskiego z antykwariuszem dotycząca sprzedaży przedmiotów zabytkowych. Na podstawie tych samych dowodów prokuratura postawiła w styczniu 2010 zarzut posłużenia się fałszywą umową, a UKS nałożył domiar od zakwestionowanego dochodu.
W latach następnych Paweł Piskorski zaskarżył decyzje skarbowe do sądu i wygrał w tej sprawie wszystkie sprawy przed WSA, NSA i ponownie WSA. Sądy jednoznacznie stwierdziły, że nie ma żadnej podstawy do zakwestionowania umowy z 1997.
Ostatnim organem, który w sprawie tej umowy musi jeszcze podjąć decyzję jest Sąd Rejonowy. Mimo upływu czterech lat od postawienia zarzutów i wielokrotnych próśb i wniosków do sądu ze strony Pawła Piskorskiego o jak najszybsze rozpatrzenie i zakończenie sprawy pierwsza rozprawa odbyła się dopiero w grudniu 2013 r. Sąd niedawno zapowiedział bardzo szybkie rozpatrzenie sprawy. Czekamy zatem na ostatni wyrok w sprawie Piskorskiego. Jaki by nie był, nie zmieni on tego, że Piskorski w latach 90. brał udział w formowaniu współczesnego politycznego Olimpu i ma wiedzę nie tylko kronikarza ale i czynnego uczestnika wydarzeń.
Ironia losu - nie przypuszczałem, że będę kiedykolwiek bronił Pawła Piskorskiego. Na przełomie lat 80. i 90. byliśmy zajadłymi przeciwnikami - on w NZS, a ja w ZSP na Uniwerku. Dziś staje po jego stronie, bo jesteśmy w jednej koalicji, to oczywiste. Ale staje też po stronie Pawła Piskorskiego, bo wiem jak zabójcza i bezwzględna może być machina "sprawiedliwości" państwa użyta na polityczne zlecenie do niszczenia konkretnej osoby. Wiele artykułów (jeszcze jako dziennikarz "NIE") poświęciłem ofiarom takich manipulacji. Piskorski nie jest pewnie kryształem, ale czy to normalne, że wobec niego wytoczono około 60 różnej rangi postępowań? Dla mnie jest oczywiste, że większość z tego co się wokół niego działo to polityczna dintojra dawnych kamratów, którzy postanowili zaszczuć/zniszczyć/zgnoić odszczepieńca. Podobna zemsta dotyka Piotra Guziała, który ośmielił się wygrać z PO wybory na warszawskim Ursynowie. I wielu innych mniej znanych, którzy nie są wystarczająco pokorni wobec wszechwładnej Platformy. Podobnych metod używał też PiS w walce z prof. Janem Widackim, którego usiłowano wplątać w grupę przestępczą, czy z Mieczysławem Wachowskim (tym od Wałęsy), którego oskarżono nawet o przemyt narkotyków (sic!).
Gdyby Piskorski był Kowalskim, dawno już strzeliłby sobie w łeb albo w najlepszym razie uciekł za granicę. Tymczasem on się nie poddał, walczy i wygrywa!
W latach 2005 - 2009 Paweł Piskorski było obiektem całego szeregu postępowań sprawdzających służb, prokuratury, urzędów skarbowych. Dotyczyło to zarówno spraw prywatnych takich jak jego dochody, majątek, prowadzone transakcje itp., jak i spraw dotyczących działalności publicznej min. inwestycji i decyzji w Warszawie.
Po niezwykle skrupulatnych i głębokich sprawdzeniach w żadnej z tych spraw nie znaleziono nieprawidłowości i we wszystkich wątkach postępowania zakończono umorzeniami.
Jedyną sprawą, którą zakwestionowała wspólnie prokuratura i Urząd Kontroli Skarbowej była prywatna umowa zawarta w 1997 roku przez Piskorskiego z antykwariuszem dotycząca sprzedaży przedmiotów zabytkowych. Na podstawie tych samych dowodów prokuratura postawiła w styczniu 2010 zarzut posłużenia się fałszywą umową, a UKS nałożył domiar od zakwestionowanego dochodu.
W latach następnych Paweł Piskorski zaskarżył decyzje skarbowe do sądu i wygrał w tej sprawie wszystkie sprawy przed WSA, NSA i ponownie WSA. Sądy jednoznacznie stwierdziły, że nie ma żadnej podstawy do zakwestionowania umowy z 1997.
Ostatnim organem, który w sprawie tej umowy musi jeszcze podjąć decyzję jest Sąd Rejonowy. Mimo upływu czterech lat od postawienia zarzutów i wielokrotnych próśb i wniosków do sądu ze strony Pawła Piskorskiego o jak najszybsze rozpatrzenie i zakończenie sprawy pierwsza rozprawa odbyła się dopiero w grudniu 2013 r. Sąd niedawno zapowiedział bardzo szybkie rozpatrzenie sprawy. Czekamy zatem na ostatni wyrok w sprawie Piskorskiego. Jaki by nie był, nie zmieni on tego, że Piskorski w latach 90. brał udział w formowaniu współczesnego politycznego Olimpu i ma wiedzę nie tylko kronikarza ale i czynnego uczestnika wydarzeń.