Premier Donald Tusk konsekwentnie odcina się od „romantycznych wizji” - to element filozofii polityki, którą od lat wyznaje.
Na początku swego wystąpienia w Sejmie Tusk wprost zapowiedział, że po samym "drugim exposé" nie można spodziewać się przełomu, bo ten osiąga się tylko codzienną pracą i odbudową zaufania. To jednocześnie świadoma rezygnacja z próby wygłoszenia historycznej mowy, która porwie serca. Ta nie porwała.
Padło jednak w drugim exposé Tuska słowo „rewolucja”. Rewolucja ma dotyczyć rodziny i opieki nad dziećmi. Przełomowa zapowiedź wydłużenia urlopu macierzyńskiego do roku to wielki krok do przodu w polityce prorodzinnej i budowaniu tego, co Tusk nazwał „intymnym bezpieczeństwem”. Wiedzą o tym doskonale wszyscy młodzi rodzice, którzy na co dzień zmagają się z dylematem: dziecko czy praca? Wreszcie idziemy w dobrym kierunku.
Jednak dla odbudowy zaufania i poczucia „intymnego bezpieczeństwa Polaków” bardzo ważne jest to, o czym premier nie powiedział. Podobnie jak w pierwszym exposé nie padło ani jedno słowo na temat służby zdrowia. To dotkliwy brak z punktu widzenia setek tysięcy pacjentów, którzy tkwiąc w wielomiesięcznych kolejkach tracą nadzieję na godne leczenie. Dotkliwy brak z punktu widzenia matek, które rodzą dzieci w polskich szpitalach i którym często odmawia się znieczulenia czy w porę przeprowadzonego cesarskiego cięcia.
Zapowiedzi rewolucji w polskiej rodzinie zabrakło drugiej nogi.
Padło jednak w drugim exposé Tuska słowo „rewolucja”. Rewolucja ma dotyczyć rodziny i opieki nad dziećmi. Przełomowa zapowiedź wydłużenia urlopu macierzyńskiego do roku to wielki krok do przodu w polityce prorodzinnej i budowaniu tego, co Tusk nazwał „intymnym bezpieczeństwem”. Wiedzą o tym doskonale wszyscy młodzi rodzice, którzy na co dzień zmagają się z dylematem: dziecko czy praca? Wreszcie idziemy w dobrym kierunku.
Jednak dla odbudowy zaufania i poczucia „intymnego bezpieczeństwa Polaków” bardzo ważne jest to, o czym premier nie powiedział. Podobnie jak w pierwszym exposé nie padło ani jedno słowo na temat służby zdrowia. To dotkliwy brak z punktu widzenia setek tysięcy pacjentów, którzy tkwiąc w wielomiesięcznych kolejkach tracą nadzieję na godne leczenie. Dotkliwy brak z punktu widzenia matek, które rodzą dzieci w polskich szpitalach i którym często odmawia się znieczulenia czy w porę przeprowadzonego cesarskiego cięcia.
Zapowiedzi rewolucji w polskiej rodzinie zabrakło drugiej nogi.