Odliczam powoli dni do premiery ważnego dla mnie singla. Piosenka jest świeżo zmiksowana i zmasterowana. Ekipa, która będzie kręcić klip do utworu, z biletami lotniczymi w ręku czeka na lot do Afryki. Tam - wśród miejscowej ludności - nakręci teledysk, który (mam nadzieję) rozgrzeje skutą zimą Polskę. Wszystko dopięte na ostatni guzik.
Uwielbiam ten dreszczyk emocji... Piosenkę mam odsłuchaną tysiąc razy - w studio, w domu, w aucie, na "jamniku", smartfonie - w głowie brzmi najdrobniejszy jej szczegół. Myśli kłębią się jak szalone - plan promocji, radio, telewizja, internet. Czy będzie hit?
O tym decyduje w takiej samej mierze ciężka praca jak i przypadek. Najlepszy przykład, to "Ostatnia nocka" Yugopolis. Przypominam sobie, jak pojechałem na długo przed jej premierą do Krakowa spotkać się z przemiłym szefem muzycznym wielkiej rozgłośni radiowej, by zaprezentować mu "Nockę". Nie był zachwycony, bąknął cos o badaniach, powiedział, że "zobaczy"- kawka, uśmiech i na tym się skończyło. Zaległa głucha cisza.
W międzyczasie odbyliśmy (ze współproducentem Grzegorzem Brzozowiczem) szereg rozmów z innymi podobnymi mu dyrektorami. Euforii nie zauważyliśmy... Bardzo mnie to wtedy zdeprymowało. Mocno wierzyłem w tę piosenkę! Rok wcześniej podczas wybierania kawałków na Yugopolis 2, Grzesiek puścił mi "Verujem - ne verujem" Bajagi pośród 20-stu innych oryginalnych bałkańskich utworów. Wtedy zwariowałem i prosiłem by mi to odtwarzał kilka razy pod rząd. Już wtedy, nie decydując, który z polskich wokalistów ma ją zaśpiewać, miałem przeczucie, że może to być w Polsce mega hit (tu ciekawostka - jako pierwszy podkład do "Nocki" dostał Paweł Kukiz, nie Maciej Maleńczuk).
W końcu nieśmiało zaczęła grać numer Zetka (ostatnio Wojciech Jagielski w TV chwalił się, że jako pierwszy odkrył ten przebój i zaczął go lansować), w Trójce na listę wcześniej wrzucił go Marek Niedźwiecki. Zaczęło się szaleństwo. Po paru tygodniach "Ostatnia nocka" zajęła pierwsze miejsce na Liście Przebojów Programu Trzeciego. Nastąpił efekt kuli śniegowej, w pewnym momencie Maleńczuk wyskakiwał nawet z lodówki. We wrześniu (symptomatyczne, iż przed moim wyjazdem do Czarnogóry) dostałem maila z Krakowa: "Arek - wrzucamy "nockę" na rotację A". Prawie kwartał po premierze...
Ironizując - badania pewnie wykazały, iż Polacy lubią piosenki, które już wcześniej słyszeli. Byłem jednak szczęśliwy, bo praca całego zespołu ludzi nie poszła na marne. Późniejsze pierwsze miejsce na POP liście potraktowałem z satysfakcją jako wisienkę na torcie. Jakby tego było mało, od października ostro zaczęła grać Yugopolis ostatnia z wielkich stacji- znana z promowania piosenek "lekkich łatwych i przyjemnych". Reszta jest historią.
Oczywiście dzisiaj muzycy i producenci tacy jak ja nie są już zdani tylko na łaskę i niełaskę "panów z rozgłośni". Internet żyje swoim życiem a YouTube to najlepsza tuba (nomen omen) promocyjna. Napisano o tym zresztą już wszystko, a piosenka w której "ona tańczy dla niego" jest najlepszym przykładem (to bodaj pierwsza disco-polowa pioseneczka grana przez RMF pod naciskiem popularności z zewnątrz).
EVOREVO - "Dont care"? Jestem optymistą.
O tym decyduje w takiej samej mierze ciężka praca jak i przypadek. Najlepszy przykład, to "Ostatnia nocka" Yugopolis. Przypominam sobie, jak pojechałem na długo przed jej premierą do Krakowa spotkać się z przemiłym szefem muzycznym wielkiej rozgłośni radiowej, by zaprezentować mu "Nockę". Nie był zachwycony, bąknął cos o badaniach, powiedział, że "zobaczy"- kawka, uśmiech i na tym się skończyło. Zaległa głucha cisza.
W międzyczasie odbyliśmy (ze współproducentem Grzegorzem Brzozowiczem) szereg rozmów z innymi podobnymi mu dyrektorami. Euforii nie zauważyliśmy... Bardzo mnie to wtedy zdeprymowało. Mocno wierzyłem w tę piosenkę! Rok wcześniej podczas wybierania kawałków na Yugopolis 2, Grzesiek puścił mi "Verujem - ne verujem" Bajagi pośród 20-stu innych oryginalnych bałkańskich utworów. Wtedy zwariowałem i prosiłem by mi to odtwarzał kilka razy pod rząd. Już wtedy, nie decydując, który z polskich wokalistów ma ją zaśpiewać, miałem przeczucie, że może to być w Polsce mega hit (tu ciekawostka - jako pierwszy podkład do "Nocki" dostał Paweł Kukiz, nie Maciej Maleńczuk).
W końcu nieśmiało zaczęła grać numer Zetka (ostatnio Wojciech Jagielski w TV chwalił się, że jako pierwszy odkrył ten przebój i zaczął go lansować), w Trójce na listę wcześniej wrzucił go Marek Niedźwiecki. Zaczęło się szaleństwo. Po paru tygodniach "Ostatnia nocka" zajęła pierwsze miejsce na Liście Przebojów Programu Trzeciego. Nastąpił efekt kuli śniegowej, w pewnym momencie Maleńczuk wyskakiwał nawet z lodówki. We wrześniu (symptomatyczne, iż przed moim wyjazdem do Czarnogóry) dostałem maila z Krakowa: "Arek - wrzucamy "nockę" na rotację A". Prawie kwartał po premierze...
Ironizując - badania pewnie wykazały, iż Polacy lubią piosenki, które już wcześniej słyszeli. Byłem jednak szczęśliwy, bo praca całego zespołu ludzi nie poszła na marne. Późniejsze pierwsze miejsce na POP liście potraktowałem z satysfakcją jako wisienkę na torcie. Jakby tego było mało, od października ostro zaczęła grać Yugopolis ostatnia z wielkich stacji- znana z promowania piosenek "lekkich łatwych i przyjemnych". Reszta jest historią.
Oczywiście dzisiaj muzycy i producenci tacy jak ja nie są już zdani tylko na łaskę i niełaskę "panów z rozgłośni". Internet żyje swoim życiem a YouTube to najlepsza tuba (nomen omen) promocyjna. Napisano o tym zresztą już wszystko, a piosenka w której "ona tańczy dla niego" jest najlepszym przykładem (to bodaj pierwsza disco-polowa pioseneczka grana przez RMF pod naciskiem popularności z zewnątrz).
EVOREVO - "Dont care"? Jestem optymistą.