Występują: Prezes Moherski – nie trzeba go przedstawiać. Jest znany. Połowa matek straszy nim dzieci, druga połowa marzy o takim mężu dla swoich córek; Poseł Czyściński – żyje, by odbijać blask bijący od prezesa. Jest w tym dobry. Bardzo dobry.
Miejsce akcji: nieważne gdzie. Ważne kto jest obecny
Prezes Moherski: Panowie. Sytuacja dojrzała do tego, żeby stawić czoła wyzwaniom współczesności. W obecnej skomplikowanej sytuacji politycznej nasz młody aktyw domaga się tego, by wzorem renegatów i tych co stali tam gdzie ZOMO z partii wiecie jakiej przeprowadzić (spluwa z pogardą na ziemię) prawybory.
Poseł Czyściński: Ale prezesie! Przecież u nas już wszystko dawno wybrane. Może by ten młody aktyw po prostu spacyfikować. Ja tu mam pod ręką taki wynalazek… (wyjmuje kij bejsbolowy).
Prezes Moherski: Nie. Wasza postawa była słuszna na poprzednim etapie, ale kolejna pacyfikacja stwarza groźbę, że wkrótce nie będzie kogo pacyfikować. Dwa kroki w przód jeden krok w tył, jak mawiał…
Poseł Czyściński: (usłużnie) …Lenin
Prezes Moherski: (gromi go spojrzeniem) …jak mawiał mój brat pisząc pracę doktorską.
Poseł Czyściński: (blednie)
Prezes Moherski: No więc wracając do rzeczy. Prawybory. Tylko nie takie jak ci wiecie którzy, tylko zgodnie z naszą linią. Naturalnym kandydatem jest oczywiście mój brat. A jego rywalem będzie…
Poseł Czyściński: …ktoś kogo chcemy się pozbyć?
Prezes Moherski: Nie. Znów wykazujesz się brakiem zrozumienia dla etapu na którym się obecnie znajdujemy i dlatego to ja jestem prezesem. Kolejny wyrzucony sprawiłby, że liczba zdrajców w naszych szeregach przekroczy liczbę sprawdzonych działaczy.
Poseł Czyściński: Ale przecież musimy mieć jakiegoś kontrkandydata?
Prezes Moherski: Ha! I tu wykazujesz swoją zaściankowość i trwanie przy błędnych koncepcjach. Prawybory z kontrkandydatem to marne naśladownictwo wiecie kogo. Nasze prawybory będą lepsze, bo zamiast skupiać się na niemerytorycznej rywalizacji i kopaniu się po kostkach nasz kandydat będzie mógł przedstawić kompleksowo swój słuszny program.
Poseł Czyściński: Ale co w takim razie będziemy wybierać?
Prezes Moherski: To oczywiste. Po kampanii prawyborczej każdy z naszych członków będzie mógł w wolnym i demokratycznym głosowaniu zdecydować czy ten program jest doskonały, bardzo dobry, a może tylko dobry.
Poseł Czyściński: (zachwycony) Pan to jest jednak genialny panie prezesie.
Prezes Moherski: (skromnie) Wiem.
Kurtyna (usłużnie opada)
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych bohaterów polskiej sceny politycznej jest, rzecz jasna, zupełnie przypadkowe.
Prezes Moherski: Panowie. Sytuacja dojrzała do tego, żeby stawić czoła wyzwaniom współczesności. W obecnej skomplikowanej sytuacji politycznej nasz młody aktyw domaga się tego, by wzorem renegatów i tych co stali tam gdzie ZOMO z partii wiecie jakiej przeprowadzić (spluwa z pogardą na ziemię) prawybory.
Poseł Czyściński: Ale prezesie! Przecież u nas już wszystko dawno wybrane. Może by ten młody aktyw po prostu spacyfikować. Ja tu mam pod ręką taki wynalazek… (wyjmuje kij bejsbolowy).
Prezes Moherski: Nie. Wasza postawa była słuszna na poprzednim etapie, ale kolejna pacyfikacja stwarza groźbę, że wkrótce nie będzie kogo pacyfikować. Dwa kroki w przód jeden krok w tył, jak mawiał…
Poseł Czyściński: (usłużnie) …Lenin
Prezes Moherski: (gromi go spojrzeniem) …jak mawiał mój brat pisząc pracę doktorską.
Poseł Czyściński: (blednie)
Prezes Moherski: No więc wracając do rzeczy. Prawybory. Tylko nie takie jak ci wiecie którzy, tylko zgodnie z naszą linią. Naturalnym kandydatem jest oczywiście mój brat. A jego rywalem będzie…
Poseł Czyściński: …ktoś kogo chcemy się pozbyć?
Prezes Moherski: Nie. Znów wykazujesz się brakiem zrozumienia dla etapu na którym się obecnie znajdujemy i dlatego to ja jestem prezesem. Kolejny wyrzucony sprawiłby, że liczba zdrajców w naszych szeregach przekroczy liczbę sprawdzonych działaczy.
Poseł Czyściński: Ale przecież musimy mieć jakiegoś kontrkandydata?
Prezes Moherski: Ha! I tu wykazujesz swoją zaściankowość i trwanie przy błędnych koncepcjach. Prawybory z kontrkandydatem to marne naśladownictwo wiecie kogo. Nasze prawybory będą lepsze, bo zamiast skupiać się na niemerytorycznej rywalizacji i kopaniu się po kostkach nasz kandydat będzie mógł przedstawić kompleksowo swój słuszny program.
Poseł Czyściński: Ale co w takim razie będziemy wybierać?
Prezes Moherski: To oczywiste. Po kampanii prawyborczej każdy z naszych członków będzie mógł w wolnym i demokratycznym głosowaniu zdecydować czy ten program jest doskonały, bardzo dobry, a może tylko dobry.
Poseł Czyściński: (zachwycony) Pan to jest jednak genialny panie prezesie.
Prezes Moherski: (skromnie) Wiem.
Kurtyna (usłużnie opada)
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych bohaterów polskiej sceny politycznej jest, rzecz jasna, zupełnie przypadkowe.