Występują: Spin doktor 1 – mistrz politycznej ofensywy. Żaden przodek politycznego konkurenta nie umknie jego uwadze. Życiowe motto: nie ma dobrych ludzi, są tylko źle prześwietleni. Albo przesłuchani; Spin doktor 2 – twórca błyskotliwych sloganów. Autor takich haseł jak: „Jesteśmy lepsi. Bo tak”, „Mówmy o konkretach. Czyli o nas” i „Moglibyśmy przedstawić program, ale i tak jest najlepszy”. Życiowe motto: polityk jest jak proszek do prania – chodzi o opakowanie.
Miejsce akcji: sztab wyborczy
Spin doktor 1: Ty słuchaj, słyszałeś o Grecji…
Spin doktor 2: (prycha) No pewnie, że słyszałem. Nawet byłem z rodziną. Ten Akropol to przereklamowany – nawet dachu nie ma. Ale wino dobre.
Spin doktor 1: Ja nie o tym. Kryzys, załamanie finansów, ludzie na ulicach.
Spin doktor 2: A no tak. Ale o co ci właściwie chodzi?
Spin doktor 1: No wiesz. Mamy kampanię. Może by ten temat jakoś wykorzystać.
Spin doktor 2: Hmmm. Że u nas. Ale jak.
Spin doktor 1: Ja to widzę tak. Robimy plakat. Dzielimy go na dwie części. Po lewej zdjęcie naszego rywala na tle Akropolu. W tle szczęśliwi Grecy. A po prawej zdjęcie z zamieszek , chaos i pożoga. I podpis: „On tam był w 2008. Tak się to skończyło”.
Spin doktor 2: Ty, to jest dobre. Już rozumiem. I jeszcze sloganik: My budujemy Polskę, a on udaje Greka. To się może sprawdzić.
Spin doktor 1: (z przesadną powagą w głosie) No tak, ale czy to nie spłyca problemu? Może byśmy zamiast tego zaczęli poważną debatę na temat stanu naszej gospodarki. Zaproponowali plan uzdrowienia finansów publicznych. Przedstawili naszą koncepcję reformy systemu emerytalnego. Zaprosili ekonomistów. Zorganizowali dyskusje panelowe na temat: przyszłość polskiej gospodarki.
Spin doktor 2: (patrzy na niego pytająco)
Spin doktor 1: (nie jest w stanie dłużej zachować powagi i wybucha śmiechem)
Spin doktor 2: (śmieje się razem z nim)
Kurtyna (nie opada, gdyż została sprywatyzowana w ramach łatania dziury budżetowej i teraz występuje w komercyjnym teatrze)
Wszelkie podobieństwo bohaterów do prawdziwych postaci występujących na polskiej scenie politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.
Spin doktor 1: Ty słuchaj, słyszałeś o Grecji…
Spin doktor 2: (prycha) No pewnie, że słyszałem. Nawet byłem z rodziną. Ten Akropol to przereklamowany – nawet dachu nie ma. Ale wino dobre.
Spin doktor 1: Ja nie o tym. Kryzys, załamanie finansów, ludzie na ulicach.
Spin doktor 2: A no tak. Ale o co ci właściwie chodzi?
Spin doktor 1: No wiesz. Mamy kampanię. Może by ten temat jakoś wykorzystać.
Spin doktor 2: Hmmm. Że u nas. Ale jak.
Spin doktor 1: Ja to widzę tak. Robimy plakat. Dzielimy go na dwie części. Po lewej zdjęcie naszego rywala na tle Akropolu. W tle szczęśliwi Grecy. A po prawej zdjęcie z zamieszek , chaos i pożoga. I podpis: „On tam był w 2008. Tak się to skończyło”.
Spin doktor 2: Ty, to jest dobre. Już rozumiem. I jeszcze sloganik: My budujemy Polskę, a on udaje Greka. To się może sprawdzić.
Spin doktor 1: (z przesadną powagą w głosie) No tak, ale czy to nie spłyca problemu? Może byśmy zamiast tego zaczęli poważną debatę na temat stanu naszej gospodarki. Zaproponowali plan uzdrowienia finansów publicznych. Przedstawili naszą koncepcję reformy systemu emerytalnego. Zaprosili ekonomistów. Zorganizowali dyskusje panelowe na temat: przyszłość polskiej gospodarki.
Spin doktor 2: (patrzy na niego pytająco)
Spin doktor 1: (nie jest w stanie dłużej zachować powagi i wybucha śmiechem)
Spin doktor 2: (śmieje się razem z nim)
Kurtyna (nie opada, gdyż została sprywatyzowana w ramach łatania dziury budżetowej i teraz występuje w komercyjnym teatrze)
Wszelkie podobieństwo bohaterów do prawdziwych postaci występujących na polskiej scenie politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.