To miał być wpis poświęcony radości z pierwszych dwóch kolejek naszej cudownie pokracznej ligi. O taktycznych nowinkach, wspaniałych dryblingach i emocjonujących meczach. O skocznych jak pumy bramkarzach, twardych jak czołgi obrońcach i napastnikach, którzy trafiają zawsze tam gdzie chcą. To miał być wpis o tym wszystkim - ale czasami dzieją się rzeczy ważniejsze od futbolu. Czasami pojawiają się ludzie, obok których dziennikarz nie może przejść obojętnie. Osoby, które dziennikarz musi wynieść na piedestał. W tym tygodniu bohater jest zbiorowy - opowiem wam o dzielnych policjantach z Komendy Stołecznej Policji i o Jacku Kozłowski, mazowieckim wojewodzie.
Skromny, ale pełen pasji, entuzjazmu i błyskotliwości urzędnik, do spółki z troszczącymi się o publiczne bezpieczeństwo policjantami, postanowił zabrać się za leczenie polskiej piłki. W tym celu zdecydował, że do końca roku zamknie całą trybunę północną stadionu warszawskiej Legii - czyli słynną „Żyletę”.
Trudno się wojewodzie i policjantom dziwić. Wszak - jak podkreślają policjanci - w ciągu ostatnich dwóch meczów to właśnie z tej trybuny poleciało w kierunku boiska kilkadziesiąt śmiercionośnych rolek papieru. Pod pretekstem meczowej oprawy, ubarwienia naszej szarej, skopanej, ligowej rzeczywistości kibice przeprowadzili sprawny atak terrorystyczny. Czy wiecie państwo jak taka rolka papieru wygląda? Z jaką zabójczą prędkością rzucona wprawną ręką może śmigać w powietrzu? Ile szkód wywołać? Ile tragedii? Zresztą słowa tu nie wystarczą. Sami, jeśli się nie boicie, spójrzcie na zamieszczone obok zdjęcia pełne papierorolkowej grozy.
A czy to w porządku, że na trybunach powiewają tysiące małych flag? Z ich powodu kibice, którzy nieopatrznie znaleźli się na okrytej złą sławą Żylecie, nie mogli obserwować wychodzących na murawę piłkarzy! I, jak słusznie zwraca uwagę Komenda Stołeczna Policji, mogło im grozić podduszenie. I niech nie zmylą was słowa norweskiego inspektora policji Hakona Joergensena, który przyjechał obejrzeć mecz Legii z Rosenbergiem Trondheim i ocenił warszawską publiczność jako wspaniałą. Powiedział, że takiego fantastycznego nastroju na trybunach dawno nie oglądał.
Wojewoda Jacek Kozłowski jest wizjonerem, ale myślę, że wciąż brakuje mu odwagi. Dlaczego ograniczać się do Żylety? Myślę, że w najbliższej przyszłości powinien zamknąć cały stadion. A dzielni policjanci powinni postawić wieżyczki strażnicze i wystawić patrole, które nie dopuszczały by nikogo w okolice Łazienkowskiej 3. Absolutnie nikogo! Niech się tym wszystkim bandytom nie wydaje, że mogą od tak - po prostu - przyjść obejrzeć popisy naszych wspaniałych herosów ligowej piłki! Niech nie myślą, że za marne 100 złotych wojewoda i policja pozwolą im krzyczeć i śpiewać, jednocześnie psując wielkie widowisko jakie na murawie stworzą artyści futbolu z Bielska-Białej albo Bełchatowa! Dlaczego mamy narażać wirtuozów z Piasta Gliwice, którzy przyjadą dać pokaz swoich kosmicznych niemal umiejętności, na to, że będą im przeszkadzały ryczące trybuny?
Myślę, że kolejnym wspólnym krokiem pana wojewody i Policji - duetu pełnego pomysłowości, siły i entuzjazmu, polskiej wersji Batmana i Robina - powinien być wniosek o usunięcie ze stadionu telewizyjnych kamer. Należy jak najszybciej zakazać oglądania naszej ligi! Niech nikt na nią nie patrzy. Wyjdzie jej to z pewnością na zdrowie.
Trudno się wojewodzie i policjantom dziwić. Wszak - jak podkreślają policjanci - w ciągu ostatnich dwóch meczów to właśnie z tej trybuny poleciało w kierunku boiska kilkadziesiąt śmiercionośnych rolek papieru. Pod pretekstem meczowej oprawy, ubarwienia naszej szarej, skopanej, ligowej rzeczywistości kibice przeprowadzili sprawny atak terrorystyczny. Czy wiecie państwo jak taka rolka papieru wygląda? Z jaką zabójczą prędkością rzucona wprawną ręką może śmigać w powietrzu? Ile szkód wywołać? Ile tragedii? Zresztą słowa tu nie wystarczą. Sami, jeśli się nie boicie, spójrzcie na zamieszczone obok zdjęcia pełne papierorolkowej grozy.
A czy to w porządku, że na trybunach powiewają tysiące małych flag? Z ich powodu kibice, którzy nieopatrznie znaleźli się na okrytej złą sławą Żylecie, nie mogli obserwować wychodzących na murawę piłkarzy! I, jak słusznie zwraca uwagę Komenda Stołeczna Policji, mogło im grozić podduszenie. I niech nie zmylą was słowa norweskiego inspektora policji Hakona Joergensena, który przyjechał obejrzeć mecz Legii z Rosenbergiem Trondheim i ocenił warszawską publiczność jako wspaniałą. Powiedział, że takiego fantastycznego nastroju na trybunach dawno nie oglądał.
Wojewoda Jacek Kozłowski jest wizjonerem, ale myślę, że wciąż brakuje mu odwagi. Dlaczego ograniczać się do Żylety? Myślę, że w najbliższej przyszłości powinien zamknąć cały stadion. A dzielni policjanci powinni postawić wieżyczki strażnicze i wystawić patrole, które nie dopuszczały by nikogo w okolice Łazienkowskiej 3. Absolutnie nikogo! Niech się tym wszystkim bandytom nie wydaje, że mogą od tak - po prostu - przyjść obejrzeć popisy naszych wspaniałych herosów ligowej piłki! Niech nie myślą, że za marne 100 złotych wojewoda i policja pozwolą im krzyczeć i śpiewać, jednocześnie psując wielkie widowisko jakie na murawie stworzą artyści futbolu z Bielska-Białej albo Bełchatowa! Dlaczego mamy narażać wirtuozów z Piasta Gliwice, którzy przyjadą dać pokaz swoich kosmicznych niemal umiejętności, na to, że będą im przeszkadzały ryczące trybuny?
Myślę, że kolejnym wspólnym krokiem pana wojewody i Policji - duetu pełnego pomysłowości, siły i entuzjazmu, polskiej wersji Batmana i Robina - powinien być wniosek o usunięcie ze stadionu telewizyjnych kamer. Należy jak najszybciej zakazać oglądania naszej ligi! Niech nikt na nią nie patrzy. Wyjdzie jej to z pewnością na zdrowie.